Wysłuchawszy krzyków blondynki, posłusznie pomaszerowałam pod
prysznic. Stwierdziłam, że rozsądnie
będzie, jeśli jej posłucham. Znałam ją od przedszkola i wiedziałam, do czego
była zdolna. Szybko zdjęłam przemoczone rzeczy i rzuciłam na ziemię. Mało co
mnie to w tej chwili obchodziło. Wskoczyłam do kabiny, odkręciłam kurek z
ciepłą wodą i zaczęłam namydlać ciało. Chciałam jak najdłużej pozostać z daleka
od Ino, także dlatego że nie wiedziałam, co jej powiedzieć. Moje myśli
rozsypały się po całej głowie.
Powoli wytarłam ciało i założyłam przygotowaną wcześniej
piżamę składającą się z dresowych spodni i T-shirtu. Wysuszyłam włosy i
splotłam je w dwa warkoczyki. Jak za dawnych lat, pomyślałam, przypominając
sobie nocowanie u blondynki i moje fryzury jakie mi wtedy robiła. Byłyśmy
jeszcze dziećmi, głupimi, beztroskimi, szczęśliwymi.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Znalazłam tam Ino.
Ona zawsze była piękna, pełna życia i pomysłów. Miała więcej szczęścia ode mnie
i ten fart do tej pory jej nie opuścił.
— Zadowolona? — zapytałam, okręcając się na pięcie. — Teraz możesz mi już
dać spokój, poradzę sobie.
— Nie ma mowy. — Uśmiechnęła się niezrażona moim nastawieniem.
— Idziesz do łóżka. Słyszałam, że ostatnio byłaś chora.
— Mateo cię nasłał.
— Och, Sakura! Martwiłam się. Nie
dawałaś znaku życia, więc musiałam go wypytać, co się z tobą dzieje.
Poszłam do sypialni i wsunęłam się pod kołdrę. Za oknem niebo mieniło się tysiącem gwiazd.
Śmiało się ze mnie, śmiało z mojej głupoty. Poczułam ciepłą dłoń na ramieniu.
Nie odwróciłam się jednak. Wciąż gapiłam się w niebo, tak piękne niebo.
Wspomnienie przelatywał mi przed oczami zupełnie, jakby moje życie zaraz miało
się skończyć. Może to prawda. Moje życie skończy się w dniu, w którym będę
musiała poślubić mężczyznę, którego nie kocham. Łzy powoli pojawiły się w moich
oczach, by po chwili płynąć po policzkach. Ino mocno mnie objęła.
— Chcesz się wygadać czy wybeczeć?
Pokręciłam głową. Yamanaka zawsze pojawiała się w odpowiednim
momencie. Nie miałam już siły, by dłużej tłamsić w sobie to wszystko. Zaczęłam
opowiadać, a dziewczyna nie przerywała mi, tylko uważnie słuchała, przytakując
od czasu do czasu. Chyba właśnie tego potrzebowałam.
— W czym problem? — zapytała natychmiast, gdy skończyłam
opowiadać. — Rodzice ułożyli ci życie z bogatym gościem, a ty się na to
zgadzasz. Dlaczego się poddajesz? Sakura, którą znam, walczy o swoje.
— Tamta Sakura ciągle pakuje się w kłopoty.
— Ale zawsze wygrywa. Stawia na swoim. Walczy.
Zabolało i to bardzo. Miała rację, znów. Dlaczego ja nie
potrafię sama podjąć właściwej decyzji? Dlaczego zawsze ktoś musi mi pomóc? Czy
na prawdę jestem taka beznadziejna?
— Więc zgłupiałam?
— Nie. — Pokręciła głową. — Po prostu się pogubiłaś.
*
Obudziłam się kilka godzin później z ogromnym bólem głowy.
Rozejrzałam się po swojej sypialni, w której gdzieniegdzie walały się butelki
po sake. Inicjatywa była moja, ale to Yamanaka zakupiła trunek. Spojrzałam na
blondynkę smacznie śpiącą obok mnie. Zegar wskazywał piątą nad ranem, więc
spałam jakieś trzy godziny. Nie jest tak źle, pomyślałam. W nocy było mi tak
dobrze.
— Jednak miło jest się upić od czasu do czasu. — Uśmiechnęłam
się do siebie, wstając z łóżka. Zimna podłoga przyprawiła mnie o dreszcze. Poczłapałam
do kuchni, by napić się wody i wziąć tabletkę aspiryny. Musiałam jakoś
przetrwać dzisiejszy dzień, a na kacu byłby to niewykonalne.
Wróciłam do sypialni. Na szafce nocnej postawiłam butelkę z
wodą dla Ino. Wyjęłam z szafy bieliznę i ubrania i poszłam do łazienki. Letnia
woda delikatnie otuliła moje ciało, zmyła troski wczorajszej nocy. Powoli
namydliłam ciało, a później spłukałam pianę i owinęłam się ręcznikiem.
Spojrzałam w lustro. Ciekawe co przyniesie mi dzisiejszy dzień?, przemknęło mi
przez myśl. Ubrałam się, uczesałam i umalowałam.
Poszłam do kuchni, by zaparzyć kawę. Z kubkiem ciepłego
naparu usiadłam na kanapie. Popijając cudowny napar, wybrałam numer Mateo.
Zupełnie zapomniałam, która jest godzina.
— Czego, do jasnej cho-?!
— Cześć, braciszku.
— Sakura? Co jest, która godzina?
— Wczesna — odpowiedziałam
zażenowana. — Przepraszam, zadzwonię później.
Mateo ziewnął przeciągle do
słuchawki.
— Ech, daj spokój — mruknął. — Jak już
mnie obudziłaś, to powiedz chociaż po co.
— Wejdź na skypa, pogadamy o tym
liście. Wczoraj… nie mogłam. — Rozłączyłam się, zanim zadał jakiekolwiek
niewygodne pytanie. Nie chciałam go martwić. Miałam przy sobie Ino, więc
wszystko było dobrze. Chyba.
Zalogowałam się i włączyłam komunikator. Czekając aż brat
zrobi to samo, przygotowałam sobie kilka kanapek. Gdy zajadałam się jedną z
nich, przyszło powiadomienie o rozmowie.
— Nie wyglądasz za dobrze.
Chłopak miał potargane włosy, a na jego buzi odcisnął się
wzorek z poduszki.
— Jest środek nocy, Sakura —
odpowiedział, ziewając.
— Nie przesadzaj. — Uśmiechnęłam się, ale natychmiast
spoważniałam. — Chcę abyś przesłał mi te twoje plany na uratowanie firmy, a
także przekazał wszystkie prawa autorskie. — wyjaśniłam mu powód pobudki.
— Huh? Co? — Mateo natychmiast się obudził. — O czym ty
mówisz?
— Potrzebuje ich — nalegałam.
— Po co?
— Po prostu ich
potrzebuję — odpowiedziałam wymijająco.
— Sakura! — krzyknął, uderzając
pięścią w biurko. Jego komputer zadrżał, a obraz na chwilę się zaśnieżył.
— Chcę je sprzedać Uchiha Corporation.
— Oszalałaś? Chcesz nas pogrążyć? Przecież to miały być plany
na uratowanie naszej rodzinnej firmy!
Przestraszyłam się, że swoimi wrzaskami mógł obudzić
rodziców.
— Uspokój się, to ci wyjaśnię — powiedziałam zdenerwowana. —
Naszej firmy… Po tym co zrobił ojciec, nie mam ochoty wyciągać go z opresji. Miałam
się z tobą wczoraj skontaktować w sprawie tego listu, ale nie byłam w dobrym
stanie. Wieczorem zaczepił mnie dzielnicowy… — zaczęłam wszystko powoli
opowiadać. Nie pominęłam również wątku schroniska, ponieważ miał dla mnie
ogromne znaczenie.
Chłopak, wysłuchawszy mojej
opowieści, milczał przez dłuższą chwilę. Najwyraźniej musiał pozbierać myśli.
— Fałszywy list, w którym ojciec oczernia Sasuke — mamrotał
Mateo. — potem udaje dobrego tatusia, ale po co? Uchiha wykupują schronisko,
ale po co? Grunt pod nowa inwestycje?
Bezskutecznie próbowaliśmy znaleźć wspólny mianownik. Nawet z
pomocą Ino, która obudziła się jakiś czas później, wciąż staliśmy w miejscu. W kółko
powtarzaliśmy wszystkie wydarzenia i sytuację, jakie miały miejsce. Mateo Ciągle
powtarzał, że brakuje tu jednego elementu, jednego słowa, jednej rzeczy,
jednego mianownika. To wszystko było układaną, jak puzzle składające się z tysiąca
kawałków. Zgubisz jeden puzzelek, a obraz staje się niepełny.
Zmęczona oparłam głowę na kanapie. Ino dyskutowała z moim
bratem, szukając tego brakującego elementu. Dziwiłam się, skąd ona ma tyle siły
i energii.
— Pieniądze, sława, pozycja — wyliczała.
— Nie wydaje mi się… —
Pokręcił głową. — Sakura, przesłałem ci już te
papiery na twój e-mail. Nie bardzo rozumiem, co zamierzasz, ale zaufam ci —
powiedział poważnie.
— Dziękuję.
— Czemu wczoraj się upiłyście? — Chytry
uśmieszek pojawił się na twarzy mojego braciszka. .
— Skąd
pewność, że obie się upiłyśmy? — zapytała
blondynka, mrużąc oczy.
— Przecież to oczywiste,
pijaczyno — Mateo nie ukrywał rozbawienia. — Która
godzina tak w ogóle?
— Siódma trzydzieści —
odpowiedziała Yamanaka.
— Muszę
się zbierać. Ojciec kazał mi się opiekować firmą.
— Nie
ma go w domu? — zdziwiłam się, natychmiast
przysuwając się bliżej laptopa.
— Wyjechał do Tokio.
—
Dlaczego…? — szepnęłam, przygryzając wargę.
— Kochanek.
Super, jestem ciekawa poco jej ojciec pojechał do Tokio. Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNadzieje to ty możesz mieć :P
UsuńI nie licz, że w szkole ci cokolwiek powiem
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńFajny rozdział :) Mimo, że krótki (zabiję...), ciekawy. Tylko teraz już wiem czemu fabuła opowiadania wydawała się taka znajoma- Sheeiren Imai! Na jej blogu jest coś podobnego,tylko że SasuSaku.
OdpowiedzUsuńWgl, zdziwiłam się, ze ojciec ma kochanka. Tzn, nie mam nic przeciwko yaoi, ale... to dziwne xP
Pozdrawiam i czekam na następny ;>
Jeśli mnie zabijesz to nie dowiesz sie co będzie dalej. :)
UsuńMam pytanko. Usunęłaś bloga o Harym?
Pozdro :)
Tak, tak xD Niestety ;----; Postanowiłam ograniczyć się do jednego i zostawiłam o ShikaTema ;>
UsuńWHAAAAAAAAAAAAAT!?!?!?!?!?! NOOOOO! Nie możesz zakończyć w takim momencie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWszystko spoko soko, ale zabrakło mi tu Itasia - jakoś tak ;P
Kurczę!!! Love story chcę jakieś!
A jej ojciec? O matko - szok!!
Proszę o jak najszybszego naxta ;3
Życzę weny!
Dośka ^w^
http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/
Racja. Zapomniałam o Itasiu. Jak ja mogłam :(
UsuńLove story... Będzie tego tyle, że w pewnym momencie ci się znudzi.
Hah uwierz, że akurat TO opowiadanie nigdy mi się nie znudzi ;3
UsuńEeee to... kochanka? O.o Dobrze zrozumiałam? Nie miałaś namyśli kochanki? xd No cóż... nie spodziewałam się czegoś takiego po ojcu Saki
OdpowiedzUsuńIno i Saki takie tam BFF ^^ Tylko nie ogarniam czemu jeżeli ktoś piszę ich relacje (to trochę dziwnie brzmi xd) to zawsze któraś z nich ma kompleks i mówi, że Saki/Ino od niej wygląda, jak jakaś księżniczka itd. To takie podejrzane *myśli*
Jakoś nie mam weny na ten komentarz, więc weny jeszcze na pożegnanie ci życzę :D
Pozdro :*
Miałam na myśli kochanka. Nie długo wszystko sie wyjaśni.
UsuńRacja, trochę podejrzane. Może to sprawka UFO?
Pozdro
Świetnie! Akcja coraz bardziej się rozkręca i szczerze mówiąc, w taki sposób, że nie można nic przewidzieć. Już wiele razy próbowałam główkować, ale nic mi nie wychodzi... Pozostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział z nadzieją, że w końcu uchylisz rąbka tajemnicy. No i chyba nie muszę dodawać, że poprawiłaś mi humor w ten niedzielny wieczór... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Naomi
http://naruto-and-hinata-love-forever.blog.onet.pl/
Cieszę się, że jesteś zaskoczona.
UsuńMoże uchylę, jeszcze nie wiem.
Miło mi.
Pozdrawiam
Rozdział całkiem okej, chociaż mało się dzieje. I krótki... :( *chlip
OdpowiedzUsuńCzasami trochę za dużo opisów jak to się Sakura myje ubiera itp, bo są to dosyć oczywiste rzeczy. Lepiej dać więcej fabuły :)
Oczywiście to tylko moje zdanie, to ty jesteś autorką.
Pozdrawiam i życzę weny
Ale poza tym jest jedna fajna rzecz w Twoim opowiadaniu. Nie jest przewidywalne. Bo ile razy bym nie próbowała, to nie mogę się domyślić co się będzie dalej działo.
UsuńByle tak dalej :)
Dobry blog, ładnie się prezentuje i zachęca do czytania. Tekst napisany poprawnie, bez rażących błędów, chociaż zgadzam się z przedmówczynią, że warto byłoby ominąć zajęcia dnia codziennego i opisać je w jednym zdaniu i skupić się może na rozmyślaniach głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Itachiego, a raczej cały klan Uchiha ze wszystkimi przystojniakami, właśnie dlatego wzięłam się za czytanie Twojego bloga. Zobaczymy jak dalej Ci pójdzie pisanie, jestem ciekawa pomysłów.
Jednak Ino potrafi czasami powiedzieć coś mądrego. :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że bardzo się cieszę, że w Twoim opowiadaniu nie pojawiła się postać Hinaty. Naprawdę jej nie cierpię. ;x
Ciekawe o co chodzi z tym kochankiem?