środa, 28 maja 2014

Czternasta kartka

Obudziłam się wczesnym rankiem. Budzik wskazywał trochę przed szóstą. Za oknami było jeszcze ciemno i ponuro. Nic nie wskazywało na to, że pogoda będzie ładna. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic. Założyłam czarne rurki i kremowy golf. Włosy związałam w warkocz, a grzywka jak zwykle opadała mi na czoło. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, po czym poszłam do kuchni zjeść śniadanie.
Nie miałam na nic ochoty. Czułam się jak siedem nieszczęść po wczorajszej sprzeczce z Itachi'm... Czy to w ogóle była kłótnia? Beznadziejne pytanie.
Co się ze mną dzieje?  Już nawet nie potrafię racjonalnie myśleć. Może zawsze tak było? Nie, niemożliwe. Kiedyś żyłam w samotności i nie musiałam kontemplować nad swoimi relacjami z innymi ludźmi. Potem pojawił się on i zburzył mur, który tak długo wokół siebie budowałam. Teraz znów jestem sama. Chcę go odzyskać, chcę żeby tu był. Nie rozumiem, dlaczego Itachi mi wczoraj nie uwierzył.
Usiadłam na kanapie i włączyłam laptopa. Przeczytałam skrót wiadomości, czego nigdy nie robiłam. Potem sprawdziłam pocztę. 1 nieprzeczytana wiadomość; od Mateo. Szybko przeczytałam jej treść i z ulgą stwierdziłam, że to dobre wieści. Ojciec zajmuje się ratowaniem firmy, więc nie ma czasu na szukanie mi kolejnego kandydata na męża. Choć jeden problem mniej.
Wyłączyłam laptopa. Przeszłam do sypialni i spojrzałam na półkę. Leżało na niej kilka książek, które zdążyły pokryć się już cienką warstwą kurzu. Pamiętam, że przywiozłam je by mieć co czytać. Wyszło jednak na to, że nigdy żadnej z nich nie przeczytałam. Przejechałam palcami po okładkach.  Wybrałam Ostatnią piosenkę N. Sparksa. Usiadłam na łóżku i zagłębiłam się w lekturze.
Gdy skończyłam czytać, byłam pewna jednego. Nie ważne w jakiej jesteśmy sytuacji, miłość zawsze jest najważniejsza. Ona jest blisko, ktoś kto nas kocha jest blisko, a my często tego nie dostrzegamy. Traktujemy tę osobę jak codzienność, jest z nami dzisiaj – będzie i jutro. A jak zachoruje? Wyzdrowieje i będzie żyć dalej, bo przecież jest jak codzienność, na zawsze. A jak umrze? Łzy. Żal, że się nie powiedziało dwóch najważniejszych słów. Żal, że nie zrobiło się czegoś więcej.  Żal, że nie dostrzegało się tej miłości, którą ta osoba nam dawała. A potem już tylko żal do siebie, że ta osoba może nie wybaczy nam tego, iż jej miłość odtrącaliśmy. Traktowaliśmy ją jak codzienność.
            Otarłam ręką łzy. Po raz kolejny zaczynała się moja życiowa lekcja. Los poprosił mnie do odpowiedzi. Na kartach przeznaczenia napisał równanie. Jak je rozwiązać? Kogo poprosić o pomoc?
Wstałam z łóżka i odłożyłam książkę. Spojrzałam na nią ostatni raz. Poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż, który trochę mi się rozmazał. Oczy miałam lekko czerwona, ale puder załatwił sprawę. Spojrzałam na komórkę. Zegar wskazywał dziewiątą trzydzieści. Przeczytanie tej książki trochę mi zajęło.
Spakowałam do czarnej torebki książeczkę zdrowia i parę innych papierków. Od dawna nie byłam u lekarza. Trochę się obawiałam tej wizyty. Ubrałam beżowe botki na obcasie i płaszcz. Zamknęłam drzwi, wychodząc z mieszkania. Zeszłam powoli po schodach.
Na zewnątrz powietrze było zimne i nieprzyjemne. Chmury zakrywał niebo. Pogoda, tak jak mój nastrój, była do niczego. Ulicami Tokio szłam powoli. Mi, w przeciwieństwie do innych ludzi, nigdzie się nie spieszyło. Nie było takiej potrzeby. Co się odwlecze to nie uciecze, nie?
Po kilkunastu minutach dotarłam na miejsce. Spojrzałam na średniej wielkości biały budynek. Był zadbany i aż zachęcał do odwiedzin. Powoli weszłam do środka. W recepcji zapytałam, czy lekarz rodzinny byłby mnie w stanie dziś przyjąć, bo nie byłam zapisana. Na moje szczęście nie miał dziś dużo pacjentów. Poszłam do poczekalni. Płaszcz powiesiłam na wieszaku i usiadłam na krzesełku. Bawiłam się palcami jak małe dziecko. Moje myśli krążyły tylko wokół jednej osoby.
Itachi
— Sakura Haruno. — Wywołała pielęgniarka.
Wstałam i powoli weszłam do środka. Gabinet lekarza nie był duży, ale za to przestronnie urządzony. Na środku biurko, po prawej stronie szafki z lekami, po lewej kozetka. Wszystko w jasnych, przyjemnych barwach. Po krótkim przywitaniu usiadłam naprzeciwko lekarza.
— W czym mogę pani pomóc? — zapytał, wpatrując się we mnie swoimi czarnymi tęczówkami. Mężczyzna był już osoba starszą, a zatem doświadczoną. Miał brązowe włosy z siwymi pasemkami. Na jego twarzy pojawiały się zmarszczki, ale na moje oko był po pięćdziesiątce.
— Właściwie to nie wiem — zaczęłam. — Od dłuższego czasu mam zawroty głowy, omdlenia, źle się czuje.
— Bóle głowy?
— Tak.
— Jest pani pewna, że to nie ciąża? — zapytał, a ja tylko przytaknęłam głową. — Proszę pójść zrobić prześwietlenie głowy do pokoju numer 12. Jak będzie miała pani zdjęcie możliwe, że będę mógł powiedzieć coś więcej — rzekł po namyśle.
Wszystko działo się bardzo szybko i po kwadransie znów siedziałam w gabinecie lekarza. Podałam mu zdjęcie, a on ze skupieniem się mu przyglądał. W pewnym momencie zobaczyłam jak jego twarz poważnieje. To nie mogło oznaczać nic dobrego. Czułam to.
— Pani Haruno, nie wiem jak to pani powiedzieć. Nie lubię przekazywać złych wieści. Mam małą wnuczkę. Kiedyś poprosiła mnie bym zawsze pomagał ludziom, ale w tym przypadku...
— Niech pan to w końcu powie.
Miałam dość już tego pomieszczenia. Chciałam jak najszybciej je opuścić. Najpierw jednak muszę poznać prawdę.
— Przykro mi.

*

Rzuciłam torebkę na podłogę, tak samo jak buty i płaszcz. Klucze wylądowały gdzieś w kącie. Powolnym i chwiejnym krokiem poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać w sufit. U lekarza, w jego gabinecie łzy leciały mi bez przerwy, ale teraz nawet jedna łezka nie chciała spłynąć i przynieść mi ulgę. Dlaczego ja?
Nie zastanawia mnie już nawet fakt, czemu ta, a nie inne choroba z pośród tysiąca innych. Może nawet lepiej, że nie potrąci mnie samochód albo zamachowiec nie zastrzeli na ulicy. Może lepiej, że będę wiedziała, na co umrę. 

kilkanaście lat wcześniej 

Patrzyłam na kartkę, jakby była dokumentem zapisanym chińskimi krzaczkami. Dlaczego nikt mi nie powiedział? Dlaczego sama muszę się dowiadywać, na co choruje moja babcia? 
Było mi smutno, ale nie mogłam pokazać rodzicom, że cokolwiek wiem. Odłożyłam papier, starając się, by leżał idealnie. Jak zwykle zaczekam, aż mama odważy mi się powiedzieć prawdę. Jak zawsze jestem tchórzem. Tchórzliwym dzieckiem.

Może mi ktoś powie, co ja mam robić w szpitalu z chorą babcią i innymi chorymi? Jak nic zanudzę się na śmierć! Czemu mam tu siedzieć? Po co?

Dobra, nie było tak źle. Siedziałam, siedziałam i słuchałam muzyki. Wieczorem przyszła mama i znów, zanim poszłyśmy, musiałyśmy posiedzieć.

Gdybym wiedziała jak to się skończy, gdyby miała choć trochę wyobraźni... Jak zawsze małostkowa i głupia, pełna nadziei, że świat jest piękny, dobry, sprawiedliwy
Rano gdy grałam na komputerze,  zadzwonił telefon mamy. Siedziałam jeszcze w piżamie i delektowałam się życiem. Mateo leżał w łóżku. Po chwili mama łamiącym się, lecz donośnym głosem powiedziała:
— Ubierajcie się. Babcie nie żyje. 
— Nasza… Babcia?
Beznadziejne pytania, nie? Poczułam spływające łzy, a potem obraz się załamał. Świat się zawalił. Wszystko legło w gruzach, a moje serce, zaślepione fałszywymi ideałami, pękło na pół.
Jedyną miłą rzeczą tego dnia było to, że tata mnie przytulił. Płakałam, a on mnie przytulił. Nigdy tego nie robił. Może jak byłam mała, ale tego nie pamiętam. Widziałam na zdjęciach i nic więcej. Ale wtedy… zrobił to naprawdę – przytulił na krótką chwilę.

Tak sobie myślę pamiętniczku, że jestem beznadziejnym przypadkiem. To wydarzenie sprzed roku powinno mnie zmienić, nauczyć czegoś, a tu nic.  Wiem jednak jedno: rak, choćby nie wiem jaki kit nam wciskali, nie jest uleczalny. Ja w to nie wierzę.
Czemu? Bo, widzisz pamiętniczku chemia jest wszędzie. Mówią, że jabłka są zdrowe, no ale ile sztucznych substancji zawierają tego nikt nie raczy zauważyć. A potem chemią leczą raka i tak jest prawda.
Chemia zatrują, chemią wyleczą.

            — Ironia losu — szepnęłam, pociągając nosem.
Na zegarku dochodziła dwunasta. Itachi był jeszcze w szkole. No właśnie, Itachi. Po części miał rację – jestem chora, ale wczoraj jeszcze nic o tym nie wiedziałam. Co ja mam z tym fantem zrobić? Powiedzieć mu czy nie?  Beznadziejne pytanie.
Zaczęłam się bawić komórką. Po chwili obracania jej, wystukałam krótkie: Potrzebuję cię.

26 komentarzy:

  1. Nie wiem, bo jestem na telefonie i albo mi sie wydaje, albo jakąś ta kartka krótka o.O Dobra niewazne XD
    Jednak co jak co, ale ten rozdział wyszedł ci świetnie! Coś tak przeczuwalam, że różową bdzie na to chorowac ;c Lecz jak była już o lekarza to miałam taka cicha nadzieję na ciążę, ale później sie wszystko wydało. Tak mi teraz szkoda Sakury ;'( Ciekawe jak przekaze te wiadomości rodzinie i... Itachiemu :o
    No cóż to czekam na kolejne zdarzenia i życzę weny!
    Jak coś to sorka za błędy, ale jak już wcześniej wspomnialam, jestem na fonie :-P
    Pozdrawiam!
    Dotaka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz racje co do długości, ale nie wiem -.-
      Ta, ciąża jest przereklamowana, bo zawsze jak omdlenia sa, to pierwsza myśl : ciąza :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Ohajo! To znowu ja ;P
      Z okazji, że dziś 1 czerwca (BOŻE CORAZ BLIŻEJ DO WAKACJI <3)...
      nie, tym razem to nie nowy rozdział... tym razem to ZWIASTUN! Jeśli chciałabyś obejrzeć i skomentować to zapraszam =D :*

      ~Dotaka
      -> http://byakko-moj-swiat.blogspot.com/

      Usuń
  2. Przez Ciebie rano nie wstanę... Powiem tak znalazłam tego bloga dziś i po prostu nie mogłam sie od niego oderwać... Przeczytałam juz wszystko. Generalnie średnio przepadam za Sakura ale tu ją polubiłam i aż mi się smutno zrobiło pod koniec tego rozdziału. Mam nadzieję, że będzie z nią wszystko w porządku. Z niecierpliwośćią czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo weny ~Hinata ヒナタ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak miałam na samym początku^^ Nie za bardzo przepadałam za Sakurą, ale ten blog mnie tak wkręcił, że ją polubiłam! ;D

      -> byakko-moj-swiat.blogspot.com

      Usuń
    2. Hinata:
      Cieszę się bardzo, że kogoś mój blog tak bardzo wciągnął. :)
      Wszystko sę jeszcze okaże.
      Dzięki i też pozdrawiam

      Usuń
  3. Ciekawe czy to rak złośliwy. Czy późno wykryty?
    Nie ma tu tych ważnych informacji. Można przeżyć raka. Jak się dowie Itachi, jak zareaguje. To mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko już byś chciała wiedzieć, co? Z czasem pojawią sie konkrety.
      Szczerze mówiąc ja juz nie wierzę, że raka można wyleczyć. :(
      Sama jeszcze nie wiem jak zareaguje ^^

      Usuń
  4. Rak... to słowo zepsuło cały mój humor :( A szczególnie, że nie lubię jeżeli ktokolwiek jest na cokolwiek chory i może umrzeć... Szczególnie, że boję się dzisiejszego odcinka Naruto, bo Neji... bo czytam mangę na bieżąco... dobra nie spojleruję xd
    Saki dzwoń do Itacza *.* I to już!
    Hm... troszkę krótko :(
    Ja lecę... bo chcę zaliczyć ćwiczenie z japońskiego, dzięki czemu dowiem się jak oponowałam tymczasowy materiał xd
    Pozdro i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój humor też to słowo psuje, ale trzeba nauczyć sie z tym życ. W końcu to tylko smutna rzeczywistość.
      Krótko? Może
      To powodzenia!
      Pozdro :*

      Usuń
  5. Strasznie krótki, ale ty to wiesz bo już Ci mówiłam. Ogólnie to już Ci wszystko mówiłam więc nie wiem jaki sens jest pisanie tego komentarza. To już też Ci mówiłam, ale powtórzę ma być szczęśliwe zakończenie, dotarło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie dotarło :P
      A i czemu u Teny potrafiłas napisać długi koment a u mnie nie? No wiesz powinnam się fochnąć

      Usuń
    2. Bo jej nie mogę opowiedzieć w szkole.

      Usuń
  6. Boże nie, nie, nie. Serio musiałaś zakończyć w takim momencie? Ugh, kiedyś dam ci za takie zakończenia kopniaka, zobaczysz! Błędów żadnych nie wychwyciłam ^^ Podoba mi się w jaki sposób przedstawiasz tą sytuację, nie robisz tego w taki oczywisty sposób. Szkoda mi Saki, zawsze to jej się musi coś przydażyć :C I muszę cię pochwalić, za ten pomysł z dodaniem fragmentów z pamiętnika. Dodało to takiego klimaciuku. No dobra nie będę Ci już tu zanudzać moimi wywodami na temat tego, jak świetnie piszesz ( ty to już wiesz ^^). Czekam na kolejną notkę. Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, musiałam :p
      NO chyba ja tobie dam kopniaka.
      Ja? Czy ty jesteś trzeźwa? Piszę może i dobrze, ale czy świetnie to nie jestem pewna.

      Usuń
    2. Wredna istota ;___;
      Mnie za co ? ^^
      Jestem, jestem. Nie bądź taka skromna już :) Za rozdział się bierz, a nie leniuchujesz ^^

      Usuń
    3. Ja wredna?
      Ty wiesz za co :P Za ten rozdział twój
      Ja nie leniuchuję ^^ Uczę się

      Usuń
  7. No dobra, nie podoba mi się ten rozdział tak szczerze :<
    No może konkretniej to ta informacja, że Saku ma raka ;(
    Ty zuuuuua kobieto, jak mogłaś, ty bezduszna istoto, ty maro nieczysta!
    Nie no żart xD
    Teraz ja ponarzekam: Co tak mało!? Ja się postarałam i dodałam, jakieś 200 słów więcej, bo z Malwiną narzekacie, że coraz krótsze notki (co z tego, że każda ma w przybliżeniu ze 6 stron A4 KURDE, jeszcze powiem, że czcionką 11 i Calibri -,-') piszę.
    I czemu wy się kłócicie o długość komentarzy? Ja mam tylko dwie czytelniczki (Anika i Malwi), a ty tak duuuużo :'(. Ja smutam, bo rozdaję autografy, a nie jestem sławna jak ty xD. Weź ty, mendo ty jedna pożycz mi kilku czytelników. Nawet ci mojego 'buraka' oddałam nooo...!
    No nic, rozdział świetny, jak zwykle za dużo opisów czynności, ale z czasem to przejdzie, ja też tak miałam. Błędów ortograficznych jak zawsze mniej niż u mnie, o ile ty w ogóle masz jakieś... T_T
    I tak, jesteś wredna :*
    A co do bólu głowy i w ogóle omdlenia, to ja tak mam ;_;. Ej bo ja w ciąży nie jestem, nawet nie mam podstaw, a jak mam raka ;(
    Dobra, pozdrowienia ;)
    Teny Crow :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jest pierwszy i jedyny w moim zyciu komentarz w którymś ktoś aż ta mnie oczernił -.-' Ale wybaczam :*
      A moje mają 5 stron A4 (nie wiem jaką czciąnką, ale też 11)
      A ja autografów nie rozdzję :(
      ,,Weź ty'' jakbym słyszała Malwi
      Pożyczę Ci! Jeszcze zobaczysz.
      Wiem, wiem:*
      Nie masz żadnego raka! Nawet tak nie myśl, zabraniam Ci!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Ale nie rozumiem dlaczego Sakura nie chce powiedzieć tego Itachiemu? Przecież go kocha. Ale oczywiście to Twój pomysł. Ja mogę tylko poczekać i zobaczyć co się będzie działo :) Pozdrawiam i życzę weny. (Dlaczego tak krótko :P)

    OdpowiedzUsuń
  9. ehhh czekam i czekam na nową notkę;( prooosze dodaj ją jak najszybciej :*:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna notka, czekam na więcej, bo czekam i czekam i nie ma :)
    zapraszam też do siebie http://itachisakuralove.blogspot.com/2014/09/rozdzia-xiv.html na bieżąco pisze i mam nadzieję że odwiedzisz i skomentujesz bo zaczęłam i potrzebuję wsparcia, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Że co? Ale dlaczego tak? ;c

    Rozdział mi się podobał, mimo że końcówka mnie zasmuciła.

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku