— Nie — zaprzeczył. — Nie dziwi
cię czemu założyłem Akatsuki? Albo dlaczego uczę w szkole zamiast prowadzić
interesy ojca?
— Trochę
tak…
— Akatsuki stworzyłem z jednego
powodu. Jako członek z zespołu mogłem podróżować po świecie i nie wzbudzać tym
większych podejrzeń. Poza tym nastolatki uwielbiają przystojnych idoli. Nie
wiemy, gdzie dokładnie jest moja siostra. Ostatnio detektyw wpadł na jej ślad tu,
w Tokio. Dlatego zacząłem pracę w gimnazjum. zrobiłem szybkie kursy i zdobyłem
inne papiery. Przenosiłem się z jednej szkoły do drugiej.
— A rola twojego ojca?
— Jest wiele zespołów
muzycznych, a my musieliśmy się jakoś wybić. Czy może być coś lepszego niż
skandal? — Uniósł ręce w geście zapytania. — Razem z ojcem upozorowaliśmy
wszystko. Media były bardzo łase na taką nowinkę. Zrobiły z tego niezłego
newsa.
— Rozmawiacie ze sobą, prawda? —
Przytaknął głową. — No, a jeśli dziennikarze albo ktoś inny by się o tym
dowiedział? Co wtedy?
— Właściwie to nie myślę o tym.
Mam nadzieje, że już niedługo to wszystko się skończy.
— I zgodziłeś się na to
wszystko? Dlaczego? — Nie mogłam w to uwierzyć, a nowe pytania wciąż
przychodziły mi do głowy.
— Sasuke… Mieliśmy z nim
problemy. Cierpiał na poważne zaniżenie samooceny, czuł się odtrącony. Kiedy
okazało się, że jego przykładny starszy brat wywinął taki numer, poczuł się
przykładnym dzieckiem, w którym rodzice mogą pokładać swoje nadzieje. Dość
szybko się pozbierał.
Spojrzałam jeszcze raz na
zdjęcie. Zdawało mi się, że gdzieś już widziałam tą dziewczynę. Nie mam jednak
pamięci do twarzy; nie umiałam też zauważyć podobieństwa z Itachi'm. W tym
zawsze byłam słaba.
— Nie jest do ciebie za bardzo
podobna — stwierdziłam.
Przetarłam oczy, budząc się ze snu.
Bez większych ceregieli wyłączyłam budzik i wstałam. Dziś wtorek. Ten wtorek,
pomyślałam. Z szafki wyciągnęłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki
prysznic. Ubrałam czarną sukienkę do połowy ud z rękawem trzy czwarte. W pasie
miała lekkie wcięcie i okrągły dekolt. Z szkatułki na biżuterię wyjęłam
srebrne, cienkie bransoletki i założyłam je. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Zrobiłam też lekki makijaż.
Wyszłam z łazienki i zrobiłam sobie
szybkie śniadanie. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wskazywał 7:35. Chwilę później
zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
— Hej. — Przywitał się brunet.
— Cześć— odpowiedziałam mu i
wpuściłam go do środka.
Miał
na sobie ciemne rurki i czarną kurtkę.
— Co jest? Nie wyglądasz za dobrze —
zauważył.
— To nic takiego. — Odwróciłam
wzrok.
— Na pewno? — zapytał, a ja tylko
pokiwałam głową.
Podszedł
do mnie i objął w pasie. Spojrzałam w jego oczy. Był naprawdę silny. Ja nie miałam
takiej woli walki. Chyba nie zgodziłabym się na takie poświęcenie. Nie byłabym
zdolna. Oparłam głowę na jego torsie. Przy nim czułam się bezpieczna, wszystkie
troski znikały. Nie bałam się następnego świństwa wymyślonego przez ojca. Nie
myślałam o przyszłości, czy przeszłości. Byłam inną Sakurą. Można powiedzieć,
że w końcu żyłam.
— Ładnie wyglądasz — szepnął mi do
ucha.
— Dziękuję. — Poczułam wypieki na
twarzy. — To jak nudne będzie to całe spotkanie? — zapytałam i wysunęłam się z
jego objęć.
— To zależy od twojej definicji
nudności.
Brunet pomógł mi założyć płaszcz i
razem wyszliśmy z mieszkania. Zeszliśmy po schodach i wyszliśmy na dwór. Pogoda
była do niczego. Niebo zakryły szare chmury, tak że najmniejszy promyk słońca
nie mógł się przedostać. Na dodatek wiał silny wiatr i zaczynało kropić. Na
szczęście auto Itachi'ego stało blisko, więc nie zmokliśmy.
Patrzyłam przez okno na miejsca,
które mijaliśmy. Przyglądałam się ludziom. Każdy z nich jest częścią tego
świata, każdy ma swoją inną, wyjątkową historie. Nie ma dwóch takich samych
istnień, nie ma dwóch takich samych miłości. Są chwile słabości, smutku i
radości. Są w życiu sprawy, którym trzeba podołać, są rzeczy, które trzeba
zrobić.
— Ale
do Sasuke tak .— Uśmiechnął się. — Jest jeszcze jedna sprawa— dodał po chwili.
— Jaka?
— Ojciec chciałby się z nami
spotkać.— Wstał z kanapy i poszedł dorzucić drewna do kominka.
— Jasne — mruknęłam. — A kiedy?
— W ten wtorek. — Wrócił i
ponownie usiadł obok mnie.
— Mam rozumieć, że wszystko już
zaplanowane?
— Tak.
Oparłam głowę na jego torsie i
przymknęłam powieki. Na chwilę chyba straciłam kontakt z otoczeniem. Nie umiem
tego racjonalnie wytłumaczyć. Jakbym zemdlała albo bardzo długo bujała w
obłokach.
Z pomocą bruneta wysiadłam z auta.
Spojrzałam na szyld małej kawiarni: Ariel.
Weszliśmy do środka. Było całkiem przytulnie. Lokal był beżowo-bordowy, z
dodatkiem czerni. Stoliki stały ustawione w szachownicę, a na przeciwko drzwi
był barek w alkoholem. W oknach wisiały koronkowe firanki.
Itachi pomógł mi zdjąć płaszcz i
powiesił nasze okrycia na wieszaku. Podeszliśmy do stolika w kącie i
usiedliśmy. Fugaku jeszcze nie było. Mężczyzna szepnął kelnerce, by nikt nam
nie przeszkadzał. Najwyraźniej był tu stałym gościem.
Podparłam głowę na rękach i
wpatrywałam się w bruneta, który siedział na przeciwko mnie.
— Sakura?
— Hm?— mruknęłam.
— Dzieje się coś? Jesteś jakaś
inna. — Ujął moją dłoń, a nasze palce się splotły.
— Jestem tylko przemęczona i
niewyspana.
— To może powinnaś wziąć sobie
wolne— zaproponował.
— A co będę robić na emeryturze,
jak nie odpoczywać i mieć wolne od wszystkiego? — zapytałam z lekkim uśmiechem.
— Myślałem, ze będziesz bawić nasze
wnuki. — Spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem.
— Najpierw trzeba mieć dzieci — zauważyłam.
— Ja nie mam nic przeciwko. — Do
naszej wymiany zdań przyłączył się ktoś inny. — Chętnie zostanę dziadkiem.
Spojrzałam na właściciela owych
zdań, Fugaku Uchihę. Wyglądał dość poważnie w czarnym garniturze, a jego mina
potwierdzała prawdziwość tego, co powiedział. Nie wiem czy to prawda, ale dała
bym sobie rękę uciąć, że wyglądałam jak burak. Byłam strasznie zawstydzona. Na
szczęście Itachi opanował sytuację. Powiedział, że to tylko żarty i żadnych dzieci
nie planujemy.
— Sakura mam do ciebie prośbę — zaczął
Fugaku. — Itachi pewnie ci wszystko wytłumaczył. Chciałbym cię prosić o pomoc w
odszukaniu mojej córki — powiedział.
— Pomogę panu.— palnęłam bez
zastanowienia, bo coś w środku mówiło mi, że muszę tak postąpić.
— Jesteś tego pewna?
— Tak.
Pożegnaliśmy się, ponieważ Fukagu
musiał iść na ważne spotkanie.
Czternastoletnia dziewczyna,
włosy czarne, oczy czarne. Rodzice: Fugahu Uchiha i Minako Kato. Mieszka w
adoptowanej rodzinie w Tokyo.
Choć
wiedziałam niewiele, chciałam pomóc. Zawsze lubiłam pakować się w tarapaty.
*
Rozpoczęłam ostatnią lekcję na
dziś. Po kilku godzinach byłam strasznie zmęczona i bolała mnie głowa. Nie wiem,
co było tego przyczyną. Uczniowie byli dość grzeczni i nie sprawiali kłopotów.
Może to przez sprawę z siostrą Itachiego? Może po prostu za dużo myślę?
Zaczęłam opowiadać o utworze Homera
pod tytułem Odyseja.
— Homer w tym utworze opisał drogę
Odysa do domu....
— Czy Odys to nie ten, który wpadł
na pomysł z Koniem Trojańskim? — zauważyła Inori.
— Tak.— przytaknęłam. Spojrzałam na
brunetkę. W jej oczach dostrzegłam dobrze znajome iskierki. Czy to możliwe?
Zrobiłam krok do tyłu. Zakręciło mi
się w głowie, przed oczami pojawiły się ciemne plamki. Dotknęłam ręka skroni,
co spowodowało tylko większy ból. Powoli traciłam świadomość. Obraz stawał się
coraz bardziej zamazany, a przed oczami miałam dużo ciemnych, migoczących
plamek.
Umarłam? Co to za dziwne ciepło? Czuje się dziwnie bezpieczna. W
ramionach śmierci czuję się bezpieczna? Co się dzieje? Co to za głosy? Anioły?
Otworzyłam
powoli powieki, ale szybko je zamknęłam z powodu jasnego światła. Poczekałam
chwilę i powtórzyłam ten wielki wysiłek. Ujrzałam Itachi'ego, panią dyrektor i
Shizune. Rozejrzałam się dookoła. Powoli zaczęłam łączyć fakty i w końcu
domyśliłam się, że zemdlała.
Z pomocą mężczyzny podniosłam się
do siadu. Świat wciąż wydawał się kręcić.
— Itachi — szepnęłam.— Inori.
Mężczyzna
spojrzał na mnie nierozumnym wzrokiem.
— Jak się czujesz Sakura? — zapytała
pani Tsunade.
— Nie za dobrze — przyznałam.
— Rozumiem — mruknęła blondynka. — Shizune,
idź i poczekaj z uczniami do dzwonka. Nie mogą zostać bez opieki — wydała
polecenie.
Brązowowłosa skinęła i szybko
zniknęła za drzwiami.
— Sakura, myślę, że powinnaś wziąć
sobie wolne. Chociaż kilka dni.
— Dobrze, dobrze.
— Na pewno nie chcesz może dłuższej
przerwy? — zapytała pani dyrektor.
— Nie — zaprzeczyłam szybko.
— Itachi zajmiesz się Sakurą?
— Proszę się o nic nie martwić. — Podszedł
do mnie i pomógł mi wstać.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
Itachi skoczył do pokoju po mój płaszcz i pomógł mi go założyć. Wzięłam swoją
torebkę i poszliśmy do auta. Ulice przemierzaliśmy w błyskawicznym tempie.
Panowała między nami cisza i po raz pierwszy była ona jakby napięta. Nie
rozumiem tego, pomyślałam.
Zatrzymaliśmy się przed moim
blokiem. Wysiadłam z auta. Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Znowu
zakręciło mi się w głowie.
Itachi podszedł do mnie i
niespodziewanie wziął na ręce. Chciałam zaprotestować, ale widząc jego poważną
minę zrezygnowałam. Oparłam głowę na jego torsie i przymknęłam powieki. Gdy
doszliśmy na miejsce podałam mu klucze, a on zwinnie i szybko otworzył drzwi i
wniósł mnie do środka. Postawił mnie na nogach.
— Nie musiałeś tego robić.— powiedziałam,
zdejmując płaszcz.
— Powinnaś iść do łóżka odpocząć.— odezwał
się w końcu.
— Nic mi nie jest.
— Żartujesz sobie? To może być coś
poważnego. Dlaczego lekceważysz swoje zdrowie?!
— To
przemęczenie, nic więcej — sparowałam. — Do czego dążysz? Co sugerujesz?
— Nie mówisz mi wszystkiego! — krzyknął.
— Jesteś na coś chora? Ja rozumiem, że starasz się radzić sobie z swoimi
problemami, ale czasami lepiej pogadać, dać sobie pomóc.
— Nie jestem na nic chora!
— Kogo ty próbujesz oszukać?
— Wyjdź.— Wskazałam mu drzwi.— Ta
rozmowa do niczego nie prowadzi i lepiej by na tym się skończyła, Itachi.
Zniknął
natychmiast.
Opadłam na
kanapę. Zaczęło się od jednej łzy bezsilności, a skończyło na potoku. Pierwszy
raz się pokłóciliśmy i strasznie bolało. Nie chcę go stracić, ale... Związek
powinien opierać się na zaufaniu, którego zabrakło. Dlaczego? Nie rozumiem, nic
już nie rozumiem. Kolejne łzy spływały po moich policzkach. Nie chcę go
stracić...
Pójdę
jutro do lekarza, zrobię badania i udowodnię mu, że nic mi nie jest.
Tylko dlaczego tak bardzo mu na tym
zależy? Dlaczego sugeruje, że jestem na coś chora?
O książkę znam. xD Fajna. ;d
OdpowiedzUsuńHm. Zacznę od tego, że przez prawie cały rozdział mój czujnik słodkości wariował. Coś za dużo tych przytulań i romantycznych tekstów prosto z Romea i Julii . ;p Ale notka fajna. Baaardzo fajna. ^^
Ale to z siostrą takie, no. To znaczy, z Inori. Za szybko i wgl. Ja bym zrobiła, że Sakurze się pomyliło, bo za szybko ją znaleźli. Ja bym jej szukała w Szkole Młodych Dam. xD
Osobiście nie sądzę, że Austria przekupiła sędziów. Raczej ludzie i sędziowie wybrali ją/go, bo jest transseksualistą. A zwraca się uwagę na rzeczy oryginalne, nawet jeśli aż tak wspaniale nie śpiewały.
No nic. xD Pozdrawiam. :> Masz może jakiś pomył do mnie na rozdział?
Może i za szybko, ale ja mam swoje plany co do tego wątku. :P
UsuńJa wole sie nie wypowiadać na ten temat. Tak szczerze mówiąc nie oglądałam Eurowizji, więć tylko z internetu wiem kto wygrał.
Pozrdawiam
Hmm zajrzałam dzisiaj i co? Hurra kolejny pościk :) I to konkretny. No cóż nie opóźniasz niczego. Rzeczywiście moja przedmówczyni może ma trochę racji że szybko pojawiła się dziewczyna. Ale z drugiej strony Sakura skądś ją kojarzyła. Poza tym cały rozdział po prostu booski. Tylko że krótki *cry. No i tak mi smutno, że się pokłócili. Ten Itaś strasznie drażilwy jest czasami :p
OdpowiedzUsuńDobra nie rozpisuję się za długo. Pozdrawiam, życzę weny i wyczekuję soczystego nexta :D
Staram sie pisać coraz dłuzsze, ale chyba mi to nie wychodzi ^^
UsuńOj, Itaś bardzo
Dzięki i też pozdrawiam
Ty, ty... ty mi nie powiedziałaś, że jest nowy rozdział,a jak się pytałam w szkole to powiedziałaś, że jeszcze nie dodasz. Jak chcesz to mogę na ciebie na krzyczeć w szkole.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału bardzo fajny (czytaj: bardzo, bardzo, mega boski). Myślałam, że rozdział będzie trochę dłuższy :( ale tyle musi mi wystarczyć.
Reszte Ci powiem w szkole :*
Oj tan, czepiasz się. Sama nie wiedziałam, że dodam go w takim terminie.
UsuńYm rozdział jak zwykle świetny,Itachi martwiący się o Sakure jest taki słodki.Ciekawe co jej lekarz powie.Tylko oby nie była poważnie chora. :) Czekam na nexta , tylko oby pojawił się szybciej.Pozdrawiam i życzę dużo weny. :*
OdpowiedzUsuńHmm powiem tak:
OdpowiedzUsuńTego to sie nie spodziewalam :o Przewidzialam ta dziewczynke, ale jakos te omdlenia... Nie zwrocilam na nie wczesniej uwagi :o Sorka za bledy jak cos, ale na fonie jestem :-P Rozdzial baaardzo mi sie podobal! Swietny jest ^^ Szkoda tylko, ze taki krotki ;c Nie ma to jak czytac takie zarabiste opowiadanka na lekcji <3 Hah :-P Naprawde wyszlo swietnie, bardzo mi sie podobalo i mam nadzieje, ze nastepny rozdzial niedlugo sie pojawi ^^
Czytałas mojego bloga na lekcji? o.o No, bo wiesz, takie poświęcenie dla takiego czegoś jak moje opko ?
UsuńTez mam taką nadzieję i zamierzam zaraz zabrac się do pisania (póki jeszcze mam wenę)
Po pierwsze:
UsuńKiedy pojawi się kolejna kartka? ^^
I dwa:
Jeśli chcesz poczytać to u mnie jest już kolejny rozdział ;)
-> http://byakko-moj-swiat.blogspot.com/
Fajny rozdzialik XD ciekawe, co z Sakurą. Czy Itachi nie ma racji z tymi omdleniami? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHm... oczywiście co mi pierwsze przyszło do głowy, gdy Sakura zemdlała? Ciąża xd Wgl. Itacz taki fochniety :>
OdpowiedzUsuńEj.... a moja ulubiona chwila w tym rozdziale też ma związek z dziećmi (jak ociec Itachiego przychodzi). Przypadek? Nie sądzę :p
To ja zakończę bo... bo tak xd
Pozdro :*
Haha, ciąża? O tym nie pomyślałam i nawet nie chcę wiedzieć czemu ci to przyszło do głowy. :P
UsuńW 100% przypadek.
Pozdro :*
W takim razie jest chora??? To Itacz ma rację, że się na nią wydzierał, trzeba dbać o zdrowie! xd
UsuńA dlaczego mi to przyszło do głowy to... za dużo polskich seriali xd
Sakura jest chora,
Usuńpójdzie do doktora. Taki tam spojler :D
Tak, rozumiem
"Nie ma dwóch takich samych istnień, nie ma dwóch takich samych miłości. Są chwile słabości, smutku i radości. Są w życiu sprawy, którym trzeba podołać, są rzeczy, które trzeba zrobić". - Genialne słowa i genialny rozdział. Właściwie to już nie mam nic do dodania. No może poza tym, że według mnie Itachi za szybko zrezygnował, nie powinien był wychodzić. Trochę stracił w moich oczach, ale uwielbiam go niezmiennie.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak zwykle nawału weny i pozdrawiam gorąco :*
Naomi
Nigdy nie sądziłam, że te słowa się komuś spodobają ^^
UsuńTak jakoś wyszło, że miałam zły dzień i to przeniosło się na przebieg kłótni.
Dzięki i równiez pozdrawiam
Wybacz kochana, że nie dopiero pisze komentarz, ale mam nie miłą sytuację w szkole i ze zdrowiem, ale to teraz nie o mnie...
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle świetna. Nie przyczepiam się do niczego, bo ja zawsze szyk zdania muszę poprawić, ale się nie odzywam.
Biedna Sakura, co jej kurde jest? Nie lubię jej(tek Kisiela), ale twoja jest fajna i boję się o nią :<. Co z tego, że to tylko opowiadanie xD No ale ja zawsze muszę przeżywać.
A Itaś jak zawsze boski *.*. Jak ja go uwielbiam, ale ona jest twój ja mam innego i wiesz kogo i mi go nie zabierzesz =>
Weny życzę i jeszcze raz przepraszam za wszystko :(
Też cię KOFAM! :*
Tak, Itaś jest mój. A tamtego i tak Ci go zabiore, Jeszcze zobaczysz. :P
UsuńJa ciebie tez :*
Dobra, bierz sobie. Ja mam już innego :P
UsuńEee tam... Na pewno szybko się pogodzą. :)
OdpowiedzUsuńSakura coś często płacze, tak zauważyłam.
Kawiarnia "Ariel", przepraszam ale kiedy to przeczytałam miałam przed oczami obraz proszku do prania. :D Nie, nie! To nie jest żaden przytyk czy krytyka!
Czytam dalej!