wtorek, 13 maja 2014

Trzynasta kartka

— Nie — zaprzeczył. — Nie dziwi cię czemu założyłem Akatsuki? Albo dlaczego uczę w szkole zamiast prowadzić interesy ojca?
            — Trochę tak…
— Akatsuki stworzyłem z jednego powodu. Jako członek z zespołu mogłem podróżować po świecie i nie wzbudzać tym większych podejrzeń. Poza tym nastolatki uwielbiają przystojnych idoli. Nie wiemy, gdzie dokładnie jest moja siostra. Ostatnio detektyw wpadł na jej ślad tu, w Tokio. Dlatego zacząłem pracę w gimnazjum. zrobiłem szybkie kursy i zdobyłem inne papiery. Przenosiłem się z jednej szkoły do drugiej.
— A rola twojego ojca?
— Jest wiele zespołów muzycznych, a my musieliśmy się jakoś wybić. Czy może być coś lepszego niż skandal? — Uniósł ręce w geście zapytania. — Razem z ojcem upozorowaliśmy wszystko. Media były bardzo łase na taką nowinkę. Zrobiły z tego niezłego newsa.
— Rozmawiacie ze sobą, prawda? — Przytaknął głową. — No, a jeśli dziennikarze albo ktoś inny by się o tym dowiedział? Co wtedy?
— Właściwie to nie myślę o tym. Mam nadzieje, że już niedługo to wszystko się skończy.
— I zgodziłeś się na to wszystko? Dlaczego? — Nie mogłam w to uwierzyć, a nowe pytania wciąż przychodziły mi do głowy.
— Sasuke… Mieliśmy z nim problemy. Cierpiał na poważne zaniżenie samooceny, czuł się odtrącony. Kiedy okazało się, że jego przykładny starszy brat wywinął taki numer, poczuł się przykładnym dzieckiem, w którym rodzice mogą pokładać swoje nadzieje. Dość szybko się pozbierał.
Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie. Zdawało mi się, że gdzieś już widziałam tą dziewczynę. Nie mam jednak pamięci do twarzy; nie umiałam też zauważyć podobieństwa z Itachi'm. W tym zawsze byłam słaba.
— Nie jest do ciebie za bardzo podobna — stwierdziłam.

Przetarłam oczy, budząc się ze snu. Bez większych ceregieli wyłączyłam budzik i wstałam. Dziś wtorek. Ten wtorek, pomyślałam. Z szafki wyciągnęłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam czarną sukienkę do połowy ud z rękawem trzy czwarte. W pasie miała lekkie wcięcie i okrągły dekolt. Z szkatułki na biżuterię wyjęłam srebrne, cienkie bransoletki i założyłam je. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam też lekki makijaż.
Wyszłam z łazienki i zrobiłam sobie szybkie śniadanie. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wskazywał 7:35. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
— Hej. — Przywitał się brunet.
— Cześć— odpowiedziałam mu i wpuściłam go do środka.
            Miał na sobie ciemne rurki i czarną kurtkę.
— Co jest? Nie wyglądasz za dobrze — zauważył.
— To nic takiego. — Odwróciłam wzrok.
— Na pewno? — zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
            Podszedł do mnie i objął w pasie. Spojrzałam w jego oczy. Był naprawdę silny. Ja nie miałam takiej woli walki. Chyba nie zgodziłabym się na takie poświęcenie. Nie byłabym zdolna. Oparłam głowę na jego torsie. Przy nim czułam się bezpieczna, wszystkie troski znikały. Nie bałam się następnego świństwa wymyślonego przez ojca. Nie myślałam o przyszłości, czy przeszłości. Byłam inną Sakurą. Można powiedzieć, że w końcu żyłam.
— Ładnie wyglądasz — szepnął mi do ucha.
— Dziękuję. — Poczułam wypieki na twarzy. — To jak nudne będzie to całe spotkanie? — zapytałam i wysunęłam się z jego objęć.
— To zależy od twojej definicji nudności.
Brunet pomógł mi założyć płaszcz i razem wyszliśmy z mieszkania. Zeszliśmy po schodach i wyszliśmy na dwór. Pogoda była do niczego. Niebo zakryły szare chmury, tak że najmniejszy promyk słońca nie mógł się przedostać. Na dodatek wiał silny wiatr i zaczynało kropić. Na szczęście auto Itachi'ego stało blisko, więc nie zmokliśmy.
Patrzyłam przez okno na miejsca, które mijaliśmy. Przyglądałam się ludziom. Każdy z nich jest częścią tego świata, każdy ma swoją inną, wyjątkową historie. Nie ma dwóch takich samych istnień, nie ma dwóch takich samych miłości. Są chwile słabości, smutku i radości. Są w życiu sprawy, którym trzeba podołać, są rzeczy, które trzeba zrobić.

            — Ale do Sasuke tak .— Uśmiechnął się. — Jest jeszcze jedna sprawa— dodał po chwili.
— Jaka?
— Ojciec chciałby się z nami spotkać.— Wstał z kanapy i poszedł dorzucić drewna do kominka.
— Jasne — mruknęłam. — A kiedy?
— W ten wtorek. — Wrócił i ponownie usiadł obok mnie.
— Mam rozumieć, że wszystko już zaplanowane?
— Tak.
Oparłam głowę na jego torsie i przymknęłam powieki. Na chwilę chyba straciłam kontakt z otoczeniem. Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć. Jakbym zemdlała albo bardzo długo bujała w obłokach.

Z pomocą bruneta wysiadłam z auta. Spojrzałam na szyld małej kawiarni: Ariel. Weszliśmy do środka. Było całkiem przytulnie. Lokal był beżowo-bordowy, z dodatkiem czerni. Stoliki stały ustawione w szachownicę, a na przeciwko drzwi był barek w alkoholem. W oknach wisiały koronkowe firanki.
Itachi pomógł mi zdjąć płaszcz i powiesił nasze okrycia na wieszaku. Podeszliśmy do stolika w kącie i usiedliśmy. Fugaku jeszcze nie było. Mężczyzna szepnął kelnerce, by nikt nam nie przeszkadzał. Najwyraźniej był tu stałym gościem.
Podparłam głowę na rękach i wpatrywałam się w bruneta, który siedział na przeciwko mnie.
— Sakura?
— Hm?— mruknęłam.
— Dzieje się coś? Jesteś jakaś inna. — Ujął moją dłoń, a nasze palce się splotły.
— Jestem tylko przemęczona i niewyspana.
— To może powinnaś wziąć sobie wolne— zaproponował.
— A co będę robić na emeryturze, jak nie odpoczywać i mieć wolne od wszystkiego? — zapytałam z lekkim uśmiechem.
— Myślałem, ze będziesz bawić nasze wnuki. — Spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem.
— Najpierw trzeba mieć dzieci — zauważyłam.
— Ja nie mam nic przeciwko. — Do naszej wymiany zdań przyłączył się ktoś inny. — Chętnie zostanę dziadkiem.
Spojrzałam na właściciela owych zdań, Fugaku Uchihę. Wyglądał dość poważnie w czarnym garniturze, a jego mina potwierdzała prawdziwość tego, co powiedział. Nie wiem czy to prawda, ale dała bym sobie rękę uciąć, że wyglądałam jak burak. Byłam strasznie zawstydzona. Na szczęście Itachi opanował sytuację. Powiedział, że to tylko żarty i żadnych dzieci nie planujemy.
— Sakura mam do ciebie prośbę — zaczął Fugaku. — Itachi pewnie ci wszystko wytłumaczył. Chciałbym cię prosić o pomoc w odszukaniu mojej córki — powiedział.
— Pomogę panu.— palnęłam bez zastanowienia, bo coś w środku mówiło mi, że muszę tak postąpić.
— Jesteś tego pewna?
— Tak.
Pożegnaliśmy się, ponieważ Fukagu musiał iść na ważne spotkanie.
Czternastoletnia dziewczyna, włosy czarne, oczy czarne. Rodzice: Fugahu Uchiha i Minako Kato. Mieszka w adoptowanej rodzinie w Tokyo.
            Choć wiedziałam niewiele, chciałam pomóc. Zawsze lubiłam pakować się w tarapaty.

*

Rozpoczęłam ostatnią lekcję na dziś. Po kilku godzinach byłam strasznie zmęczona i bolała mnie głowa. Nie wiem, co było tego przyczyną. Uczniowie byli dość grzeczni i nie sprawiali kłopotów. Może to przez sprawę z siostrą Itachiego? Może po prostu za dużo myślę?
Zaczęłam opowiadać o utworze Homera pod tytułem Odyseja.
— Homer w tym utworze opisał drogę Odysa do domu....
— Czy Odys to nie ten, który wpadł na pomysł z Koniem Trojańskim? — zauważyła Inori.
— Tak.— przytaknęłam. Spojrzałam na brunetkę. W jej oczach dostrzegłam dobrze znajome iskierki. Czy to możliwe?
Zrobiłam krok do tyłu. Zakręciło mi się w głowie, przed oczami pojawiły się ciemne plamki. Dotknęłam ręka skroni, co spowodowało tylko większy ból. Powoli traciłam świadomość. Obraz stawał się coraz bardziej zamazany, a przed oczami miałam  dużo ciemnych, migoczących plamek.
Umarłam? Co to za dziwne ciepło? Czuje się dziwnie bezpieczna. W ramionach śmierci czuję się bezpieczna? Co się dzieje? Co to za głosy? Anioły?
            Otworzyłam powoli powieki, ale szybko je zamknęłam z powodu jasnego światła. Poczekałam chwilę i powtórzyłam ten wielki wysiłek. Ujrzałam Itachi'ego, panią dyrektor i Shizune. Rozejrzałam się dookoła. Powoli zaczęłam łączyć fakty i w końcu domyśliłam się, że zemdlała.
Z pomocą mężczyzny podniosłam się do siadu. Świat wciąż wydawał się kręcić.
— Itachi — szepnęłam.— Inori.
            Mężczyzna spojrzał na mnie nierozumnym wzrokiem.
— Jak się czujesz Sakura? — zapytała pani Tsunade.
— Nie za dobrze — przyznałam.
— Rozumiem — mruknęła blondynka. — Shizune, idź i poczekaj z uczniami do dzwonka. Nie mogą zostać bez opieki — wydała polecenie.
Brązowowłosa skinęła i szybko zniknęła za drzwiami.
— Sakura, myślę, że powinnaś wziąć sobie wolne. Chociaż kilka dni.
— Dobrze, dobrze.
— Na pewno nie chcesz może dłuższej przerwy? — zapytała pani dyrektor.
— Nie — zaprzeczyłam szybko.
— Itachi zajmiesz się Sakurą?
— Proszę się o nic nie martwić. — Podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Itachi skoczył do pokoju po mój płaszcz i pomógł mi go założyć. Wzięłam swoją torebkę i poszliśmy do auta. Ulice przemierzaliśmy w błyskawicznym tempie. Panowała między nami cisza i po raz pierwszy była ona jakby napięta. Nie rozumiem tego, pomyślałam.
Zatrzymaliśmy się przed moim blokiem. Wysiadłam z auta. Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Znowu zakręciło mi się w głowie.
Itachi podszedł do mnie i niespodziewanie wziął na ręce. Chciałam zaprotestować, ale widząc jego poważną minę zrezygnowałam. Oparłam głowę na jego torsie i przymknęłam powieki. Gdy doszliśmy na miejsce podałam mu klucze, a on zwinnie i szybko otworzył drzwi i wniósł mnie do środka. Postawił mnie na nogach.
— Nie musiałeś tego robić.— powiedziałam, zdejmując płaszcz.
— Powinnaś iść do łóżka odpocząć.— odezwał się w końcu.
— Nic mi nie jest.
— Żartujesz sobie? To może być coś poważnego. Dlaczego lekceważysz swoje zdrowie?!
            — To przemęczenie, nic więcej — sparowałam. — Do czego dążysz? Co sugerujesz?
— Nie mówisz mi wszystkiego! — krzyknął. — Jesteś na coś chora? Ja rozumiem, że starasz się radzić sobie z swoimi problemami, ale czasami lepiej pogadać, dać sobie pomóc.
— Nie jestem na nic chora!
— Kogo ty próbujesz oszukać?
— Wyjdź.— Wskazałam mu drzwi.— Ta rozmowa do niczego nie prowadzi i lepiej by na tym się skończyła, Itachi.
            Zniknął natychmiast.
            Opadłam na kanapę. Zaczęło się od jednej łzy bezsilności, a skończyło na potoku. Pierwszy raz się pokłóciliśmy i strasznie bolało. Nie chcę go stracić, ale... Związek powinien opierać się na zaufaniu, którego zabrakło. Dlaczego? Nie rozumiem, nic już nie rozumiem. Kolejne łzy spływały po moich policzkach. Nie chcę go stracić...
            Pójdę jutro do lekarza, zrobię badania i udowodnię mu, że nic mi nie jest.
            Tylko dlaczego tak bardzo mu na tym zależy? Dlaczego sugeruje, że jestem na coś chora? 

21 komentarzy:

  1. O książkę znam. xD Fajna. ;d

    Hm. Zacznę od tego, że przez prawie cały rozdział mój czujnik słodkości wariował. Coś za dużo tych przytulań i romantycznych tekstów prosto z Romea i Julii . ;p Ale notka fajna. Baaardzo fajna. ^^

    Ale to z siostrą takie, no. To znaczy, z Inori. Za szybko i wgl. Ja bym zrobiła, że Sakurze się pomyliło, bo za szybko ją znaleźli. Ja bym jej szukała w Szkole Młodych Dam. xD

    Osobiście nie sądzę, że Austria przekupiła sędziów. Raczej ludzie i sędziowie wybrali ją/go, bo jest transseksualistą. A zwraca się uwagę na rzeczy oryginalne, nawet jeśli aż tak wspaniale nie śpiewały.

    No nic. xD Pozdrawiam. :> Masz może jakiś pomył do mnie na rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i za szybko, ale ja mam swoje plany co do tego wątku. :P
      Ja wole sie nie wypowiadać na ten temat. Tak szczerze mówiąc nie oglądałam Eurowizji, więć tylko z internetu wiem kto wygrał.
      Pozrdawiam

      Usuń
  2. Hmm zajrzałam dzisiaj i co? Hurra kolejny pościk :) I to konkretny. No cóż nie opóźniasz niczego. Rzeczywiście moja przedmówczyni może ma trochę racji że szybko pojawiła się dziewczyna. Ale z drugiej strony Sakura skądś ją kojarzyła. Poza tym cały rozdział po prostu booski. Tylko że krótki *cry. No i tak mi smutno, że się pokłócili. Ten Itaś strasznie drażilwy jest czasami :p

    Dobra nie rozpisuję się za długo. Pozdrawiam, życzę weny i wyczekuję soczystego nexta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie pisać coraz dłuzsze, ale chyba mi to nie wychodzi ^^
      Oj, Itaś bardzo
      Dzięki i też pozdrawiam

      Usuń
  3. Ty, ty... ty mi nie powiedziałaś, że jest nowy rozdział,a jak się pytałam w szkole to powiedziałaś, że jeszcze nie dodasz. Jak chcesz to mogę na ciebie na krzyczeć w szkole.

    Co do rozdziału bardzo fajny (czytaj: bardzo, bardzo, mega boski). Myślałam, że rozdział będzie trochę dłuższy :( ale tyle musi mi wystarczyć.

    Reszte Ci powiem w szkole :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tan, czepiasz się. Sama nie wiedziałam, że dodam go w takim terminie.

      Usuń
  4. Ym rozdział jak zwykle świetny,Itachi martwiący się o Sakure jest taki słodki.Ciekawe co jej lekarz powie.Tylko oby nie była poważnie chora. :) Czekam na nexta , tylko oby pojawił się szybciej.Pozdrawiam i życzę dużo weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm powiem tak:
    Tego to sie nie spodziewalam :o Przewidzialam ta dziewczynke, ale jakos te omdlenia... Nie zwrocilam na nie wczesniej uwagi :o Sorka za bledy jak cos, ale na fonie jestem :-P Rozdzial baaardzo mi sie podobal! Swietny jest ^^ Szkoda tylko, ze taki krotki ;c Nie ma to jak czytac takie zarabiste opowiadanka na lekcji <3 Hah :-P Naprawde wyszlo swietnie, bardzo mi sie podobalo i mam nadzieje, ze nastepny rozdzial niedlugo sie pojawi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałas mojego bloga na lekcji? o.o No, bo wiesz, takie poświęcenie dla takiego czegoś jak moje opko ?
      Tez mam taką nadzieję i zamierzam zaraz zabrac się do pisania (póki jeszcze mam wenę)

      Usuń
    2. Po pierwsze:
      Kiedy pojawi się kolejna kartka? ^^
      I dwa:
      Jeśli chcesz poczytać to u mnie jest już kolejny rozdział ;)
      -> http://byakko-moj-swiat.blogspot.com/

      Usuń
  6. Fajny rozdzialik XD ciekawe, co z Sakurą. Czy Itachi nie ma racji z tymi omdleniami? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... oczywiście co mi pierwsze przyszło do głowy, gdy Sakura zemdlała? Ciąża xd Wgl. Itacz taki fochniety :>
    Ej.... a moja ulubiona chwila w tym rozdziale też ma związek z dziećmi (jak ociec Itachiego przychodzi). Przypadek? Nie sądzę :p
    To ja zakończę bo... bo tak xd
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ciąża? O tym nie pomyślałam i nawet nie chcę wiedzieć czemu ci to przyszło do głowy. :P
      W 100% przypadek.
      Pozdro :*

      Usuń
    2. W takim razie jest chora??? To Itacz ma rację, że się na nią wydzierał, trzeba dbać o zdrowie! xd
      A dlaczego mi to przyszło do głowy to... za dużo polskich seriali xd

      Usuń
    3. Sakura jest chora,
      pójdzie do doktora. Taki tam spojler :D
      Tak, rozumiem

      Usuń
  8. "Nie ma dwóch takich samych istnień, nie ma dwóch takich samych miłości. Są chwile słabości, smutku i radości. Są w życiu sprawy, którym trzeba podołać, są rzeczy, które trzeba zrobić". - Genialne słowa i genialny rozdział. Właściwie to już nie mam nic do dodania. No może poza tym, że według mnie Itachi za szybko zrezygnował, nie powinien był wychodzić. Trochę stracił w moich oczach, ale uwielbiam go niezmiennie.
    Życzę Ci jak zwykle nawału weny i pozdrawiam gorąco :*
    Naomi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie sądziłam, że te słowa się komuś spodobają ^^
      Tak jakoś wyszło, że miałam zły dzień i to przeniosło się na przebieg kłótni.
      Dzięki i równiez pozdrawiam

      Usuń
  9. Wybacz kochana, że nie dopiero pisze komentarz, ale mam nie miłą sytuację w szkole i ze zdrowiem, ale to teraz nie o mnie...
    Notka jak zwykle świetna. Nie przyczepiam się do niczego, bo ja zawsze szyk zdania muszę poprawić, ale się nie odzywam.
    Biedna Sakura, co jej kurde jest? Nie lubię jej(tek Kisiela), ale twoja jest fajna i boję się o nią :<. Co z tego, że to tylko opowiadanie xD No ale ja zawsze muszę przeżywać.
    A Itaś jak zawsze boski *.*. Jak ja go uwielbiam, ale ona jest twój ja mam innego i wiesz kogo i mi go nie zabierzesz =>
    Weny życzę i jeszcze raz przepraszam za wszystko :(
    Też cię KOFAM! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Itaś jest mój. A tamtego i tak Ci go zabiore, Jeszcze zobaczysz. :P
      Ja ciebie tez :*

      Usuń
    2. Dobra, bierz sobie. Ja mam już innego :P

      Usuń
  10. Eee tam... Na pewno szybko się pogodzą. :)

    Sakura coś często płacze, tak zauważyłam.

    Kawiarnia "Ariel", przepraszam ale kiedy to przeczytałam miałam przed oczami obraz proszku do prania. :D Nie, nie! To nie jest żaden przytyk czy krytyka!

    Czytam dalej!

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku