Rozdział dedykuję wspaniałej Teny Crow :*
Rozejrzałam się po dużym pokoju.
Tonął on w szarości i innych ciemnych lub też jasnych kolorach. Był zimny i
ciepły zarazem. Przede mną stała okrągła, kremowa sofa. Po środku w
filarze znajdował się przeszkolony kominek. Po mojej prawej stronie była duża,
szara kanapa, na której leżało mnóstwo poduszek. Po obu stronach stały małe
stoliki z zdjęciami członków Akatsuki.
Starałam się nie okazywać wielkiego
zdziwienia, ale chyba zbytnio mi to nie wychodziło. Zastanawiałam się, gdzie
jesteśmy. Nie było to mieszkanie Itachi'ego.
— Gdzie my właściwie jesteśmy?
— W mieszkaniu, które wynajmuje Akatsuki.
— Po co?
— Często tu się spotykamy i
omawiamy różne sprawy związane z zespołem. Nie chcemy zwalać się sobie na
głowę, wbrew pozorom nie jesteśmy super dobrymi przyjaciółmi — wyjaśnił. — Rozgość
się.
Usiadłam na kanapie i zamyśliłam
się. Wciąż ciekawiło mnie, o co może chodzić Itachiemu. Czy coś się stało? Wiele
takich i podobnych myśli błąkało się po mojej głowie do czasu, gdy rozdzwonił
się mój telefon. Automatycznie odebrałam, nie spoglądając kto dzwonił.
— Tak?
— Sakura, porozmawiajmy na
spokojnie.
Poczułam jak coś zaciska się wokół
mojego serca.
— O czym? Nie zamierzam wysłuchiwać
twoich pomysłów na moje życie.— wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowa.
— Po pierwsze, nie rozłączaj się
tak jak ostatnio, po drugie, uważaj na słowa. Jestem twoim ojcem, należy mi się
szacu… — Ojciec znowu zaczął mnie pouczać, ale ja nie, mając siły go słuchać,
rozłączyłam się. Szybko zdjęłam obudowę i wyjęłam baterie. Poczułam na
policzkach łzy, których nie potrafiłam pohamować. Czułam się zażenowana.
Itachi podszedł, usiadł obok mnie i
przytulił. Właśnie tego potrzebowałam. Mam już dosyć samotności, tego, że
ciągle sama muszę radzić sobie w życiu, że mogę liczyć tylko na brata, który
jest daleko... Może to właśnie moja samotność zadawała mi najwięcej bólu? Sama
zbudowałam mur oddzielający mnie od ludzi
— Co się dzieje? — zapytał, nie
wypuszczając mnie z objęć.
— Mam dosyć. Ja... Nie potrafię już
tak dłużej. Ojciec próbuje ułożyć mi życie, ciągle przysparza kłopotów, a ja
muszę sobie z tym radzić. Jestem tu sama jak palec. Moja rodzina mieszka
daleko, a rodziną mogę nazwać mamę i brata, bo ojciec już chyba nią nie jest.
Nie mam tu nikogo...
— A ja to co? — złapał mnie za
brodę, po czym skierował moją twarz ku sobie.
— Itachi?— powiedziałam zaskoczona,
ale on nie dał mi żadnej odpowiedzi.
Zamiast słów ofiarował mi coś
innego, zupełnie nieprzewidywalnego i szalonego. Jego miękkie wargi delikatnie
musnęły moje lekko rozchylone z zaskoczenia usta. Gdy nic nie zrobiłam,
spojrzał mi głęboko w oczy. Jego czarne tęczówki wyrażały w tej chwili tak
wiele, że ciężko mi to opisać. Po chwili zamknął oczy i nachylając się nade mną,
zaczął słodki i namiętny pocałunek. Najpierw powoli, żebyśmy mogli znaleźć
wspólny rytm. Opuściłam powoli powieki, objęłam szyję czarnowłosego i
pogłębiłam pocałunek.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, a trwało to chyba
wieczność, spojrzałam na niego zdezorientowana. Rozchyliłam usta, by coś powiedzieć,
ale zamknął mi je niemal natychmiast.
*
Niechętnie otworzyłam powieki.
Jasne światło poraziło mnie w oczy. Złapałam się za głowę. Cisza wwiercała się
we mnie, sprawiając ból. Ostatnie kilka dni były przełomowe w moim życiu
uczuciowym. Dużo o tym wszystkim myślałam, chyba za dużo.
Weekend spędziłam z Itachim.
Pojechaliśmy na wycieczkę do Osaki. Zwiedzaliśmy ciekawe miejsca, chodziliśmy
na długie spacery nocą i dużo rozmawialiśmy. Mogliśmy się lepiej poznać. To był
cudownie spędzony czas.
Zeslizgnęłam się z łóżka i poszłam
do kuchni, aby wziąć coś na ból głowy. W szafce nad zlewem znalazłam aspirynę.
Rozpuściłam ją w szklance wody i szybko wypiłam. Oby zaczęła szybko działać,
pomyślałam. Wróciłam do sypialni po ubrania. Otworzyłam szafę. Nie miałam do
tego dziś głowy, więc wzięłam pierwsze lepsze rzeczy. Poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane rzeczy. Włosy rozpuściłam
i zrobiłam lekki makijaż.
Dryń —
dryń!
Całe szczęście, że proszki zaczęły
działać, bo inaczej nie zniosłabym dźwięku swojej komórki. Odczytałam
wiadomość.
Itachi: Jak się czujesz?
Sakura: Dobrze,
nie musisz się tak martwić.
Itachi: Przyjechać po ciebie?
Sakura: Jeśli chcesz.
Itachi: Będę za kwadrans.
Odłożyłam telefon na stół.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał w pół do ósmej. Zajrzałam do lodówki. Wyjęłam
mleko i zalałam nim płatki kukurydziane. Zrobiłam sobie też drugie śniadanie.
Gdy ubierałam się do wyjścia, moja komórka zawibrowała.
Itachi: Czekam.
Zamknęłam drzwi i zeszłam po
schodach. Na dworze było coraz zimniej. W końcu to już początek listopada,
pomyślałam. Zima zbliżała się wielkimi krokami. Podeszłam do auta Itachi'ego i
wsiadłam do środka. Pocałowaliśmy się krótko na przywitanie.
— Co jest? — zapytał, uważnie
wpatrując się w moją twarz.
— Nic, ale...
— Ale?— drążył temat.
— Trudno mi w to wszystko uwierzyć —
wyrzuciłam z siebie. — Nagle pojawiłeś się w moim życiu, skradłeś moje serce…
Jestem szczęśliwa, ale z drugiej strony bardzo się boję, że to szczęście zniknie
— spojrzałam w jego czarne oczy, które od kilku dni zdawały się okazywać
emocje.
— Nie zniknie, obiecuję. — Pocałował mnie czule w czoło. Zaskakiwał mnie.
Wciąż mnie zaskakiwał. Przedwczoraj, wczoraj, dziś. Był nieprzewidywalny.
Cisza nie była niezręczna. Była
przyjemna, mimo że wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Pocałował mnie.
Itachi Uchiha mnie pocałował.
— Sakura. Zakochałem się w
tobie. — Przerwał ciszę, a ja opuściłam głowę by ukryć łzy szczęścia,, które
zaczęły napływać mi do oczu. — Nie chcę dłużej udawać twojego przyjaciela. Chcę
być kimś więcej.
— Jesteś — wyszeptałam. —
Jesteś kimś więcej.
Choć nie widziałam jego twarzy,
wyczułam, że się uśmiecha. Bez słów przytulił mnie i po prostu był. Czas
płynął powoli. Cieszyłam się jego obecnością, jego bliskością. W jego ramionach
czułam się bezpieczna.
— Muszę ci coś powiedzieć. Obiecaj,
że to co usłyszysz, zachowasz dla siebie.— poprosił.
Spojrzałam na jego twarz. Był
poważny, za poważny. Zaczęłam się bać.
— Obiecuję.
Mężczyzna wstał z kanapy i
zniknął gdzieś na chwilę. Gdy wrócił w ręce trzymał ramkę z zdjęciem. Usiadł obok
mnie.
— Kto to?— zapytałam,
przyglądając się na oko trzy letniemu dziecku.
— Moja siostra.— powiedział.
— Huh, kto? — nie wiedziałam, co
powiedzieć.
— Cóż, jakby to… — westchnął i
wziął głęboki oddech. — Pewien czas po ślubie, tata zdradził mamę. Chwila
słabości, jak mówił. Okazało się, że z tego romansu miało się urodzić dziecko.
Kobieta jednak uciekła. Nie było po niej śladu. Przysłała ojcu zdjęcie trzyletniej
dziewczynki pod choinkę, a wtedy mama poznała prawdę. Mało brakowało, a rodzice
by się rozwiedli. Dwa lata po tym wydarzeniu zdarzył się wypadek. Zginęła matka
mojej siostry i jej ojczym. Dziewczyna trafiła do domu dziecka, lecz nie długo
po tym adoptowało ją bezdzietne małżeństwo. Jakiś czas temu ojciec postanowił
odnaleźć swoją jedyną córkę i uzyskać prawa rodzicielskie. Tu pojawił się
problem, bo dom dziecka nie może udzielić żadnych informacji. Musiał zacząć
szukać jej na własną rękę przez prywatnych detektywów. Jedyną rzeczą jaką wiemy
jest jej wiek — 14 lat.
— To... Trudno mi w to
uwierzyć.
— Wiem. Mi też wydało się to niemożliwe,
gdy pierwszy usłyszałem całą historię.
— Całą? Więc to jeszcze nie koniec?
— Nie — zaprzeczył.— Nie dziwi cię
czemu założyłem Akatsuki? Albo dlaczego uczę w szkole, zamiast prowadzić
interesy ojca?
Spojrzałam na Itachi'ego. Jak on to
wszystko znosi? Czemu zgodził się na takie poświęcenie?, myślałam.
Zaparkował przed budynkiem szkoły.
Pomógł mi wyjść i razem poszliśmy do wejścia. Na korytarzach panowała cisza.
Prawie cisza, bo dwie klasy wciąż czekały na spóźnionych nauczycieli. No
świetnie!
— Co jest? — zapytał, widząc moją nieciekawą
minę.
— Znowu jestem spóźniona.— westchnęłam.
Weszliśmy do pokoju i zabraliśmy
klucze. Zobaczyłam na planie, że czarnooki ma teraz lekcje muzyki z
pierwszakami
— Nie jest tak źle. Ja na początku też
się spóźniałem.
— A ja myślałam, że byłeś
przykładem dla pozostałych nauczycieli.— Wyszliśmy na korytarz.
— Haha. — Zaśmiał się. — Można
powiedzieć, iż na początku raczej niektórzy mnie nie lubili.
— Wiesz, jakoś trudno mi w to
uwierzyć.— Uśmiechnęłam się.
Pomachałam mu na pożegnanie i podeszłam
do zniecierpliwionej klasy. Na zegarku jednego z uczniów dostrzegłam, że jest
dopiero pięć po ósmej. Nie jest tak źle.
— A ja tam od początku wiedziałam,
że oni mają się ku sobie.
— Tak, to czemu nie chciałaś się
założyć?
Dziewczyny szeptały między sobą,
wchodząc do klasy. Uśmiechnęłam się. Będziemy teraz na językach wszystkich,
pomyślałam zażenowana, o ile już nie byliśmy.
Mmm, pocałowali się ^.^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzialik, mam nadzieję, że to o siostrze Itachiego się bardziej rozwinie. Tak wzbudziłaś moją ciekawość, że normalnie nie mogę spokojnie usiedzieć w miejscu.
To kiedy następna notka? :D
Pozdrawiam, Tenebris ;)
I dziekuję za dede :*
OdpowiedzUsuńProszę. :*
UsuńNie wiem. Wszystko zależy od mojego lenistwa. Ale myślę, że góra za 2 tygodnie
Hm... nie spodziewałam się, że to się tak szybko rozwinie. Trochę też jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że są razem :/
OdpowiedzUsuńNo, ale było dobrze! Siostra Itachiego... hm... podejrzana sprawa xd W sumie nw czemu, ale przez chwilę naszła mnie taka dziwna myśl, że tą siostrą może być Sakura. Ale to bez sensu, bo byś przecież nie robiła kazirodczego związku xd Ta fantazja :D
Weny :)
Pozdro :*
Sakura nie ma 14 lat xD
UsuńWiem xd
UsuńZabawne... Sytuacja życiowa Sakury, tak bardzo przypomina moją własną. Sama ze sobą, ze wszystkimi problemami, mogąc liczyć tylko na siebie... No ale w jej życiu w końcu pojawił się KTOŚ. Pojawił się Itachi. Cieszę się, że wreszcie akcja rozwinęła się na tyle, że mogę podziwiać jak rozkwita ich związek. Jest pięknie. Czekam więc niecierpliwie aż akcja rozkręci się jeszcze bardziej. Przyznam, że świetnie wplatasz te wszystkie intrygi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco i życzę niekończących się pokładów weny :)
Naomi
I co ja mam napisać? No pewnie to co zwykle. Więc świetny rozdział, dużo się dzieje i wreszcie są razem ( możnq się domyślić na samym początku ale zawsze się wyczekuje tego momentu). To chyba na tyle i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńNie zaczyna się zdania od ,,więc'':P
UsuńA ty musisz się czepiać.
UsuńMusze ^^
UsuńPfff chyba wcisnęłam nie ten link wcześniej XD
OdpowiedzUsuńSorka, ale strasznie się Cieszę, że nie jest zawieszony <3
Ahh nadrabiaaaanko <3
Kocham tego bloga! Po prostu kocham! Wgl co ja ponaciskałam, że wyskoczyła mi 7 kartka? XD
UsuńDobra nieważne. Ale przynajmniej poinformowałam Cię o moim new blogu iwgl ;P
Mam sporo rozdziałów do nadrobienia...Hmm! ŻYJE SIĘ RAZ, A WIĘC DO ROBOTY!
Pozdrawiam! Dotaka ;3 (sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com)
-->byakko-moj-swiat.blogspot.com
Super! Super! Super! Naprawdę fajny rozdział. Ale krótki :( Liczę na dłuższego nexta. Fabuła się rozkręca :D Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńPoza tym takie pytanko: czy masz jeszcze kanał subskrypcji RSS do tego bloga? Wiem że wcześniej miałaś, bo go używałam, ale jakiś czas temu straciłam dane na kompie i to zwykłe szczęście, że udało mi się odnaleźć Twojego bloga (tiaa, moja kiepska pamięc :p ).
UsuńKanał RSS, hm... chyba go już nie mam
UsuńSzkoda :( Był wygodny ... No nic będę zaglądać co jakiś czas ;)
UsuńOhajo!
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię poinformować o...
1 Rozdziale u mnie na blogu! Już jest ^^
Zapraszam serdecznie wszystkich, ale autorkę przede wszystkim! ^^
http://byakko-moj-swiat.blogspot.com/
Wiedziałam! Wiedziałam, że tak będzie! ^^
OdpowiedzUsuńCzyżby ta dziewczynka z jakiejś klasy (wcześniej wspomniana) była tą siostrą Itachi'ego? Hm...
Kurczę wiedziałam! ;D Ciekawe jak to jest być nauczycielem i słyszeć takie ploteczki wśród uczniów? ^^ Słodko ;D
Czekam na następny rozdział!
Jest! Nadrobiłam ^w^
-> http://byakko-moj-swiat.blogspot.com/
Świetne opowiadanie! Szkoda że, nie piszesz dalej :(
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki... Ah! Słodki. :3
OdpowiedzUsuńChyba podejrzewam kim jest ta siostra Itachiego. :)