piątek, 11 kwietnia 2014

Jedenasta kartka

            Nastała piękna złota jesień. Dni były słoneczne, ale deszcz padał coraz częściej i intensywniej. Oczywiście później pojawiało się słońce i następnego dnia mało kto pamiętał o kałużach i ulewie. Popołudniami wcześniej robiło się ciemno.
Wróciłam zmęczona po długim dniu pracy. Na szczęście był czwartek, a to oznaczało, że już niedługo weekend. Zdjęłam buty i kurtkę. Torbę z całym stosem sprawdzianów rzuciłam na stół w kuchni. Zamierzałam jak najszybciej ogarnąć te papiery, aby potem odpocząć. Zanim zabrałam się do pracy, zrobiłam sobie herbatę z cytryną.
Już gdy ujrzałam pierwszy test, zniechęciłam się. Oprócz niepoprawnych odpowiedzi uczeń miał też problem z wyraźnym pisaniem. Nie była to rzadkość. Już nieraz miałam do czynienia z bazgrołami.
Półtora godziny później z ulgą odłożyłam czerwony długopis i spojrzałam na zegarek w telefonie; dziewiętnasta dwie. Odłożyłam kubek po herbacie do zmywarki i chciałam iść wziąć długi, relaksujący prysznic, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: tata.
Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Tego się właśnie obawiałam. Od dnia, w którym podpisałam umowę z Fugaku Uchiha, nie miałam z nim kontaktu. Wiedziałam jednak, że pewnego dnia ojciec będzie chciał porozmawiać. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Z pewnością niczego dobrego. Zapewne był wściekły.
Telefon zadzwonił po raz drugi. Wzięłam go drżącą ręką. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
— Tak?
— Sakura, natychmiast wracaj do domu — rozkazał ojciec beznamiętnie.
— Coś się stało mamie? — zapytałam spanikowana.
— Nie, nie. Skoro sprawa z Fugaku jest już zamknięta, zznalazłam dla ciebie kogoś bardziej odpowiedzialnego. Jest synem mojego znajomego z woj...
            — Nie!
— Śmiesz mi się sprzeciwiać po tym wszystkim, co zrobiłaś?! — zaczął czynić mi wyrzuty. — Myślałaś, że ujdzie ci to płazem?
— Nie będziesz układał mojego życia. Jestem już dorosła
— I co z tego?
— Gdybym miała wybór, to wolałabym nie mieć takiego ojca jak ty! — wybuchłam.
— Jeszcze tego poża... — zaczął się odgrażać, ale ja się rozłączyłam.
Nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam coś takiego. Nie byłam z tego powodu zadowolona. Nie tak mnie wychowano. Ale co to ma do rzeczy? Zawsze szanowałam matkę i ojca, a on... teraz.... zrobił mi coś takiego! Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Mój własny ojciec po raz kolejny chciał mnie skrzywdzić. Tego było już za wiele. Życie było zbyt okrutne w tamtej chwili
Ktoś zapukał do drzwi. Wstrzymałam oddech. Nie chciałam nikogo widzieć. Potrzebowałam pobyć sama ze sobą. Wyłączyłam telefon i cierpliwie czekałam, aż nieproszony gość zrezygnuje. Po chwili odpuścił, a ja mogłam poczłapać do sypialni.

*
           
Rano obudziłam się z bólem głowy, a ponieważ mój budzik nie zadzwonił, byłam spóźniona. W pospiechu przygotowałam sobie śniadanie, ubrałam się i wybiegłam z mieszkania. Na zewnątrz był chłodny poranek. Słońce schowało się za chmurami.
— Może cię podwieźć? — Usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w stronę, z którego dochodziło pytanie. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc Itachi'ego. Stał oparty o swój samochód.
— Co ty tu robisz?
— Pomyślałem, że może przyda ci się podwózka — stwierdził. — Wiesz, intuicja — dodał, otwierając jednocześnie drzwi od auta.
Wsiadłam do środka. Zanim zapięłam pasy, Uchiha siedział już za kierownicą. Przekręcił kluczyk i ruszyliśmy.
— Wszystko w porządku? — zapytał po chwili. — Byłem wczoraj u ciebie, ale chyba cię nie było.
— Coś się stało?  
 Stanęliśmy na światłach. Czarnowłosy wciąż patrzył przed siebie. Był zamyślony.
— Cóż, chyba nie. To może poczekać.
— O rany, jak zacząłeś, to skończ — jęknęłam.
— Nie.
— A jak cię ładnie poproszę?
— Nie — powiedział, śmiejąc się.
— Phi! — Skrzyżowałam ręce na piersi w geście niezadowolenia.
— Złość piękności szkodzi. — powiedział.
Nic nie odpowiedziałam. Dlaczego to do niego zawsze należało ostatnie słowo?
Itachi zaparkował przed szkołą, wysiadł i otworzył mi drzwi. Rozmawiając, ruszyliśmy w kierunku budynku.
— Przepraszam! — krzyknęła jedna z uczennic, podbiegając do nas. — Za szkołą… boją się — powiedziała z trudem łapiąc oddech.
Itachi natychmiast pobiegł w tamtym kierunku. Miał naprawdę dobrą kondycje, dlatego gdy zjawiłam się na miejscu, on już wkraczał do akcji. Sprawnie rozdzielił dwóch pierwszoklasistów. Tłum gapiów natychmiast zniknął. Nikt nie chciał kłopotów, poza sprawcami bójki.
            — Tym razem to nie moi wychowankowie — rzekł z ulgą Uchiha, gdy prowadziliśmy pierwszaków do pani dyrektor.
            — Kto wie? Może to ich następcy.

*

Lekcje upłynęły mi bardzo szybko. Zrobiłam dwie niezapowiedziane kartkówki z czego byłam bardzo dumna. W ten sposób dałam uczniom do zrozumienia, że powinni być lepiej przygotowani do lekcji. Oddając feralne sprawdziany, nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam załamana. Wina leżała po części po mojej stronie, może źle przekazałam klasie wiedze, może zarzuciłam ich zbyt dużą ilością materiałów. Musiałam się nad tym zastanowić.
Wyszłam przed szkołę i spojrzałam w górę. Niebo zakryło się czarnymi chmurami. Oby tylko się nie rozpadało, pomyślałam. Zawiał zimny wiatr, targając moje włosy. Założyłam niesforne kosmyki za ucho i ruszyłam w stronę mieszkania. Lubiłam spacery, ale tym razem nie pozwoliłam sobie na dłuższą drogę przez park.
W momencie gdy weszłam do mieszkania, o szyby zaczęły rozbijać się pierwsze krople deszczu. Stukały rytmicznie i powoli, będąc jedyną muzyką pośród ciszy czterech ścian. Zdjęłam buty i płaszczyk; torbę położyłam na ziemi. Poszłam do kuchni, aby zrobić ciepły obiad. Nigdy nie lubiłam gotować, a moje zdolności kulinarne były marne. Zagrzałam wodę i zalałam ramen z pudełka. Było to moje popisowe danie. Zjadałam szybko i posprzątałam trochę w kuchni. Nie spędzałam ostatnio w mieszkaniu zbyt dużo czasu, więc trochę kurzu znalazło się gdzieniegdzie.
Z kubkiem gorącej herbaty zabrałam się do sprawdzania kartkówek. Moją pracę przerwał krótki dźwięk powiadomienia. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i ze zdziwieniem stwierdziłam, że to wiadomość od Mateo: Przepraszam, że się długo nie odzywałem, ale ojciec nie był w najlepszym humorze i wolałem nie ryzykować. Jakbyś się martwiła to nic mi nie jest.  Bez odbioru. :D

Uśmiechnęłam się. Zawsze potrafił mnie zaskoczyć. Nim wróciłam do kartkówek, otrzymałam kolejną wiadomość.
Itachi:  Możemy się spotkać? 
Ja:  Teraz?
Itachi: Tak, przyjadę po ciebie.
Ja: OK.

Sprawdziłam jeszcze kilka kartkówek, po czym odłożyłam długopis i postanowiłam się zbierać. Poprawiłam makijaż, a włosy związałam w kucyka. Komórkę wsadziłam do kieszeni spodni. Założyłam buty, płaszcz i wyszłam z mieszkania, zamykając je na klucze. Zeszłam po schodach. Akurat gdy wystawiłam nos na zewnątrz przestało padać, więc szybko przeszłam na drugą stronę ulicy, gdzie stało auto Uchihy. Wsiadłam do środka. 
— Co jest? To coś poważnego? — zapytałam, zapinając pasy.
—To zależy — odpowiedział lakonicznie i ruszył.
— Od czego?
— Od punktu widzenia.
Westchnęłam głośno, zastanawiając się, o co może chodzić.
            — To gdzie właściwie mnie porywasz?
— Niespodzianka.

Postanowiłam przemilczeć i poczekać, aż sam zechce mi cos powiedzieć. Dalszą część drogi spędziliśmy w milczeniu, lecz nie było ono krepujące. Takie przyjemne, można by powiedzieć. Gdy dotarliśmy na miejsce, nie za bardzo wiedziałam gdzie jesteśmy, ale szybko zostałam poinformowana.

13 komentarzy:

  1. Jak moglaś kazać im iść w sobotę do szkoły? A więc nie tylko ja jestem Łosiem. Nocia super i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ym..., o co ci chodzi z ta sobotą i szkołą, bo nie bardzo rozumiem mój ty łosiu :*

      Usuń
    2. Bo najpierw jest piątek i kłuci się z ojcem, a na drugi dzień jest sobota i jedzie do szkoły.

      Usuń
  2. Przyjemny rozdział, fajnie się go czytało ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hurra wreszcie nowy rozdzialik :D Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za nim. I kończy się w dodatku bardzo ciekawie. Co będzie dalej? Co on jej chciał pokazać? Pleaaaaaaaaase napisz szybko nexta. Tak niecierpliwie czekam :) No i może będzie trochę dłuższy niż ten.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomijając kilka błędów, które jakiś dziwnym sposobem udało mi się wyłapać jest okej.
    Itachi - to postać, której nie potrafię ogarnąć w twoim opowiadaniu :/ Jest taki tajemniczy i kto wie co mu siedzi w tej głowie xd
    Nie rozumiem... bo był piątek, a potem sobota (o ile umiem dni tygodnia, chodź jest co do tego dużo wątpliwości) i szkoła. No chyba, że między pierwszym fragmentem, a drugim jest iluś dniowa przerwa, ale wtedy wypadałoby napisać, że jest poniedziałek czy inny dzień tygodnia.
    Upić się sokiem malinowym... muszę spróbować :D
    Dobra, ja kończę, bo się kiepsko czuję :(
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Przeczytałam początek jeszcze raz i znalazłam błąd. To miał być czwartek. Lece poprawiać.
      Pozdro :*

      Usuń
  5. Wsapniała notka *,* Szkoda, że przerwałaś w takim momence ;c No czekam na next i dużo, dużo weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak można przerywać w takim momencie? Masakra jakaś. Błagam, pisz dłuższe rozdziały bo chyba się na Ciebie obrażę :) Przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Szkoda, że kazałaś swoim bohaterom iść do szkoły w sobotę, ale mimo tej drobnej pomyłki czytało się świetnie. Bardzo podoba mi się jak wykreowałaś Itachiego w swoim opowiadaniu - uwielbiam to, że jest taki tajemniczy :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    pozdrawiam i życzę Ci dużo weny :)

    PS: Masz piękny szablon. Ten niebieski mnie uspokaja ^^
    PS2: Jeśli masz wolną chwilę to zapraszam na haru-no-sakura-no-ki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra, przeczytałam i jestem z ciebie duma ^_^
    Kurde, jesteś lepsza w pisaniu ode mnie, kiedy byłam w twoim wieku :P
    Naprawdę nie znoszę Sakury, ale tutaj przedstawiłaś ją jako taką ciepłą i niezdarną osobę, więc mi się podoba.
    Znajdowałam tu sporo błędów, ale do wybaczenia. Co prawda, każdy popełnia błędy ;). Najbardziej drażniła mnie jednak ta 'morka ciecz' w odniesieniu do łez, no bo w sumie skoro ciecz to wiadomo, że morka (masło maślane). Ale ja się nie czepiam.
    A tak, w ogóle to zdradź mi swój sekret, jak mając 11 notek zdobyłaś aż tyle wejść, co?
    A co do tej notki, to ja wiem co tam się stanie i wiesz na co czekam :D, ale nie mówię, żeby nie spojlerować, bo to nie mój blog.

    Pozdro, Tenebris :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście, czytało się przyjemnie, więc chyba jednak możesz być zadowolona z rozdziału. Tylko jakoś tak szybko minął... Jest jedna prawda. Tam, gdzie pojawia się Itachi, zawsze jest przyjemnie :D
    Pozdrawiam Cię gorąco i życzę weny :)
    Naomi

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooooo wiedzę, że i Deidara się pojawia ^^
    Coraz bardziej się akcja rozkręca, a ja coraz bardziej się nakręcam ;3
    Przewiduję o co mogło chodzić Itachi'emu, ale to się okaże w następnym rozdziale ;D No to next!

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie wiem, nie wiem... To chyba nie po "pedagogicznemu", żeby w taki sposób obezwładniać ucznia. :D No... Ale przynajmniej skuteczny, a to się liczy.
    Czy Ty naprawdę musiałaś przerwać w takim właśnie momencie?
    No dobra... Ja też często urywam rozdział w takich momentach... :)

    Lecę czytać. To już praktycznie końcówka. ;c

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku