piątek, 27 grudnia 2013

Druga kartka

Stałam jak zahipnotyzowana. Co on tu robi? Tylko to w tej chwili chciałam wiedzieć. Gdy wyjeżdżałam, wyraźnie mi powiedział, że nie rozumie mojej decyzji i jej nie akceptuje. Więc co się stało? Oby nic poważnego. Z ociąganiem zaprosiłam go do środka. Musiałam przyznać, że wydoroślał. Mój kochany młodszy braciszek. Jego blond włosy były dłuższe niż zazwyczaj, a rysy twarzy lekko się wyostrzyły. Był też dużo wyższy. W jego zielonych oczach dostrzegłam żal, ale i niepewność. Ubrany jak zwykle – dżinsy, czarny sweter i  szaro-niebieski dres. Mateo był młodszy ode mnie o dwa lata, ale to zawsze on opiekował się mną, a nie ja nim.
Usiadł na kanapie w salonie, podczas gdy ja oparłam się o parapet. Cisza była tak głucha, że wydawało mi się, iż słyszymy nawzajem swoje myśli. Jego wyraz twarzy mówił: zaskoczyłem cię, co?
— Zdziwiona? — zapytał, spoglądając na mnie. W jego głosie nie było żalu, ale oczy mówiły coś innego.
— Trochę — odparłam — Stało się coś? Rodzice się rozchorowali albo...
— Nie, nic z tych rzeczy — przerwał mi. — Mam małe kłopoty i tyle — wyznał po chwili. Zaskoczył mnie. Czasami był nieznośny, ale nigdy nie pakował się w kłopoty.
— Więc? — dopytywałam, ale chyba nie miał ochoty na zwierzanie. Mimo to jego przyjazd tutaj musiał coś znaczyć.
— Ostatnio jak robiłem porządki na strychu znalazłem pewne dokumenty. Dość stare, ale wynikało z nich, że dziadek wziął kredyt na sporą kwotę. Poszperałem trochę w papierach ojca i wychodzi na to, że dług nie został spłacony w całości, a odsetki wciąż rosną. Firma ma chyba problemy, bo ostatnio zwolniono kilku pracowników. Zaoferowałem ojcu swoją pomoc, ale powiedział, że najpierw muszę skończyć szkołę — wytłumaczył Mateo. Nadal jednak nie rozumiałam po co mnie odwiedził. Mógł mi o tym powiedzieć przez telefon.
— Dobrze, ale co ja mam z tym wspólnego? — spytałam łagodnie.
— Sprawa wygląda tak. Jedno z nas przejmie firmę ojca, a najprawdopodobniej będę to ja. Mogę to być ja, ale jeśli będzie to ktoś inny, to dług przechodzi na ciebie, bo jesteś starsza.
— No dobrze, jaka to kwota? — Odważyłam się zadać to pytanie.
— Około dwadzieścia tysięcy. — Odetchnęłam z ulgą. — W euro.
            — Co? Dlaczego?! — krzyknęłam
— Nie mam pojęcia. — Pokręcił głową, wstając z kanapy. — O mnie się nie martw. Zatrzymałem się u kumpla. — Pocałował mnie w czoło. — Chciałem tylko, żebyś wiedziała. Jakoś to załatwię, obiecuje. Na razie! — rzucił i szybko się zmył. Usłyszałam tylko, jak trzaska drzwiami.
— Braciszku… — szepnęłam do pustego mieszkania. Położyłam się na kanapie i przykryłam kocem. Było mi zimno, a moje ciało ogarnęły dreszcze. Musiałam to wszystko przemyśleć. Jednak nie miałam sił, ani ochoty. Jutro znów czekała mnie powtórka z dzisiaj – rozgadani uczniowie, zapracowani nauczycieli i on. Nie, nie, nie. On jest nauczycielem i nie ma dla niego innej podgrupy. Są rozgadani uczniowie i zapracowani uczniowie.
Itachi Uchiha. Czy ja już gdzieś nie słyszałam tego nazwiska…? Sen przyszedł tak niespodziewanie, że nawet nie miałam sił się bronić.

*

Rano obudziłam się bardzo niewyspana. Kanapa nie była najlepszym miejscem do spania. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Humor od razu mi się poprawił. Niestety pogoda postanowiła mi zrobić na złość. Deszczowe chmury zawisły nad miastem. Lada chwila miał z nich spaść deszcz. Poszłam do sypialni i z szafy wyciągnęłam, co nadaję się na tę pogodę, czyli czarne dżinsy, szary sweterek i ciemną, krótką kamizelkę z ozdobnymi zameczkami. Założyłam też czarny zegarek i zrobiłam szybki makijaż. Spojrzałam na rękę. Wpół do ósmej. Jeśli zaraz nie wyjdę, to się spóźnię, pomyślałam. Ubrałam jeszcze trampki. Szybko złapałam torbę i klucze. Miałam wychodzić, gdy usłyszałam burczenie w brzuchu. Postanowiłam to załatwić później. Zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach.
Na dworze zaczęło kropić. Parasol! Oczywiście został w mieszkaniu. Nie miałam wyboru. Przeskakiwałam po dwa stopnie, by dostać się na drugie piętro. Otworzyłam drzwi, przewaliłam chyba pół mieszkania i w końcu znalazłam to, czego szukała. Zerknęłam jeszcze na bałagan jaki zrobiłam. Postanowiłam zająć się tym później, bo teraz znów musiałam zejść z drugiego piętra.
W drodze do pracy ponownie zaburczało mi w brzuchu. W małej piekarni niedaleko gimnazjum kupiłam sobie coś słodkiego i zjadłam błyskawicznie. Na zegarku dochodziła ósma. Poddałam się. I tak już jestem spóźniona. Co za różnica dwie minuty czy pięć?
W szkole znalazłam się trzy minuty po ósmej. Poszłam do pokoju nauczycielskiego, zostawiłam parasol i zerknęłam na plan. Japoński z słynną III b. Wzięłam klucze i poszłam w stronę sali. Uczniowi chyba się strasznie niecierpliwili, a mój widok ucieszył ich tak, jak zeszłoroczny śnieg.
W klasie nie zamierzali się uspokoić. Wydaje mi się, czy oni mnie nie lubią? Możliwe, że nie lubią żadnego z nauczycieli. Podeszłam do tablicy i przejechałam po niej kredą. Okropny pisk przywołał ich do porządku. Ciekawe na jak długo?
Zaczęłam sprawdzać obecność, problem napotykając dopiero pod koniec listy.
— Zapytam po raz ostatni. Czy Konohamaru Sarutobi jest obecny? — Zaczynali mnie poważnie irytować
— Tak!
— Nie!
— Jestem!
Każdy przekrzykiwał się, jak mógł, wprowadzając coraz większy zamęt. Mam dosyć! Wzięłam gruby tom poezji japońskiej i uderzyłam nim o biurko. Podłoga zadrżała. Nareszcie zapadła cisza. Wróciłam do obecności. Jak się okazało chłopak był w szkole. Gdy skończyłam zaczęłam prowadzić lekcję powtórkową o częściach mowy i zdań.
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zerwali się jak oparzeni i chcieli wyjść na przerwę. Niestety, ja też chcę się zabawić, trzeba było mnie nie drażnić.
— Chwila, wracać na miejsca! — rozkazałam. Spotkałam się z wieloma rozgoryczonymi spojrzeniami. — Dzwonek jest znakiem dla nauczyciela, że ma kończyć lekcję. Jeśli ktoś czytał regulamin, to o tym wie — wyjaśniłam szybko. — Jako zadanie domowe zrobicie stronę piątą z ćwiczeń.
— Co? Przecież dopiero co się zaczęła szkoła! — zaprotestował ktoś z ostatniej ławki
— Myślę, że jesteście już wystarczająco duzi by pojąć, że jako najstarsi będziecie mieli dużo prac domowych i innych ćwiczeń. To wszystko ma wam pomóc w przygotowaniu do egzaminów końcowych, ale jeśli ktoś chcę, mogę już dziś przygotować dodatkowe karty pracy. — Z każdym kolejnym słowem widziałam coraz większe przerażenie w ich oczach.
— Nie — odpowiedzieli chóralnie.
— Dobrze. Możecie wyjść na przerwę. — Pozwoliłam im w końcu opuścić klasę.

*

Ostatnia lekcja i nareszcie koniec. Na szczęście to klasa pierwszaków, więc powinien być spokój. Zaczęłam od obecności. Byli tu nowi i wystraszeni, więc zachowywali się jak aniołki. Temat lekcji chyba wszystkim się spodobał. Zaskoczyło mnie, że chętnie zgłaszali się do odpowiedzi. Przy nich starszaki to diabły z rogami. Po raz pierwszy praca nauczycielki zaczęła sprawiać mi radość. Kwadrans przed dzwonkiem do klasy weszła pani dyrektor i poprosiła mnie na chwilę. Wyszłam na korytarz zostawiając uczniów na chwilę.
— Przepraszam, że przerywam, ale mam małą sprawę. — Blond włosy tym razem miała związane w dwie kitki, ale wyglądała równie ładnie jak wczoraj  — Pod koniec tygodnia w teatrze Smile organizowane jest przedstawienie. Zadzwonili do mnie wczoraj i dziś muszę odpowiedzieć. Jest trochę mało czasu, ale może podjęłaby się pani organizacji wycieczki — wytłumaczyła szybko. Orzechowe oczy patrzyły na mnie z nadzieją, ale to tylko utwierdziło moją decyzje, którą podjęłam automatycznie.
— Dobrze. Chętnie się wszystkim zajmę — odpowiedziałam.
— Dziękuję. — Uśmiech rozpromienił twarz pani Tsunade. — Tutaj są wszystkie informacje. — Podała mi kartkę. — Trzeba tylko wydrukować zgody i znaleźć drugiego opiekuna. Liczba miejsc jest ograniczona do trzydziestu. I wolałabym aby pojechały klasy pierwsze, ostatecznie drugie.
— Wszystkim się zajmę — powiedziałam i wróciłam na lekcję. Zanim zadzwonił dzwonek, powiedziałam pierwszakom o wycieczce i, że jeśli ktoś jest chętny to jutro wpiszę go na listę.
Zamknęłam klasę i poszłam do pokoju nauczycielskiego. Spotkałam tam Anko, nauczycielkę chemii i Orochimaru, nauczyciela biologii, który przyprawiał mnie o ciarki. Mogę się założyć, że uczniowie go nie cierpią. Anko, z tego co zdążyłam się zorientować, była spokojna i miła, chociaż też się denerwowała. Wczoraj na przerwie widziałam ją w akcji. Ktoś z III b próbował zastraszyć pierwszaka. W efekcie końcowym to trzecioklasista został zastraszony przez nauczycielkę i wylądował u pani dyrektor. Podeszłam do niej i zapytałam, czy nie zechciałaby być drugim opiekunem na wycieczce. Ku mojemu zdziwieniu, zgodziła się błyskawicznie. Jedno z głowy, muszę jeszcze wydrukować zgody i zrobić listę uczniów.
Trochę zajęło mi to całe drukowanie i  gdy skończyłam, było już po piętnastej. W szkole odbywały się już tylko zajęcia dodatkowe. Spakowałam wszystkie papiery, ubrałam się i  wyszłam przed szkołę. Wciąż padało. Rozłożyłam parasol i powoli udałam się w stronę domu.
Z łatwością otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania. Zdjęłam kurtkę i torbę. Podeszłam do okna. Na ścianach jednego z wieżowców grupka ludzi montowała nowy plakat. Na razie nie było nic widać, ale ciekawość zrobiła swoje. Poczekałam kilka minut i oto przede mną wisiał piękny...
— Uchiha Itachi — szepnęłam do siebie, gdy zdałam sobie sprawę z tego. co widzę. Deidara Douhito, Sasori no Akasuna,  Kisame Hoshigaki oraz nauczyciel muzyki, czyli słynna czwórka z zespołu Akatsuki.
Skoro Uchiha jest bogaty to dlaczego pracuje w gimnazjum jako nauczyciel muzyki?

Pobiegłam do sypialni po laptopa. Usiadłam na łóżku. Włączał się chyba całą wieczność. W wyszukiwarce wpisałam: Itachi Uchiha. Tysiące artykułów i innych opinii na jego temat pojawiły się na stronie głównej. 

9 komentarzy:

  1. Ohayo! :3
    Widzę, że chyba niedawno zaczęłas pisac to opowiadanie. :3
    Całkiem wciągające i myślę, że jeszcze możesz się mnie tutaj jeszcze spodziewać. :3
    Tak korzystając z okazji chciałabym zaprosić cię, jeśli masz ochotę, ma mojego bloga, gdzie pojawił się rozdział po dość długiej przerwie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Serdecznie zapraszam i pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak możesz tak mówić? Rozdział przeczytałam jednym tchem i, choć nie należał do najkrótszych, to jakoś tak szybko się skończył.
    Opowiadanie z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej wciągające i oby to się nigdy nie zmieniło. Mam też nadzieję, że w przyszłości rozwiniesz troszkę wątki nauczycieli. Taki dziwny, aczkolwiek uczłowieczony Orochimaru, być może nawet z uczuciami mógłby być ciekawym wątkiem... Wybacz, wyobraźnia mnie poniosła. Pozdrawiam Cię gorąco i życzę niekończących się pokładów weny.

    ~Naomi

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest fajny. Itaś w zespole zwanym Akatsuki co. Saki, a raczej jej ojciec z długami. Nie ciekawa sytuacja. Jej brat jest taki dojrzały ;3. Mogłabym wykonać dlaciebie szablon? Jeśli się zgodziz to napisz mi na gadu nr to: 38953777. Ciekawi mnie jeszcze co Saki znajdzie na Temat Łasicy. Co o nim pomyśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś zaproponowała mi to wczoraj to może bym się zgodziła, ale złożyłam już zamówienie w szabloniarni.
      Ale dzięki za propozycję, może w przyszłości skożystam :P

      Usuń
    2. Szkoda ;c wczoraj byłam taka zabiegana i ot! Okazja uciekła mi sprzed nosa un. Szkoda. No to jeśli będziesz, kiedyś chciała skorzystać to pisz! ^^

      Usuń
  4. Hahahaha xd Sakura nie ładnie tak szpiegować ludzi :D
    Szczerze mówiąc nigdy nie wpadłabym na to, że akurat tym gościem będzie jej brat... :)
    Czekaj, duży dług + bogaty Itachi = ? Czy tylko ja o tym myślę? xd
    Dobra, jako iż jestem zajęta, goni mnie czas i jeszcze nic nie zrobiłam kończę tego krótkiego komentarza :D
    Pozdro :*
    PS. Mogłabyś zrobić stronę ze spamem? Bo nie chciałabym ci zaśmiecać pod notkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas, jak będe miała nowy szablon. A nar azie ,,zaśmiecaj''pod notkami.
      Pozdro

      Usuń
  5. No więc "zaśmiecam"
    Zapraszam na rozdział 1 na:
    http://bo-wspomnienia-zostaja-na-zawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. To znowu ja! :)
    Przeczytałam, przeczytałam i doszłam do wniosku, że coraz bardziej mi się podoba!
    Jednak, dopatrzyłam się kilku malutkich błędów, ale nie jest ich dużo, więc nie będę wymieniać.
    Podoba mi się jak piszesz.
    Lecę dalej! :)

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku