Stałam jak zahipnotyzowana. Co on tu robi? Tylko to w tej chwili
chciałam wiedzieć. Gdy wyjeżdżałam, wyraźnie mi powiedział, że nie rozumie
mojej decyzji i jej nie akceptuje. Więc co się stało? Oby nic poważnego. Z
ociąganiem zaprosiłam go do środka. Musiałam przyznać, że wydoroślał. Mój
kochany młodszy braciszek. Jego blond włosy były dłuższe niż zazwyczaj, a rysy
twarzy lekko się wyostrzyły. Był też dużo wyższy. W jego zielonych oczach
dostrzegłam żal, ale i niepewność. Ubrany jak zwykle – dżinsy, czarny sweter i
szaro-niebieski dres. Mateo był młodszy ode mnie o dwa lata, ale to
zawsze on opiekował się mną, a nie ja nim.
Usiadł
na kanapie w salonie, podczas gdy ja oparłam się o parapet. Cisza była tak
głucha, że wydawało mi się, iż słyszymy nawzajem swoje myśli. Jego wyraz twarzy
mówił: zaskoczyłem cię, co?
—
Zdziwiona? — zapytał, spoglądając na mnie. W jego głosie nie było żalu, ale
oczy mówiły coś innego.
—
Trochę — odparłam — Stało się coś? Rodzice się rozchorowali albo...
—
Nie, nic z tych rzeczy — przerwał mi. — Mam małe kłopoty i tyle — wyznał po
chwili. Zaskoczył mnie. Czasami był nieznośny, ale nigdy nie pakował się w
kłopoty.
—
Więc? — dopytywałam, ale chyba nie miał ochoty na zwierzanie. Mimo to jego
przyjazd tutaj musiał coś znaczyć.
— Ostatnio
jak robiłem porządki na strychu znalazłem pewne dokumenty. Dość stare, ale
wynikało z nich, że dziadek wziął kredyt na sporą kwotę. Poszperałem trochę w
papierach ojca i wychodzi na to, że dług nie został spłacony w całości, a
odsetki wciąż rosną. Firma ma chyba problemy, bo ostatnio zwolniono kilku
pracowników. Zaoferowałem ojcu swoją pomoc, ale powiedział, że najpierw muszę
skończyć szkołę — wytłumaczył Mateo. Nadal jednak nie rozumiałam po co mnie
odwiedził. Mógł mi o tym powiedzieć przez telefon.
— Dobrze,
ale co ja mam z tym wspólnego? — spytałam łagodnie.
— Sprawa
wygląda tak. Jedno z nas przejmie firmę ojca, a najprawdopodobniej będę to ja.
Mogę to być ja, ale jeśli będzie to ktoś inny, to dług przechodzi na ciebie, bo
jesteś starsza.
— No
dobrze, jaka to kwota? — Odważyłam się zadać to pytanie.
—
Około dwadzieścia tysięcy. — Odetchnęłam z ulgą. — W euro.
—
Co? Dlaczego?! — krzyknęłam
— Nie
mam pojęcia. — Pokręcił głową, wstając z kanapy. — O mnie się nie martw.
Zatrzymałem się u kumpla. — Pocałował mnie w czoło. — Chciałem tylko, żebyś
wiedziała. Jakoś to załatwię, obiecuje. Na razie! — rzucił i szybko się zmył.
Usłyszałam tylko, jak trzaska drzwiami.
—
Braciszku… — szepnęłam do pustego mieszkania. Położyłam się na kanapie i
przykryłam kocem. Było mi zimno, a moje ciało ogarnęły dreszcze. Musiałam to
wszystko przemyśleć. Jednak nie miałam sił, ani ochoty. Jutro znów czekała mnie
powtórka z dzisiaj – rozgadani uczniowie, zapracowani nauczycieli i on. Nie,
nie, nie. On jest nauczycielem i nie ma dla niego innej podgrupy. Są rozgadani
uczniowie i zapracowani uczniowie.
Itachi Uchiha. Czy ja już gdzieś nie słyszałam tego nazwiska…? Sen
przyszedł tak niespodziewanie, że nawet nie miałam sił się bronić.
*
Rano
obudziłam się bardzo niewyspana. Kanapa nie była najlepszym miejscem do spania.
Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Humor od razu mi się poprawił.
Niestety pogoda postanowiła mi zrobić na złość. Deszczowe chmury zawisły nad
miastem. Lada chwila miał z nich spaść deszcz. Poszłam do sypialni i z szafy
wyciągnęłam, co nadaję się na tę pogodę, czyli czarne dżinsy, szary sweterek i
ciemną, krótką kamizelkę z ozdobnymi zameczkami. Założyłam też czarny zegarek i
zrobiłam szybki makijaż. Spojrzałam na rękę. Wpół do ósmej. Jeśli zaraz nie
wyjdę, to się spóźnię, pomyślałam. Ubrałam jeszcze trampki. Szybko złapałam
torbę i klucze. Miałam wychodzić, gdy usłyszałam burczenie w brzuchu.
Postanowiłam to załatwić później. Zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach.
Na
dworze zaczęło kropić. Parasol! Oczywiście został w mieszkaniu. Nie miałam
wyboru. Przeskakiwałam po dwa stopnie, by dostać się na drugie piętro.
Otworzyłam drzwi, przewaliłam chyba pół mieszkania i w końcu znalazłam to,
czego szukała. Zerknęłam jeszcze na bałagan jaki zrobiłam. Postanowiłam zająć
się tym później, bo teraz znów musiałam zejść z drugiego piętra.
W
drodze do pracy ponownie zaburczało mi w brzuchu. W małej piekarni niedaleko
gimnazjum kupiłam sobie coś słodkiego i zjadłam błyskawicznie. Na zegarku
dochodziła ósma. Poddałam się. I tak już jestem spóźniona. Co za różnica dwie minuty
czy pięć?
W
szkole znalazłam się trzy minuty po ósmej. Poszłam do pokoju nauczycielskiego,
zostawiłam parasol i zerknęłam na plan. Japoński z słynną III b. Wzięłam klucze
i poszłam w stronę sali. Uczniowi chyba się strasznie niecierpliwili, a mój
widok ucieszył ich tak, jak zeszłoroczny śnieg.
W
klasie nie zamierzali się uspokoić. Wydaje mi się, czy oni mnie nie lubią?
Możliwe, że nie lubią żadnego z nauczycieli. Podeszłam do tablicy i
przejechałam po niej kredą. Okropny pisk przywołał ich do porządku. Ciekawe na
jak długo?
Zaczęłam
sprawdzać obecność, problem napotykając dopiero pod koniec listy.
— Zapytam
po raz ostatni. Czy Konohamaru Sarutobi jest obecny? — Zaczynali mnie poważnie irytować
— Tak!
— Nie!
— Jestem!
Każdy
przekrzykiwał się, jak mógł, wprowadzając coraz większy zamęt. Mam dosyć! Wzięłam
gruby tom poezji japońskiej i uderzyłam nim o biurko. Podłoga zadrżała.
Nareszcie zapadła cisza. Wróciłam do obecności. Jak się okazało chłopak był w
szkole. Gdy skończyłam zaczęłam prowadzić lekcję powtórkową o częściach mowy i
zdań.
Zadzwonił
dzwonek. Wszyscy zerwali się jak oparzeni i chcieli wyjść na przerwę. Niestety,
ja też chcę się zabawić, trzeba było mnie nie drażnić.
—
Chwila, wracać na miejsca! — rozkazałam. Spotkałam się z wieloma rozgoryczonymi
spojrzeniami. — Dzwonek jest znakiem dla nauczyciela, że ma kończyć lekcję.
Jeśli ktoś czytał regulamin, to o tym wie — wyjaśniłam szybko. — Jako zadanie
domowe zrobicie stronę piątą z ćwiczeń.
— Co?
Przecież dopiero co się zaczęła szkoła! — zaprotestował ktoś z ostatniej ławki
— Myślę,
że jesteście już wystarczająco duzi by pojąć, że jako najstarsi będziecie mieli
dużo prac domowych i innych ćwiczeń. To wszystko ma wam pomóc w przygotowaniu
do egzaminów końcowych, ale jeśli ktoś chcę, mogę już dziś przygotować
dodatkowe karty pracy. — Z każdym kolejnym słowem widziałam coraz większe
przerażenie w ich oczach.
— Nie
— odpowiedzieli chóralnie.
— Dobrze.
Możecie wyjść na przerwę. — Pozwoliłam im w końcu opuścić klasę.
*
Ostatnia
lekcja i nareszcie koniec. Na szczęście to klasa pierwszaków, więc powinien być
spokój. Zaczęłam od obecności. Byli tu nowi i wystraszeni, więc zachowywali się
jak aniołki. Temat lekcji chyba wszystkim się spodobał. Zaskoczyło mnie, że
chętnie zgłaszali się do odpowiedzi. Przy nich starszaki to diabły z rogami. Po
raz pierwszy praca nauczycielki zaczęła sprawiać mi radość. Kwadrans przed
dzwonkiem do klasy weszła pani dyrektor i poprosiła mnie na chwilę. Wyszłam na
korytarz zostawiając uczniów na chwilę.
— Przepraszam,
że przerywam, ale mam małą sprawę. — Blond włosy tym razem miała związane w
dwie kitki, ale wyglądała równie ładnie jak wczoraj — Pod koniec tygodnia w teatrze Smile organizowane jest przedstawienie.
Zadzwonili do mnie wczoraj i dziś muszę odpowiedzieć. Jest trochę mało czasu,
ale może podjęłaby się pani organizacji wycieczki — wytłumaczyła szybko.
Orzechowe oczy patrzyły na mnie z nadzieją, ale to tylko utwierdziło moją
decyzje, którą podjęłam automatycznie.
— Dobrze.
Chętnie się wszystkim zajmę — odpowiedziałam.
—
Dziękuję. — Uśmiech rozpromienił twarz pani Tsunade. — Tutaj są wszystkie
informacje. — Podała mi kartkę. — Trzeba tylko wydrukować zgody i znaleźć
drugiego opiekuna. Liczba miejsc jest ograniczona do trzydziestu. I wolałabym
aby pojechały klasy pierwsze, ostatecznie drugie.
—
Wszystkim się zajmę — powiedziałam i wróciłam na lekcję. Zanim zadzwonił
dzwonek, powiedziałam pierwszakom o wycieczce i, że jeśli ktoś jest chętny to
jutro wpiszę go na listę.
Zamknęłam
klasę i poszłam do pokoju nauczycielskiego. Spotkałam tam Anko, nauczycielkę
chemii i Orochimaru, nauczyciela biologii, który przyprawiał mnie o ciarki.
Mogę się założyć, że uczniowie go nie cierpią. Anko, z tego co zdążyłam się zorientować,
była spokojna i miła, chociaż też się denerwowała. Wczoraj na przerwie
widziałam ją w akcji. Ktoś z III b próbował zastraszyć pierwszaka. W efekcie
końcowym to trzecioklasista został zastraszony przez nauczycielkę i wylądował u
pani dyrektor. Podeszłam do niej i zapytałam, czy nie zechciałaby być drugim
opiekunem na wycieczce. Ku mojemu zdziwieniu, zgodziła się błyskawicznie. Jedno
z głowy, muszę jeszcze wydrukować zgody i zrobić listę uczniów.
Trochę
zajęło mi to całe drukowanie i gdy skończyłam, było już po piętnastej. W
szkole odbywały się już tylko zajęcia dodatkowe. Spakowałam wszystkie papiery,
ubrałam się i wyszłam przed szkołę. Wciąż padało. Rozłożyłam parasol i
powoli udałam się w stronę domu.
Z
łatwością otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania. Zdjęłam kurtkę i torbę.
Podeszłam do okna. Na ścianach jednego z wieżowców grupka ludzi montowała nowy plakat.
Na razie nie było nic widać, ale ciekawość zrobiła swoje. Poczekałam kilka
minut i oto przede mną wisiał piękny...
—
Uchiha Itachi — szepnęłam do siebie, gdy zdałam sobie sprawę z tego. co widzę.
Deidara Douhito, Sasori no Akasuna, Kisame Hoshigaki oraz nauczyciel
muzyki, czyli słynna czwórka z zespołu Akatsuki.
Skoro
Uchiha jest bogaty to dlaczego pracuje w gimnazjum jako nauczyciel muzyki?
Pobiegłam do sypialni po laptopa. Usiadłam na łóżku. Włączał się
chyba całą wieczność. W wyszukiwarce wpisałam: Itachi Uchiha. Tysiące artykułów i innych opinii na jego temat
pojawiły się na stronie głównej.
Ohayo! :3
OdpowiedzUsuńWidzę, że chyba niedawno zaczęłas pisac to opowiadanie. :3
Całkiem wciągające i myślę, że jeszcze możesz się mnie tutaj jeszcze spodziewać. :3
Tak korzystając z okazji chciałabym zaprosić cię, jeśli masz ochotę, ma mojego bloga, gdzie pojawił się rozdział po dość długiej przerwie:
sasuke-i-erin.blog.pl
Serdecznie zapraszam i pozdrawiam! ;*
Jak możesz tak mówić? Rozdział przeczytałam jednym tchem i, choć nie należał do najkrótszych, to jakoś tak szybko się skończył.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej wciągające i oby to się nigdy nie zmieniło. Mam też nadzieję, że w przyszłości rozwiniesz troszkę wątki nauczycieli. Taki dziwny, aczkolwiek uczłowieczony Orochimaru, być może nawet z uczuciami mógłby być ciekawym wątkiem... Wybacz, wyobraźnia mnie poniosła. Pozdrawiam Cię gorąco i życzę niekończących się pokładów weny.
~Naomi
Rozdział jest fajny. Itaś w zespole zwanym Akatsuki co. Saki, a raczej jej ojciec z długami. Nie ciekawa sytuacja. Jej brat jest taki dojrzały ;3. Mogłabym wykonać dlaciebie szablon? Jeśli się zgodziz to napisz mi na gadu nr to: 38953777. Ciekawi mnie jeszcze co Saki znajdzie na Temat Łasicy. Co o nim pomyśli?
OdpowiedzUsuńGdybyś zaproponowała mi to wczoraj to może bym się zgodziła, ale złożyłam już zamówienie w szabloniarni.
UsuńAle dzięki za propozycję, może w przyszłości skożystam :P
Szkoda ;c wczoraj byłam taka zabiegana i ot! Okazja uciekła mi sprzed nosa un. Szkoda. No to jeśli będziesz, kiedyś chciała skorzystać to pisz! ^^
UsuńHahahaha xd Sakura nie ładnie tak szpiegować ludzi :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nigdy nie wpadłabym na to, że akurat tym gościem będzie jej brat... :)
Czekaj, duży dług + bogaty Itachi = ? Czy tylko ja o tym myślę? xd
Dobra, jako iż jestem zajęta, goni mnie czas i jeszcze nic nie zrobiłam kończę tego krótkiego komentarza :D
Pozdro :*
PS. Mogłabyś zrobić stronę ze spamem? Bo nie chciałabym ci zaśmiecać pod notkami ;)
Za jakiś czas, jak będe miała nowy szablon. A nar azie ,,zaśmiecaj''pod notkami.
UsuńPozdro
No więc "zaśmiecam"
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 1 na:
http://bo-wspomnienia-zostaja-na-zawsze.blogspot.com/
To znowu ja! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, przeczytałam i doszłam do wniosku, że coraz bardziej mi się podoba!
Jednak, dopatrzyłam się kilku malutkich błędów, ale nie jest ich dużo, więc nie będę wymieniać.
Podoba mi się jak piszesz.
Lecę dalej! :)