wtorek, 31 grudnia 2013

Sylwestrowa niespodzianka

Od dwóch godzin szykowałam się na zabawę sylwestrową. Jak co roku, a właściwie po raz trzeci, szłam na zabawę do rodziny mojego chłopaka. Tak, chłopaka! Tylko chłopaka. Od trzech lat jesteśmy razem, a On nawet nie wspomniał o ślubie, a co dopiero o oświadczynach. Kiedyś nawet zaczęłam ten temat, ale skończyło się jak zwykle gdy Itachi nie chce rozmawiać na jakiś temat. Najpierw jeden pocałunek, potem drugi i trzeci i gdy już rozkoszowałam się jego ustami zapominałam o wszystkim, a następnego dnia nawet nie wracałam do sprawy, bo skończyło by się tak samo. Musze przyznać, że drań wie jak zamknąć usta kobiecie.
Przejechałam błyszczykiem po ustach i spojrzałam w duże lustro. Wyglądałam całkiem, całkiem. Różowe włosy podpięłam do góry w koka, tak, że kilka pasemek opadało mi na ramiona. Czarna sukienka pasowała idealnie. Jak co roku, a właściwie po raz trzeci Itachi kupił mi kieckę, bo jak on to ujął : ,,Chcę byś powalała ludzi na kolana''. I co ja mam zrobić z takim facetem? Serce nie sługa. Zakochałam się i tyle.
Założyłam czarne buty na obcasie. Ostatni raz spojrzałam w lustro i zeszłam na dół. Usiałam na kanapie w salonie i czekałam, aż reszta rodzinki się zjawi. Po chwili przyszedł tata. W smokingu i muszce ani trochę nie przypominał mi tego ciepłego i kochanego tatusia.
-Pięknie wyglądasz, córeczko. -powiedział gdy już mi się przyjrzał
-Dziękuję. -pocałowałam go w policzek. Mama zeszła kilka minut później. Włosy miała podpięte w koka. Złota sukienka bez ramion przylegała do jej idealnej figury. Z tyłu od pasa w górę były małe kokardki. Wyglądała pięknie.

Moja rodzina była bogata, ale nie tak jak Itachiego. Nasze rodziny prowadziły wspólnie interesy. Jak na ,,bogatych'' przystało na przyjęcie przyjechaliśmy limuzyną. Szofer otworzył nam drzwi i pomógł wysiąść podając ,,pomocną dłoń''. Dom, a raczej willa państwa Uchiha wyglądała dziś zupełnie inaczej. Żadnych świateł i lampek. Na schodach, które były centralnym punktem świeciły się świeczki. Było tajemniczo i ... romantycznie. W środku były tylko świeczki, a światło świeciło się tylko w miejscu gdzie grali muzycy. To wszystko wydało mi się dziwne, zwłaszcza, że rok temu wszędzie było pełno światełek i innych takich.
Bankiety jak i imprezy mają tan minus, że są nudne. Gadasz z ludźmi o polityce lub pogodzie, uśmiechasz się sztucznie i nudzisz. To nie dla mnie, ale no cóż... obowiązek wobec rodzinki.
Wszystko wyglądało pięknie, ale nigdzie nie było tego drania. Co On sobie myśli, że ja bez powodu stroje się przed lustrem? Niech no tylko spróbuje się nie pokazać!
Podczas kolejnej ,,interesującej'' rozmowy raczył się pojawić.Przyjechał  książę na białym rumaku i uwolnił mnie od tej grupki zapatrzonych w siebie polityków. Poszliśmy w bardziej ustronne miejsce, którym była biblioteka.
-Myślałam, że się nie pojawisz.-powiedziałam z wyrzutem
-A powiedziałem ci już, że wyglądasz przepięknie.-jak zwykle odwraca kota ogonem
-Nie, ale miło mi to słyszeć. -a ja jak zwykle zapominam o wszystkim. Cały On. Zawsze musi postawić na swoim i gdyby nie fakt, że jest zabójczo przystojny, a dziś tym bardziej to już dawno bym go rzuciła. Zdziwiło mnie tylko, że nie miał muszki, ani krawatu, a koszula była lekko rozpięta. Nie wierzę, że rodzice mu na to pozwolili, a może.
-Co byś powiedziała, żeby się stąd urwać? -zapytał po chwili siadając na parapecie
-Mówisz poważnie? -czy ktoś tu się nie uderzył w głowę? Imprezy tego typu traktował jak obowiązek i nagle wyskakuje z taką propozycją
-Tak. Znudziły mi się te poważne bankiety.-odpowiedział.
-A można wiedzieć gdzie mnie zabierzesz?- oparłam się o regał z książkami
-Rozumiem, że się zgadzasz. -i nie czekając na to co powiem podszedł do mnie i wziął mnie na ręce
-Oszalałeś?-starałam się zachować cicho choć tak naprawdę chciałam krzyknąć strasznie głośno.
-Na twoim punkcie kochanie.-uśmiechnął się łobuzersko.

Jechaliśmy już od kilku minut, w ciszy. Nie przeszkadzało mi to. Widoki za oknem nie były zbyt kuszące, biorąc pod uwagę brak śniegu i ogołocone drzewa, ale nie musiałam patrzeć za szybę, bo obok mnie siedział ósmy cud świata. Swoją uwagę skupiał na jezdni, ale od czasu do czasu patrzył na mnie. Tym samym wzrokiem co trzy lata temu, gdy się poznaliśmy.
~<>~
Byłam na imprezie  Naruto Uumakiego, kolega ze szkoły. Jako, że były to jego dwudzieste pierwsze urodziny musiał zaszaleć. I zaszalał. Nie wiem skąd, ale z organizował całkiem pokaźny zapas sake, oczywiście ku uciesze zebranych. Prawie wszyscy skosztowali. Oczywiście ja byłam wyjątkiem. Potem impreza rozkręciła się na dobre. 
Nie jestem typem imprezowiczki, więc po jakimś czasie zniknęłam. Poszłam w bardziej zaciszne miejsce, a mianowicie na pierwsze piętro gdzie znajdował się duży balkon. Niebo było bezchmurne; miałam doskonały widok na księżyc. Wiał delikatny, aczkolwiek chłodny wiatr. Zrobiło mi się trochę zimno. Miałam na sobie krótką sukienkę; dół był czarny a od pasa w górę układały się różowe fale. Chciałam wrócić, gdy poczułam jak ktoś kładzie mi na ramionach marynarkę. Odwróciłam się i zobaczyłam Itachiego. Widziałam go parę razy, więc można powiedzieć, że znałam go tylko z widzenia. Patrzyłam w jego czarne oczy i odpłynęłam. Zaczęło się od pocałunków, a skończyło, do tej pory nie wiem jakim cudem, u niego w mieszkaniu.
Rano gdy się obudziłam z początku nie otwierałam oczu, bo myślałam, że jestem kolejną panienką na jedną noc. To było jak sen i chciałam by trwał jak najdłużej. Po pewnym czasie poczułam na sobie jego spojrzenie.
-Wiem, że nie spisz i jeśli w tej chwili myślisz, że jesteś jedna z wielu to muszę Cię rozczarować. Jesteś pierwsza i ostatnia.- powiedział bawiąc się kosmykiem moich włosów. Nie pewnie otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy, a spojrzenie: było pełne troski, miłości, a nawet zazdrości. I zakochałam się, tak po prostu.
Ot i cała historia. Jak na normalną parę przystało chodziliśmy na randki, imprezy, nudne bankiety i minęły trzy lata.
~<>~
Jechaliśmy już z dobre pół godziny. Mijaliśmy domy, las i w pewnym momencie zaczęłam poznawać tą okolice. Byłam tu jakiś czas temu; interesy. Miałam odebrać pewną przesyłkę dla rodziców w ruinach starego zamku. Mimo, że był już zniszczony to wciąż pozostawał piękny, i romantyczny? Opowiedziałam później o tym miejscu brunetowi i było to nasze ulubione miejsce. Przychodziliśmy tam zawsze gdy coś nas nękało lub potrzebowaliśmy chwili samotności, w ciszy. W pewnym momencie Itachi zjechał na pobocze. Przez chwilę wciąż patrzył na drogę, a potem spojrzał mi w oczy.
-Pamiętasz jak kiedyś wspominałaś o cichym ślubie?-przytaknęłam głową -Wiesz, że nie umiem być super romantyczny, ale jeśli tylko się...
-Tak, tak, tak.-przerwałam mu. Przytulił mnie. Ukradkiem otarłam małą łzę. Odkąd pamiętam marzyłam o małym, cichym ślubie tak jak w filmach. Para kochanków potajemnie wymyka się z domu by złożyć sobie przysięgę małżeńską, a wtedy nic nigdy już nie mogło ich rozdzielić.
Gdy już się od siebie oderwaliśmy brunet pomógł mi wyjść. Noc była  bardzo ciepła, a księżyc świecił jasno, jakby potajemnie cieszył się z tego co zaraz nastąpi. Przeszliśmy małą ścieżką prowadzącą na tyły zamku.
-Zaraz, a świadkowie?-przypomniało mi się gdy już byliśmy na miejscu. Ogród był dziki i zaniedbany, ale mimo wszystko piękny, taki nie okiełznany. Mała altanka wydawała się jedynym miejscem, które przetrwało do dziś; uschnięte róże oplatały kolumny jońskie.
-Powinni już tu być, ale znasz Naruto.-odpowiedział
Urzędnik już czekał i chyba się niecierpliwił. Itachi wyjął telefon i próbował dodzwonić się do blondyna. Udało się za piątym razem. Chwilę później zjawił się Uzumaki z Hinatą swoją dziewczyną. Granatowowłosa szybko wygładziła  lekko pomięte ubranie. Miała na sobie białą tunikę bez ramion i różowe leginsy w kwiaty do kolan. A niebieskooki, cuda się zdarzają, ubrał białą koszulę, oczywiście rozpiętą i dżinsy.
Weszliśmy do altanki, gdzie na małym  marmurowym stole leżały dokumenty. Stanęliśmy naprzeciwko pana w garniturze, a świadkowie obok nas. Urzędnik zaczął krótkie przemówienie, które stawało się coraz dłuższe, aż w końcu...
-Sakuro Haruno czy bierzesz obecnego tu mężczyznę za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość? -zapytał
-Tak.-odpowiedź była jasna
-Itachi Uchiha czy bierzesz obecną tu kobietę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość? -ponowił pytanie, lecz tym razem do bruneta
-Tak.
-Na znak waszej miłości załóżcie sobie obrączki.- w tym momencie spojrzenie Itachiego powędrowało na blondyna
-No nie patrz tak!-przestraszył się -Przecież gdzieś muszą być.-mamrotał pod nosem
-Naruto.-szepnęła granatowowłosa podając mu czerwone pudełeczko. Uzumaki zrobił zdziwioną minę, na co dziewczyna mu odpowiedziała: -Wzięłam je gdy nie patrzyłeś, bo ty z pewnością byś zapomniał. -cmoknęła go w policzek. Z trudem hamowałam śmiech. Niebieskooki otworzył pudełko. Itachi wziął obrączkę i założył mi na palec, a potem ja założyłam jemu.
-Na mocy urzędu jak i nadanego mi prawa ogłaszam Was mężem i żoną.-powiedział dumnie. Potem trzeba było jeszcze podpisać kilka dokumentów i po sprawie.
-Możecie się pocałować.-powiedział, spakował się i już go nie było. Słychać było jeszcze jak krzyczy do telefonu: Zaraz będę kochanie!
Zostaliśmy sami; ja i Itachi, świadkowie się zmyli. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, a On objął mnie w pasie.
-Można wiedzieć skąd wziąłeś mój akt urodzenia?-zapytałam ściszonym głosem
-Od twoich rodziców.-odparł
-Małe kłamstwo?
-Raczej duże. Później wszystko sprostujemy.-przejechał koniuszkiem kciuka po moich ustach, a potem delikatnie pocałował; odwzajemniłam.
Gdzieś w oddali biły dzwony; wybiła północ. Niebo pokryte do tej pory tylko gwiazdami rozjaśniło się tysiącem sztucznych ogni w najróżniejszych kolorach; biały, żółty, czerwony, zielony, niebieski i tak dalej. Ale to wszystko nie ważne. W tej chwili dla mnie liczył się tylko Itachi i nasz pocałunek. Nie jakiś tam zwykły, lecz magiczny. Bo w nim zawarte było całe nasze uczucie, miłość i radość, smutek i łzy, wszystko to co towarzyszyło nam do tej pory i to co będzie nam towarzyszyć aż do śmierci, po grobową deskę.
Pewnego dnia opowiem dzieciom, a potem wnukom jak to zakochałam się najprzystojniejszym mężczyźnie na świecie. O tym jak wzięliśmy ślub i o tym, że mi się nie oświadczył, bo prawdopodobnie zabrakło mu odwagi. O tym jaki był z niego drań i o tym jak tego drania kochałam. O naszych kłótniach; tych błahych i poważniejszych. O cichych dniach i tych kiedy moglibyśmy rozmawiać do końca świata i jeden dzień dłużej.
Ale to wszystko nie ważne. To będzie później, a na razie jest teraźniejszość; ja i On. I gdy tak w blasku księżyca stałam w jego objęciach zrozumiałam jedno. Połączyła nas magia. Nie jakaś zwykła, lecz najpotężniejsza i najpiękniejsza na świecie; miłość.






Od lewej: 

  • sylwestrowa suknia Sakury,
  •  sukienka, która miała na imprezie u Naruto 
  •  ubiór Hinaty.



Projekty wykonała moja przyjaciółka Minerwa 26 z bloga: 
moj-styl-minerwa26-konik81.blogspot.com






~~~~
Kilka ostatnich akapitów pisałam gdy byłam w małym dołku, ale mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się podobało.

Z okazji Nowego Roku życzę wszystkim zdrowia, szczęścia w gronie rodziny i przyjaciół oraz wielu pomysłów na opowiadania. Aby każdy dzień był lepszy od poprzedniego i aby każdy cieszył się u boku swojej drugiej połówki lub znalazł tą właściwą osobę z którą chce dzielić życie. Osobą, które się uczą życzę cierpliwości i chęci do nauki, by oceny były coraz lepsze. A na koniec życzę Wam udanego Sylwestra i aby rano nikogo nie bolała głowa.

7 komentarzy:

  1. Wspaniała niespodzianka i takie samo opowiadanie. Oby w nadchodzącym Nowym Roku Twoja wena nigdy Cię nie opuszczała. I aby wszystkie marzenia się urzeczywistniły. Pozdrawiam.
    ~Naomi

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała notka:D Bardzo ciekawa. Czekam na kolejną, równie cudowną notkę. Pozdrawiam i życzę dużo weny:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział. Cichy ślub co? Jestem ciekawa jak oni powiedzą o tym rodzicom... ^^ No, a kiedy kolejny rozdział? XP
    Życzę wesołego sylwestra. Żeby nawiedziła cię w nowym roku wena, a raczej dużo jej pokładów. Żebyś miała dużo pomysłów do opowiadania. No i żebyś skończyła pisać to opo bez żadnej zawieszki, co jeszcze? Hmmm myślę, że udanego nowego roku. No cóż to raczej wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia.
      Myślą, że nowy rozdział pojawi się za niecały tydzień :)
      Pozdro

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      A może zaczniesz czytać opowiadanie główne?

      Usuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku