niedziela, 5 stycznia 2014

Trzecia kartka

            Spośród tych wszystkich artykułów, które przeczytałam wczoraj wieczorem, jeden utkwił mi w głowie najbardziej i wciąż pamiętam jego słowa.
„Itachi Uciha, dziedzic Uchiha Corporation w dzień przejęcia rodzinnego biznesu oświadczył, że nie zamierza zarządzać firmą, a co więcej postanowił założyć zespół muzyczny. Miesiąc po tym skandalu Akatsuki, którego liderem jest Itachi Uchiha, wydało swoją pierwszą płytę. Miliony egzemplarzy rozeszły się jak świeże bułeczki(…)”
Miałam tyle pytań w głowie, a najbardziej zastanawiało mnie, dlaczego ktoś tak bogaty jak Itachi, nie przejął rodzinnego biznesu, a zamiast tego założył zespół? I dlaczego uczy w szkole? Przecież to nie ma sensu. W tym czasie mógłby jeździć i koncertować.
Leniwie wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Zimny prysznic zmył resztki snu i owinięta ręcznikiem podeptałam do sypialni po bieliznę i ubrania. Dziś pogoda też chyba nie zamierzała być łaskawa, ale przynajmniej nie pada. Zdecydowałam się na jasne dżinsy i ciepły sweterek.
Gdy już się ubrałam, związałam włosy w koński ogon i zrobiłam makijaż, przygotowałam sobie śniadanie. Było kilka minut po siódmej, więc nie było opcji, że znów się spóźnię. Zjadłam tosty z masłem i wypiłam czarną kawę z cukrem. Posprzątałam wszystko i zaczęłam szykować się do wyjścia. Chciałam jeszcze zajrzeć w jedno miejsce. Założyłam wygodne trampki i wyszłam, zamykając wcześniej drzwi na klucz.
Ulice, jak co dzień, stały w miejscu i tylko ludzie spieszyli się do pracy. Obok parku, w którym znajdowała się Tokio Tower skręciłam w prawo i po chwili byłam na miejscu. Schronisko otwarte było dopiero od ósmej, ale wiedziałam, że właściciel jest już od godziny i zajmuje się karmieniem. Pchnęłam furtkę i ścieżką przeszłam na tyły gdzie, jak się spodziewałam, był pan Matoba.
— Dzień dobry.
— Witaj, Sakura! Miło cię znowu widzieć — odpowiedział mężczyzna
— Jak z sprawą schroniska? Są jakieś postępy? — spytałam.
— Wczoraj dostałem list. Petycja nic nie dała. Mimo wszystko zamkną schronisko, chyba że zjawi się sponsor. — Smutek zagościł na twarzy mojego rozmówcy
— Gdybym tylko mogła w jakiś sposób pomóc, zawsze może pan na mnie liczyć. —zapewniłam. Może i mam własne kłopoty finansowe, ale póki co jeszcze nie jest przesadzone, czy to ja muszę spłacić dług dziadka.
— Dziękuję. Może chciała byś pomóc mi nakarmić Aiko? — Do niebieskiej miski nałożył kilka garści karmy dla psów.
Przeszliśmy ścieżką pośród wielu kojców dla psiaków. Wszystkie samotne, bez kochającej rodziny, a teraz jeszcze mają pozbawić je dachu nad głową. Zatrzymaliśmy się przed jednym z ostatnich kojców. Z małej budy patrzyły na mnie smutne oczka Aiko. Miała miesiąc, gdy ktoś wyrzucił ją na ulicę. Przez przypadek znalazła się pod kołami auta. Miała wielkie szczęście, bo złamała tylko nogę. Potem, po wyleczeniu, trafiła tu. Na obroży miała tylko wisiorek z imieniem. Do tej pory nikt jej nie przygarnął. Dziwne; zważając na to, że jest przesłodka i w dodatku rasy Akita.
Na mój widok wyraźnie się ożywiła. Zaczęła biegać w koło, merdając ogonem. Włożyłam jej miskę z jedzeniem. Była  niezłym łakomczuchem. Tydzień temu udało jej się wyjść z kojca i dobrać do magazynu z karmą. Na szczęście pan Matoba szybko zorientował się, że uciekła.
— Przykro mi Aiko, nie dzisiaj — powiedziałam, głaszcząc ją po głowie. Czasami zabierałam ją na spacer do parku.
Spojrzałam na zegarek; 7:35. Pożegnałam się i poszłam w stronę pracy. Słońce na chwilę wyjrzało z za chmur. Rześki wiatr uderzał mnie w twarz. Ludzie wciąż pędzili do pracy.
Do szkoły powoli wchodzili pierwsi uczniowie, pozostali zapewne jeszcze spali. Nie, jednak nie. Gdy tylko przekroczyłam próg budynku głośne krzyki i śmiech zbiły mnie z tropu. Poszłam do pokoju nauczycielskiego, odłożyć torbę. Wyjęłam komórkę i wyszłam przed budynek. W kontaktach znalazłam numer braciszka.
— Słucham? — powiedział cicho, najwyraźniej jeszcze spał.
— Cześć, Mateo.
— Co tam? — zapytał, ziewając
Zanim zdołałam cokolwiek powiedzieć, ogłuszył mnie głośny pisk opon. Spojrzałam na sprawcę czy też, jak się okazało, sprawców. Przed szkołą zaparkowały dwa auta. Srebrne porsche, z którego wysiadł Itachi i czerwone ferrari należące do... um, Deidary.
— Halo? Jesteś tam?! — krzyknął Mateo
— Jestem. — Dwójka z zespołu ,,Akatsuki'' weszła do szkoły, więc mogłam już spokojnie rozmawiać.
— Powiesz mi w końcu, po co dzwonisz? — Niecierpliwił się
— Możemy się dzisiaj spotkać?-
— No, pewnie.
— O szesnastej w parku obok Tokio Tower może być? — zadzwonił dzwonek
Potwierdził i się rozłączył. Weszłam do budynku. Uczniowie ustawiali się przy klasach. Poszłam do pokoju nauczycielskiego po klucz i torbę. Znowu zaczynałam dzień z słynną III b. Wpuściłam uczniów do klasy. Na swoim biurku znalazłam kartkę zaadresowaną do mnie.
Jeśli będziesz niemiła dla III b zajmiemy się tobą
Co to ma być? Chcą mnie zastraszyć, co? Swoją drogą ciekawe  jak ktoś to tu zostawił skoro klasa była zamknięta?
— Proszę schować podręczniki. Na ławce ma być tylko kartka i długopis. Zrobimy szybką kartkówkę — powiedziałam.
— Za co? Przecież to nie my napisaliśmy ten liścik! — Zaprotestował ktoś z tyłu
— Czyżby? — Podniosłam kartkę — Jeśli w ciągu pięciu sekund nie dowiem się, kto to zrobił piszecie kartkówkę.
— Ja to zrobiłem!
— Nazwisko?
— Sarutobi Konohamaru — wykrztusił łamiącym się głosem.
— Do odpowiedzi. Reszta może schować kartki. — Usiadłam przy biurku i otworzyłam podręcznik. Chłopak szedł niepewnym krokiem ze strachem w hebanowych oczach. Ja gryzę czy, co? Stanął na środku i lekko spuścił wzrok.
— To może, proszę mi najpierw powiedzieć co było tematem wczorajszej lekcji. — Zerknęłam za okno gdzie słońce świeciło jasno, a na niebie było tylko kilka chmurek.
— Nie wiem.
— Dlaczego?
— No bo... spałem. — Wzrok wbił w podłogę
— Wracaj na miejsce. Wiesz, jaką ocenę musze ci wpisać, prawda? — Cała ochota na pytanie uczniów mi przeszła. — Zapisujemy temat i ...
            Dzisiejsza lekcja upłynęła w spokoju i ciszy. Zaniepokoiło mnie to, ale pomyślałam, ze może jednak postanowili się poprawić.
            Lekcja powoli się kończyła i uczniowie doskonale o tym wiedzieli. Zaczynali się już potajemnie pakować i wiercić w ławkach. Jeszcze zadanie domowe. Niech im będzie. Nie zadaję, ale kto powiedział, że jutro nie zrobię kartkówki. Zadzwonił dzwonek.
— Sarutobi, zostań na chwilkę — powiedziałam, zanim ktokolwiek zdążył wyjść. Po kilku sekundach klasa opustoszała. Przed moim biurkiem czekał brązowowłosy.
— Dlaczego skłamałeś? — zaczęłam łagodnym głosem
— Nie kłamałem — zaprzeczył.
— Wczoraj nie spałeś na lekcji. Obserwowałam cię trochę po tym incydencie z obecnością. O co w takim razie chodzi?
— O nic. — Uparcie trwał przy swoim
— Mnie możesz powiedzieć.
— No, bo... w naszej klasie są lepsi i gorsi. Ci lepsi mogą robić wszystko, a gorsi nic. Taka monarchia. — wytłumaczył mi, ale chyba nie zrozumiałam. Z torby wyjęłam białą kartkę i podałam mu.
— Napisz mi nazwiska lepszych i gorszych. — Cofnął się o krok. —To zostanie miedzy nami — powiedziałam z ręką na sercu.
Niepewnie zaczął wypisywać. Po chwili cała lista była gotowa.
— To naprawdę zostanie między nami? I nikt się nie dowie? Nawet pani dyrektor? — Wciąż był przestraszony
— Nawet pani dyrektor.
— Pani jest naprawdę spoko — powiedział i po raz pierwszy zobaczyłam, jak się uśmiecha. Wyszliśmy z klasy, która zamknęłam na klucz.
— O, Konahamaru! Oberwało ci się, łamago?! — ktoś powiedział to tak głośno, że usłyszało to co najmniej pół szkoły. Od razu rozpoznałam tego chłopaka. Siedział w ostatniej ławce i zawsze miał dużo do powiedzenia, szkoda tylko, że nie na temat.
— Do dyrektorki! — wrzasnęłam. Czyżby moja psychika się łamała? Posłusznie poszedł do pani Tsunade i wytłumaczył czym zawinił. Dostał pouczenie i pięć godzin w kozie u Orochimaru.

*

Godzina wolnego. Mam okienko i postanowiłam je spędzić w samotności. Podczas tych wszystkich godzin spędzonych z uczniami moja skorupa zaczęła pękać i o dziwo zaczęło mi się podobać przebywanie z ludźmi, tak trochę. Co za dużo, to nie zdrowo.
Chciałam sobie zrobić kawę, gdy nagle usłyszałam jakieś krzyki. Wyszłam, by dowiedzieć się, co się stało. Na korytarzu spotkałam panią dyrektor.
— Słyszałam coś niepokojącego. Coś się stało? — zapytałam.
— Jeden z uczniów chce skoczyć z dachu — odpowiedziała z trwogą w oczach.
— Kto? — Proszę, proszę, proszę niech moje przypuszczenia się nie spełnią.
— Konohamaru.
Nie czekając aż doda cokolwiek, pobiegłam na górę. Przeskakiwałam po dwa stopnie. Jak dobrze, że ubrałam dzisiaj trampki. Odnalazłam właściwe drzwi i nnacisnęłam klamkę. Znowu przeskakiwałam co kilka stopni. Tym razem drzwi były otwarte na oścież. Oprócz brązowowłosego był tam też Itachi. Stał w pewnej odległości i próbował przemówić mu do rozsądku.
Chłopak na mój widok chyba się przestraszył. Stał na krawędzi dachu, przodem do nas. On nie chce skoczyć. Każdy normalny samobójca stoi i patrzy w miejsce, gdzie chce skoczyć. Ale to tylko wiedza z filmów, mogłam się mylić.
— Niech się pani nie zbliża! — krzyknął, gdy zrobiłam krok do przodu. Przed szkołą pojawiła się już dość spora ilość uczniów i nauczycieli. Była też straż pożarna.
— Konohamaru, zejdź — powiedziałam spokojnie. Uchiha wycofał się zrezygnowany i przyglądał się moim poczynaniom. — Oboje dobrze wiemy, że nie chcesz skoczyć.
— Nic… Nic pani nie wie.
— Konohamaru, jesteś dobrym chłopcem. Nie wyglądasz na kogoś, kto jest zdolny zrobić coś takiego. — Próbowałam grać na czas, zasiać w nim wątpliwości i zmusić do zmiany decyzji.
— A chce się pani przekonać? — przesunął się o pół centymetra, tak, że końcówki jego butów zawisły w powietrzu.

10 komentarzy:

  1. O boziu... Jak ja nie lubię samobójców :/ I to jeszcze musiał być Konohamru...
    jak przeczytałam, ze ten pies ma na imię Akiko troszkę chciało mi się śmiać, ponieważ jedna dziewczyna z ekipy z którą pisze bloga też ma taki nick. xd
    Szkoda, ze nie rozwinęłaś bardziej o nauczycielach, ponieważ strasznie na to czekam i mam nadziej, ze coś o tym wspomnisz, jak nie to trudno :(
    Nie będę pisać, że notka świetna itd. itp. bo myślę że to chyba oczywiste :)
    Pozdro :*
    PS. Mogę cię informować o nowych rozdziałach przez gg.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zapomnę rozwinąć wątek nauczycieli. Zapiszę sobie gdzieś.
      Jasne, możesz powiadamiać mnie przez gg.
      Pozdro

      Usuń
  2. Jestem niemniej zaintrygowana motywami Itachiego niż Sakura. Podoba mi się jak rozwijasz akcję, z niczym się nie spiesząc. I chociaż chciałabym już wiedzieć jak rozwinie się wątek z Uchihą, to oczekiwanie na dalszy rozwój wypadków jest dużo przyjemniejsze od zaspokojenia ciekawości. Pozdrawiam.
    ~Naomi

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę doczekać się dalszej części!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. O.o czemu Konohamaru chcę popełnić samobójstwo? Humu humu mam nadzieję, że rozdział pojawi się w miarę szybko ^^. Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajnie,Sakura wydaję się fajną nauczycielką też jestem ciekawa co tm wymyśliłaś między nią a Itachim i kto dał jej ten liścik :) Czekam na nexta , oby był troszkę dłuższy :p :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Sakura trochę przypomina mi moją nauczycielkę od polskiego, co jest straszne 0.o
    Z początku nie przekonywał mnie fakt, że to SakuIta, ale jestem twarda i wszystko przetrwam, no i tak już czytam i czytam i coraz bardziej mi się podoba, a Konohamaru jest świetny w oryginale Naruto, ale u ciebie jeszcze lepszy :D
    Samobójca co? Lubię wątki o śmierci...
    .
    .
    .
    No ale ja wcale nie jestem psychicznie chorym EMO, które myśli o śmierci :P
    Chyba :/
    Co z tego, że nazywają mnie śmiercią xD
    Notka świetna i zabij mnie za to, że zamiast cię słusznie wychwalać to piszę o sobie :I
    I znowu gadam o śmierci... Chyba taki typ człowieka T_T
    ZAJEBISTA NOTKA!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zrobiło się trochę niepokojąco, ale mam przeczucie, że nie skoczy. :)
    Coraz bardziej lubię Twoje opowiadanie.
    Podoba mi się to, że bardzo lekko i szybko się je czyta.
    No to co? Czytam dalej! :)

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku