Najmniejszy mięsień mojego ciała wypełniony był bólem. Mimo wszystko było
mi dobrze i przyjemnie. Czułam się bezpieczna. Powoli podniosłam ociężałe powieki.
Ciemno. Nie, to kolor ścian w pokoju. Zupełnie obcym pokoju.
Próbowałam sobie przypomnieć, co się stało. Byłam w pokoju pani
dyrektor, a potem zemdlałam. A jeszcze potem... Itachi niósł mnie na rękach?
Najpierw mnie złapał, następnie gdzieś niósł. Spokojnie, nie panikuj,
pomyślałam.
Rozejrzałam się. Wszystko dookoła mnie było czarne, z małym
akcentem bieli i szarości. Leżałam na czarnym, wygodnym i dość dużym łóżku. Promyki
ostrego światła padły prosto na moją twarz. Podniosłam się do siadu. Itachi stał
oparty o krawężnik dużej szafy i wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi oczami. Przestraszyłam się, ponieważ wcześniej go nie
zauważyłam. Jego spojrzenie przenikało mnie na wylot, było jak rentgen tylko,
że dokładniejsze. Zrobiło mi się gorąco. Żadne z nas się nie odzywało, panowała
cisza. Nie ta niezręczna, głucha, tylko przyjemna.
— Jak się czujesz? — zapytał.
— Niezbyt dobrze — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
— Zemdlałaś w gabinecie, pamiętasz? — Pokiwałam głową. — Byłaś
rozpalona. Po lekach spałaś ponad dobę.
— Hę?
— Lekarz powiedział, że panuje wirus grypy. Szpitale są
przepełnione i… — mówił Uchiha. — Ach, wybacz. Jesteś u mnie. Nie wiedziałem,
gdzie mieszkasz, a jak wspomniałem, szpitale są przepełnione. Nie masz w Tokio
żadnej rodziny, prawda?
— N-nie — odpowiedziałam, przyswajając nowe informacje.
— Nie będę cię męczył, odpocznij jeszcze — powiedział, wychodząć.
Czułam się fatalnie. Dotknęłam czoła, które wciąż było lekko
rozpalone. Zaciągnęłam kołdrę po czubek nosa. Wszystkie siły mnie opuściły.
Czy ja mam w życiu jakiś cel? Dobre pytanie, a skoro już muszę
leżeć i nic nie robić to możnaby się zastanowić. Gdy wyjeżdżałam z domu
chciałam znaleźć pracę w zawodzie nauczycielki. Znalazłam. Może czas poświęcić
trochę czasu dla siebie? Zacząć zastanawiać się nad przyszłością? Rodzina i
dzieci? Czemu nie. Tylko najpierw trzeba znaleźć tego jedynego. Nigdy nie
lubiłam chodzić na randki. Byłam z tych nierozważnych romantyczek, które
uważały, że miłość sama je znajdzie.
Czy teraz zgodziłabym się pójść na randkę? Najpierw musiałby mnie
ktoś zaprosić, co jest trudne zważywszy na to, że nie chodzę do klubów i nie
jestem raczej zbyt towarzyska. Jeśli już by mnie ktoś zaprosił to... Trudno
powiedzieć, czy bym się zgodziła. Jestem dość wymagająca, jeżeli chodzi o tego
jedynego. Po prostu chcę, aby był
wyjątkowy.
Itachi? Hm, jest przystojny, silny. Swoją drogą, ciekawe czy umie
gotować? A może nie musi, bo ma kucharkę, sprzątaczkę, i tak dalej? Właściwie
to nic o nim nie wiem, nie licząc tych kilku faktów, które wyczytałam w
internecie. Poza tym to jest dla mnie jedną wielką zagadką.
Zadzwonił mój telefon. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam go na
małym stoliku. Wyszłam spod ciepłej kołdry. Natychmiast dostałam gęsiej skórki.
Zauważyłam, że mam na sobie obszerny czarny T-shirt i majtki. Nie chcę nawet
myśleć, w jaki sposób zostałam pozbawiona swojej garderoby. Wzięłam komórkę i
wskoczyłam pod kołdrę; odebrałam, nie spoglądając nawet na wyświetlacz.
— Tak?
— Sakura, córeczko... — Po drugiej stronie odezwał się kobiecy
głos.
— Mamo? — Zdziwiłam się jej telefonem bardziej niż moją chorobą.
— Zapewne jesteś zaskoczona moim telefonem, ale jest coś o czym
muszę ci powiedzieć. Firma ma kłopoty finansowe, o czym już z pewnością wiesz
od Mateo. Szukaliśmy różnych sposobów na rozwiązanie ich. Pewnego dnia odezwał
się do taty jego stary znajomy. Zaproponował on pomoc, ale chce coś w zamian. —
Z każdym kolejnym słowem głos mamy się łamał.
— Co takiego? — spytałam, próbując opanować strach, co nie było
możliwe.
— Chcę... abyś... wyszła za mąż za jego młodszego syna. — Rozpłakała
się
Odebrało mi mowę. To... przecież, to nie średniowiecze gdzie
ojciec mówi ci kogo masz poślubić. Próbowałam coś wykrztusić, ale przychodziło
mi to z trudem.
— Ja... Nie zgadzam się. Jestem dorosła i nikt nie może mi
dyktować co mam zrobić ze swoim życiem — zaprotestowałam.
— Wiem córeczko, ale znasz ojca. Jak się uprze to nic go nie
przekona, no chyba, że...
— Dług zostanie umorzony — dokończyłam za nią.
— Pamiętaj, że cię kocham. — Rozłączyła się.
Przez chwilę wsłuchiwałam się w ciszę na linii, a potem odłożyłam
telefon na czarno-białą szafkę nocną. Skuliłam się w kłębek. Nie chce mi się w
to wierzyć. Mam spędzić resztę życia a obcym mężczyzną? Nie ma mowy. Nikt do
niczego mnie nie zmusi. Nie ma mowy...
Zmęczona chorobą,
jak i tą wiadomością, zasnęłam.
*
Biegłam przed siebie, potykając się o coraz większe kamienie.
Wszystko dookoła było przeciwko mnie, wszyscy chcieli bym cierpiała. Brakowało
mi powietrza, zahaczyłam o korzeń drzewa i upadłam na ziemię. Strach
sparaliżował mnie, nie mogłam się ruszyć, a on był coraz bliżej. Łzy leciały mi
po policzkach. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
— Jesteś moja, moja na wieki — syknął wprost do mojego ucha,
wywołując u mnie obrzydzenie.
— Nie!
Zerwałam się z łóżka zalana potem.
Serce biło mi jak szalone. To... to był tylko zły sen, który najprawdopodobniej
się spełni, jeśli nie wykombinują pieniędzy. Opadłam na poduszkę, wciąż
oddychając nierówno.
Bardziej wyczułam, niż zauważyłam, że nie jestem sama. Wpatrywał
się we mnie blondwłosy członek Akatsuki.
— Itachi to zawsze miał szczęście do panienek — mruknął do siebie
Zniesmaczona jego komentarzem, zaciągnęłam kołdrę tak, że było
widać tylko czubek mojej głowy. Nie zamierzałam się do niego odzywać. Gdzieś
słyszałam, że straszny z niego podrywacz. Niestety zawibrował mój telefon.
Zanim zdarzyłam go wziąć, blondyn już trzymał go w ręce.
— Huh? — zapytał po odczytaniu wiadomości. — Ciekawe..
Odebrałam swoją własność i spojrzałam na wyświetlacz: On
nazywa się Uchiha Sasuke. Wiadomość była od mamy. Od razu zrozumiałam,
że to mój przyszły mąż. Nie... Nikt nie będzie mnie zmuszał do ślubu. Nawet
gdyby ten cały Sasuke był królem świata, nie wyjdę za niego. Może nie był
władcą świata, ale wyglądało na to, że bratem Itachiego już tak.
Drzwi do sypialni lekko skrzypnęły. Wrócił Itachi. Spojrzał na
blondyna trochę załamany. Musieli się dobrze znać, bo Deidara zaraz wyszedł.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną. Nie chciałam z nim rozmawiać. Chciałam
zniknąć dla świata. Po prostu nie istnieć.
— Wszystko w porządku?
— Tak.
— Słabo kłamiesz. — Chciał dodać coś
jeszcze, ale zadzwoniła jego komórka. Spojrzał na wyświetlacz, a na jego twarzy
pojawił się grymas. — Czego chcesz, Sasuke? — zapytał, jego głos był zupełnie
inny, zimny.
Sasuke jest bratem Itachiego, to pewne, ale chyba nie utrzymują ze
sobą zbyt przyjacielskich stosunków. Nie zamierzałam przysłuchiwać się ich
rozmowie. To chyba jednak było nieuniknione, bo byliśmy w jednym pokoju.
— Szczerze współczuje tej biedaczce, która ma zostać twoją żoną.
— Co mi po twoim współczuciu? —
szepnęłam.
— Słucham? — Ponownie skupił na mnie
swoją uwagę.
— Kiedy będę mogła wrócić do siebie? Nie chcę ci się narzucać. —
— Jak tylko poczujesz się na siłach — odpowiedział. — I wcale mi
się nie narzucasz. Czasami czuję się tutaj trochę samotny. Właśnie! Przyszedłem
tylko powiedzieć, że wychodzę na próbę. Będę wieczorem.
Skinęłam głową. Westchnęłam,
opadając na poduszkę. Czułam się fatalnie, jednak nie mogłam tu zostać. To
wszystko jest dziwne, Itachi jest dziwny. Zupełnie jakbym wplątała się w jakąś
sieć intryg, w której już niedługo zacznę grać główną rolę. Wyobraźnie mnie ponosi, czy to gorączka?
Ojeju, ojeju,ojeju, ojeju... Od czego zacząć? Sasuke i Sakura małżeństwem? Nie przeżyje tego... Mam deja vu... Aaaa... już wiem xd Te opowiadanie ItaSaku co napisałam dla ciebie na zamówienie :D To może... Itachi przeszkodzi w dniu ślubu i ucieknie z Sakurą, a Sasuke okaże się gejem? Proszę? A przynajmniej, żeby nie doszło do ślubu, chociaż byłoby ciekawie i wgl. ale chybabym umarła na miejscu... Zauważyłam chyba kolejne podobieństwo do mojego opka... ojciec Sakury... też jest wredny i wydal córkę za mąż aby zdobyć kasę xd
OdpowiedzUsuńA ogólnie rozdział... faktycznie wyszedł krótszy i jak czytałam ostatnie zdania to byłam tak zła, no ale dobra.
I wgl. nadal nw co chciała Tsunade :(
No, ale trudno poza tym miałam przecież być optymistą xd
Weny życzę i buziaki ^^
Pozdro :*
Super rozdział:D Sasuke i Sakura małżeństwem przecież oni się pozabijają. Niech Itachi coś zrobi może nawet zabić Sasuke. Proszę ale nich się Sakura z tym głupkiem nie żeni. Życzę dużo weny i pozdrawiam Cię cieplutko:D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział! Mam nadzieję, że Łasic się domyśli, o co chodziło z tym ,,przyda się'' czy jakoś tak. Jak Saki sobie poradzi z tym palantem młodym Uchihą? Wyjdzie za niego? Mam nadzieję, że się dupek nie doczeka!
OdpowiedzUsuńNo cóż życzę weny i pozdrawiam! ^^.
Rozdział świetny fajnie wymyśliłaś z tym ślubem , ciekawi mnie mina Itachiego na wieść że żoną jego brata ma być Sakura, to będzie niezłe :D Szkoda że krótsza niż tamte :( Mam nadzieję że next pojawi się szybciej, będzie trochę dłuższy i chciałabym żeby Saki spotkała z Sasuke :) Czekam na nexta i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJezu! Co!? Już koniec? Tak szybko? Ja tu fajnie i zadowoleniem, a przede wszystkim z zaciekawieniem przewijam coraz niżej, a tu co? Króciutki ten rozdział! Cholerka ja CHCE WIĘCEJ! Jestem straaasznie zaciekawiona ciągiem dalszym! ;3 Czuję niedosyt ;]
OdpowiedzUsuńItach vs Sasuke ;P Może jeszcze Deidara się wkręci XD Hah ^^ Ale genialnie opisane, tak wciąga, że *o*
Masakra - uzależnia.
Podziwiam cię! Masz talent i cudownie piszesz ;3 Yey kocham <3
Mogłabyś dodać obserwatorów? Bo chciałabym jednym zostać^^
I bardzo proszę jakby się pojawiła kolejna notka, żebyś mnie poinformowała ^w^
Btw jeśli byś chciała to zapraszam do mnie (czytelników także) do poczytania^^ Nwm czy moje bdzie się równać twojemu, ale... o.O Spróbować można XD
Pozdrawiam ^w^
http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/
Jejku świetne. Nie mogę się doczekać nexta... Super :D Co będzie dalej? Jejku.. Ciekawość mnie zżera ...
OdpowiedzUsuńPo roku Sasuke Uchiha wraca do swojego rodzinnego miasat Konohy.
OdpowiedzUsuńJako piętnastolatek spowrotem wraca do swojej starej drużyny.
Sasuke zmienił się pod względem uczuć.
Kiedy zobaczył dziewczynę którą ignorował praie trzy lata zakochał się w niej.
Nieświadoma tego Sakura chciała o nim zapomnieć,ale nie dała rady...
http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/
Dlaczego? Ona nie może za niego wyjść! Po prostu nie może i koniec kropka! Brr...
OdpowiedzUsuńPrzymusowe małżeństwo? Ojciec Sakury jest bezduszny. Żeby to chociaż z kimś innym (Itachim na przykład :D) ale z Sasuke? Niee...
Rozdzialik świetny, spadam czytać dalej! :D