sobota, 25 stycznia 2014

Piąta kartka

Najmniejszy mięsień mojego ciała wypełniony był bólem. Mimo wszystko było mi dobrze i przyjemnie. Czułam się bezpieczna. Powoli podniosłam ociężałe powieki. Ciemno. Nie, to kolor ścian w pokoju. Zupełnie obcym pokoju.
Próbowałam sobie przypomnieć, co się stało. Byłam w pokoju pani dyrektor, a potem zemdlałam. A jeszcze potem... Itachi niósł mnie na rękach? Najpierw mnie złapał, następnie gdzieś niósł. Spokojnie, nie panikuj, pomyślałam.
Rozejrzałam się. Wszystko dookoła mnie było czarne, z małym akcentem bieli i szarości. Leżałam na czarnym, wygodnym i dość dużym łóżku. Promyki ostrego światła padły prosto na moją twarz. Podniosłam się do siadu. Itachi stał oparty o krawężnik dużej szafy i wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi oczami.  Przestraszyłam się, ponieważ wcześniej go nie zauważyłam. Jego spojrzenie przenikało mnie na wylot, było jak rentgen tylko, że dokładniejsze. Zrobiło mi się gorąco. Żadne z nas się nie odzywało, panowała cisza. Nie ta niezręczna, głucha, tylko przyjemna.
— Jak się czujesz? — zapytał.
— Niezbyt dobrze — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
— Zemdlałaś w gabinecie, pamiętasz? — Pokiwałam głową. — Byłaś rozpalona. Po lekach spałaś ponad dobę.
— Hę?
— Lekarz powiedział, że panuje wirus grypy. Szpitale są przepełnione i… — mówił Uchiha. — Ach, wybacz. Jesteś u mnie. Nie wiedziałem, gdzie mieszkasz, a jak wspomniałem, szpitale są przepełnione. Nie masz w Tokio żadnej rodziny, prawda?
— N-nie — odpowiedziałam, przyswajając nowe informacje.
— Nie będę cię męczył, odpocznij jeszcze — powiedział, wychodząć.
Czułam się fatalnie. Dotknęłam czoła, które wciąż było lekko rozpalone. Zaciągnęłam kołdrę po czubek nosa. Wszystkie siły mnie opuściły.
Czy ja mam w życiu jakiś cel? Dobre pytanie, a skoro już muszę leżeć i nic nie robić to możnaby się zastanowić. Gdy wyjeżdżałam z domu chciałam znaleźć pracę w zawodzie nauczycielki. Znalazłam. Może czas poświęcić trochę czasu dla siebie? Zacząć zastanawiać się nad przyszłością? Rodzina i dzieci? Czemu nie. Tylko najpierw trzeba znaleźć tego jedynego. Nigdy nie lubiłam chodzić na randki. Byłam z tych nierozważnych romantyczek, które uważały, że miłość sama je znajdzie.
Czy teraz zgodziłabym się pójść na randkę? Najpierw musiałby mnie ktoś zaprosić, co jest trudne zważywszy na to, że nie chodzę do klubów i nie jestem raczej zbyt towarzyska. Jeśli już by mnie ktoś zaprosił to... Trudno powiedzieć, czy bym się zgodziła. Jestem dość wymagająca, jeżeli chodzi o tego jedynego.  Po prostu chcę, aby był wyjątkowy.
Itachi? Hm, jest przystojny, silny. Swoją drogą, ciekawe czy umie gotować? A może nie musi, bo ma kucharkę, sprzątaczkę, i tak dalej? Właściwie to nic o nim nie wiem, nie licząc tych kilku faktów, które wyczytałam w internecie. Poza tym to jest dla mnie jedną wielką zagadką.
Zadzwonił mój telefon. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam go na małym stoliku. Wyszłam spod ciepłej kołdry. Natychmiast dostałam gęsiej skórki. Zauważyłam, że mam na sobie obszerny czarny T-shirt i majtki. Nie chcę nawet myśleć, w jaki sposób zostałam pozbawiona swojej garderoby. Wzięłam komórkę i wskoczyłam pod kołdrę; odebrałam, nie spoglądając nawet na wyświetlacz.
— Tak?
— Sakura, córeczko... — Po drugiej stronie odezwał się kobiecy głos.
— Mamo? — Zdziwiłam się jej telefonem bardziej niż moją chorobą.
— Zapewne jesteś zaskoczona moim telefonem, ale jest coś o czym muszę ci powiedzieć. Firma ma kłopoty finansowe, o czym już z pewnością wiesz od Mateo. Szukaliśmy różnych sposobów na rozwiązanie ich. Pewnego dnia odezwał się do taty jego stary znajomy. Zaproponował on pomoc, ale chce coś w zamian. — Z każdym kolejnym słowem głos mamy się łamał.
— Co takiego? — spytałam, próbując opanować strach, co nie było możliwe.
— Chcę... abyś... wyszła za mąż za jego młodszego syna. — Rozpłakała się
Odebrało mi mowę. To... przecież, to nie średniowiecze gdzie ojciec mówi ci kogo masz poślubić. Próbowałam coś wykrztusić, ale przychodziło mi to z trudem.
— Ja... Nie zgadzam się. Jestem dorosła i nikt nie może mi dyktować co mam zrobić ze swoim życiem — zaprotestowałam.
— Wiem córeczko, ale znasz ojca. Jak się uprze to nic go nie przekona, no chyba, że...
— Dług zostanie umorzony — dokończyłam za nią.
— Pamiętaj, że cię kocham. — Rozłączyła się.
Przez chwilę wsłuchiwałam się w ciszę na linii, a potem odłożyłam telefon na czarno-białą szafkę nocną. Skuliłam się w kłębek. Nie chce mi się w to wierzyć. Mam spędzić resztę życia a obcym mężczyzną? Nie ma mowy. Nikt do niczego mnie nie zmusi. Nie ma mowy...
Zmęczona chorobą, jak i tą wiadomością, zasnęłam.

*

Biegłam przed siebie, potykając się o coraz większe kamienie. Wszystko dookoła było przeciwko mnie, wszyscy chcieli bym cierpiała. Brakowało mi powietrza, zahaczyłam o korzeń drzewa i upadłam na ziemię. Strach sparaliżował mnie, nie mogłam się ruszyć, a on był coraz bliżej. Łzy leciały mi po policzkach. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
— Jesteś moja, moja na wieki — syknął wprost do mojego ucha, wywołując u mnie obrzydzenie.
— Nie!
            Zerwałam się z łóżka zalana potem. Serce biło mi jak szalone. To... to był tylko zły sen, który najprawdopodobniej się spełni, jeśli nie wykombinują pieniędzy. Opadłam na poduszkę, wciąż oddychając nierówno.
Bardziej wyczułam, niż zauważyłam, że nie jestem sama. Wpatrywał się we mnie blondwłosy członek Akatsuki.
— Itachi to zawsze miał szczęście do panienek — mruknął do siebie
Zniesmaczona jego komentarzem, zaciągnęłam kołdrę tak, że było widać tylko czubek mojej głowy. Nie zamierzałam się do niego odzywać. Gdzieś słyszałam, że straszny z niego podrywacz. Niestety zawibrował mój telefon. Zanim zdarzyłam go wziąć, blondyn już trzymał go w ręce.
— Huh? — zapytał po odczytaniu wiadomości. — Ciekawe..
Odebrałam swoją własność i spojrzałam na wyświetlacz: On nazywa się Uchiha Sasuke. Wiadomość była od mamy. Od razu zrozumiałam, że to mój przyszły mąż. Nie... Nikt nie będzie mnie zmuszał do ślubu. Nawet gdyby ten cały Sasuke był królem świata, nie wyjdę za niego. Może nie był władcą świata, ale wyglądało na to, że bratem Itachiego już tak.
Drzwi do sypialni lekko skrzypnęły. Wrócił Itachi. Spojrzał na blondyna trochę załamany. Musieli się dobrze znać, bo Deidara zaraz wyszedł. Odłożyłam telefon na szafkę nocną. Nie chciałam z nim rozmawiać. Chciałam zniknąć dla świata. Po prostu nie istnieć.
— Wszystko w porządku?
            — Tak.
            — Słabo kłamiesz. — Chciał dodać coś jeszcze, ale zadzwoniła jego komórka. Spojrzał na wyświetlacz, a na jego twarzy pojawił się grymas. — Czego chcesz, Sasuke? — zapytał, jego głos był zupełnie inny, zimny.
Sasuke jest bratem Itachiego, to pewne, ale chyba nie utrzymują ze sobą zbyt przyjacielskich stosunków. Nie zamierzałam przysłuchiwać się ich rozmowie. To chyba jednak było nieuniknione, bo byliśmy w jednym pokoju.
— Szczerze współczuje tej biedaczce, która ma zostać twoją żoną.
            — Co mi po twoim współczuciu? — szepnęłam.    
            — Słucham? — Ponownie skupił na mnie swoją uwagę.
— Kiedy będę mogła wrócić do siebie? Nie chcę ci się narzucać. —
— Jak tylko poczujesz się na siłach — odpowiedział. — I wcale mi się nie narzucasz. Czasami czuję się tutaj trochę samotny. Właśnie! Przyszedłem tylko powiedzieć, że wychodzę na próbę. Będę wieczorem.
            Skinęłam głową. Westchnęłam, opadając na poduszkę. Czułam się fatalnie, jednak nie mogłam tu zostać. To wszystko jest dziwne, Itachi jest dziwny. Zupełnie jakbym wplątała się w jakąś sieć intryg, w której już niedługo zacznę grać główną rolę.  Wyobraźnie mnie ponosi, czy to gorączka?


8 komentarzy:

  1. Ojeju, ojeju,ojeju, ojeju... Od czego zacząć? Sasuke i Sakura małżeństwem? Nie przeżyje tego... Mam deja vu... Aaaa... już wiem xd Te opowiadanie ItaSaku co napisałam dla ciebie na zamówienie :D To może... Itachi przeszkodzi w dniu ślubu i ucieknie z Sakurą, a Sasuke okaże się gejem? Proszę? A przynajmniej, żeby nie doszło do ślubu, chociaż byłoby ciekawie i wgl. ale chybabym umarła na miejscu... Zauważyłam chyba kolejne podobieństwo do mojego opka... ojciec Sakury... też jest wredny i wydal córkę za mąż aby zdobyć kasę xd
    A ogólnie rozdział... faktycznie wyszedł krótszy i jak czytałam ostatnie zdania to byłam tak zła, no ale dobra.
    I wgl. nadal nw co chciała Tsunade :(
    No, ale trudno poza tym miałam przecież być optymistą xd
    Weny życzę i buziaki ^^
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział:D Sasuke i Sakura małżeństwem przecież oni się pozabijają. Niech Itachi coś zrobi może nawet zabić Sasuke. Proszę ale nich się Sakura z tym głupkiem nie żeni. Życzę dużo weny i pozdrawiam Cię cieplutko:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział! Mam nadzieję, że Łasic się domyśli, o co chodziło z tym ,,przyda się'' czy jakoś tak. Jak Saki sobie poradzi z tym palantem młodym Uchihą? Wyjdzie za niego? Mam nadzieję, że się dupek nie doczeka!
    No cóż życzę weny i pozdrawiam! ^^.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny fajnie wymyśliłaś z tym ślubem , ciekawi mnie mina Itachiego na wieść że żoną jego brata ma być Sakura, to będzie niezłe :D Szkoda że krótsza niż tamte :( Mam nadzieję że next pojawi się szybciej, będzie trochę dłuższy i chciałabym żeby Saki spotkała z Sasuke :) Czekam na nexta i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu! Co!? Już koniec? Tak szybko? Ja tu fajnie i zadowoleniem, a przede wszystkim z zaciekawieniem przewijam coraz niżej, a tu co? Króciutki ten rozdział! Cholerka ja CHCE WIĘCEJ! Jestem straaasznie zaciekawiona ciągiem dalszym! ;3 Czuję niedosyt ;]
    Itach vs Sasuke ;P Może jeszcze Deidara się wkręci XD Hah ^^ Ale genialnie opisane, tak wciąga, że *o*
    Masakra - uzależnia.
    Podziwiam cię! Masz talent i cudownie piszesz ;3 Yey kocham <3

    Mogłabyś dodać obserwatorów? Bo chciałabym jednym zostać^^
    I bardzo proszę jakby się pojawiła kolejna notka, żebyś mnie poinformowała ^w^
    Btw jeśli byś chciała to zapraszam do mnie (czytelników także) do poczytania^^ Nwm czy moje bdzie się równać twojemu, ale... o.O Spróbować można XD
    Pozdrawiam ^w^
    http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku świetne. Nie mogę się doczekać nexta... Super :D Co będzie dalej? Jejku.. Ciekawość mnie zżera ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Po roku Sasuke Uchiha wraca do swojego rodzinnego miasat Konohy.
    Jako piętnastolatek spowrotem wraca do swojej starej drużyny.
    Sasuke zmienił się pod względem uczuć.
    Kiedy zobaczył dziewczynę którą ignorował praie trzy lata zakochał się w niej.
    Nieświadoma tego Sakura chciała o nim zapomnieć,ale nie dała rady...
    http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego? Ona nie może za niego wyjść! Po prostu nie może i koniec kropka! Brr...
    Przymusowe małżeństwo? Ojciec Sakury jest bezduszny. Żeby to chociaż z kimś innym (Itachim na przykład :D) ale z Sasuke? Niee...
    Rozdzialik świetny, spadam czytać dalej! :D

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku