Dłużej tak nie można. Nie będę korzystać z gościnności Uchihy w
nieskończoność. Może dwa dni to nie tak dużo, ale coś mi mówiło, że powinnam
już wrócić do siebie. Hm... i tu pojawia się mały problem. Nie wiem gdzie są
moje ubrania, bo chodziłam w ubraniach Itachiego.
Wyszłam spod ciepłej kołdry. Zimna
podłoga przyprawiła mnie o dreszcze. Przeszłam na palcach parę kroków.
Zauważyłam uchylone drzwi. Zajrzałam, a tu wielka niespodzianka. Łazienka, a w
niej na jednej z szafek leżą moje ubrania. Pomieszczenie było w kolorze hebanu,
a akcentem kolorystycznym była czerwień. Czy on aż tak lubi czerń? Centralnym
punktem była duża, kwadratowa wanna. W ścianie przy niej było wcięcie, w którym
znajdowały się kosmetyki. Obok niej stała szafka z umywalką, a nad nią duże
lustro. Na suszarce wisiały czarne, puchate ręczniki. Jest też toaleta.
Korzystając z nieobecności mężczyzny, podeszłam do wanny i
napuściłam wody. Zdjęłam ubranie, a miękki dywanik połaskotał moje stopy.
Letnia woda przyjemnie koiła moje zmysły. Potrzebowałam tego. To wszystko co
się ostatnio działo, uleciało, a ja czułam się lekka jak piórko.
Owinęłam się czarnym ręcznikiem. Spojrzałam w lustro. Mokre włosy
opadały mi na ramiona. Wyglądałam inaczej niż kilka lat temu. Nie byłam już
małą dziewczyną, ani nastolatką. Stałam się kobietą i chyba mnie to przerażało.
Wytarłam się, wysuszyłam lekko włosy i ubrałam się w swoje ciuchy. Pachniałam
męskim kosmetykami. Mam nadzieję, że Itachi nie będzie mi miał tej kąpieli za
złe. Zresztą zanim wróci, mnie już tu nie będzie. Wyszłam z łazienki. Zabrałam
telefon i podeszłam do okna. Całkiem ładny widok. Panorama zabieganego miasta z
co najmniej dziesiątego piętra. Gdzieś w oddali dostrzegłam Tokio Tower.
Naprzeciwko jest dom mody Juliet.
Wiedziałam już, w jakiej okolicy się znajduję.
— Nie mogę tak po prostu zniknąć. Zostawię przynajmniej jakąś
wiadomość. — Wzięłam jedną z kartek leżących na stoliku i długopis.
O nic się nie martw. Wróciłam do siebie. Sakura
*
Po kilku nieudanych próbach otworzenia drzwi do mojego mieszkania,
zamek w końcu zaskoczył. Weszłam do środka, natykając się na dwie koperty
leżące pod drzwiami. Podniosłam je i położyłam na stole w kuchni. Włączyłam
wodę, by zrobić sobie herbatę z cytryną i usiadłam przy stole. Spojrzałam
na listy. Rachunek za prąd i list od Mateo. Natychmiast otwarłam ten drugi.
Droga
siostrzyczko!
Nie wiem, co się
z tobą dzieje. Nie odbierasz telefonów, nie ma cię w mieszkaniu, nie mogę się z
tobą skontaktować. Dlatego piszę. Chciałem Ci to powiedzieć osobiście, ale w
niedzielę muszę wrócić do domu.
Rozmawiałem z
mamą. Wiesz już o małżeństwie, więc nie będę się powtarzał. Muszę cię ostrzec
przed Sasuke, on może Cię unieszczęśliwić na całe życie. Nie chcę by doszło do tego
ślubu. Mam pewien plan co do firmy. Może on postawi interes na nogi. Znasz
jednak ojca, uparty jak osioł, dumny jak paw. Mimo wszystko będę
próbował. Gdyby jednak nic z tego nie wyszło, ślub będzie jedynym
rozwiązaniem. Nie chce Cię do niczego zmuszać, ale… może powinnaś się nad tym
na spokojnie zastanowić?
Pamiętaj, że
zawsze możesz na mnie liczyć. Zadzwoń jak tylko przeczytasz ten list.
Mateo
Otarłam samotną łezkę. Nie! Koniec z tym! Nie będę się nad sobą
rozczulać. Skoro mój brat, w dodatku młodszy, próbuje uratować firmę, to ja nie
mogę być gorsza. Wzięłam telefon i usiadłam na kanapie. Wyszukałam numer
chłopaka.
— Sakura? Żyjesz? Co się z tobą działo?
— Długa historia — rzuciłam zdawkowo. — Jestem już u siebie i
przeczytałam twój list. Co to za plan?
W słuchawce usłyszałam jakieś trzaski.
— Przykro mi, nie dam rady być na imprezie.
— Co ty bredzisz? — syknęłam, poirytowana.
— Może innym razem, Yun. Trzymaj się.
Oniemiałam wpatrywałam się w gasnący ekran komórki. Chwile później
przyszła wiadomość. Gdyby jednak miało
dojść do tego ślubu, gdyby mi się nie udało, zniknij na jakiś czas, ok? I nie
kontaktuj się ze mną na razie.
Załamana, poszłam do sypialni i padłam na łóżko. Z bezsilności
chciało mi się wyć. Byłam tak zmęczona i śpiąca, że nie wiem, kiedy zasnęłam.
Obudziłam się kilka godzin później. Przetarłam oczy i wstałam z
łóżka. Spojrzałam na zegarek, dochodziła dwudziesta. Wzięłam laptopa i
położyłam go na stole w kuchni. Z szafki wyjęłam pudełko pełne czekoladek. Co
mi zaszkodzi zjeść trochę słodyczy? Zaparzyłam sobie też kubek gorącej herbaty.
Sprawdziłam pocztę i przeczytałam nowe wpisy na blogach. Kończyłam pisać
ostatni komentarz, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Chciałam zignorować intruza.
Oh, gdybym tylko mogła zniknąć. Ale co jeśli to Itachi? Może się martwi, że tak
nagle zniknęłam? Z niechęcią, a może lenistwem, podeszłam i otworzyłam drzwi.
Zimny dreszcz przeszył mnie na wskroś. Zesztywniałam. Serce
przestało bić tak intensywnie, zupełnie jakby zaraz miało stanąć. Mój oddech
stał się płytszy i niespokojny. Patrzyłam w jego oczy i nic nie mogłam z nich
wyczytać, zresztą jak zawsze. W końcu po chwili wróciłam do siebie i znów
czułam, że żyję.
— Wejdź, proszę — wykrztusiłam.
Puściłam go przodem i zamknęłam
drzwi. Wzięłam kilka głębszych oddechów i poszłam do salonu. Panowała dziwna
cisza. Siedział na kanapie i patrzył się na mnie, jakby z niezadowoleniem.
— O co chodzi, tato?-ostatnie słowo wypowiedziałam z kpiną, może
ironią.
— Chcę z tobą tylko porozmawiać i wytłumaczyć pewne sprawy — powiedział
swoim sztywnym głosem.
Zawsze, odkąd pamiętam, mówił jak polityk, dumnie i wyniośle. Tylko
gdy byłam dzieckiem miał czuły i kochający głos.
— Pewnie uważasz mnie za potwora... — Chciałam mu przerwać i przytaknąć, ale
się powstrzymałam. — Ale tak na prawdę robię to dla twojego dobra.
— Mojego dobra? Ty siebie słyszysz? Zmuszasz mnie do małżeństwa
dla mojego dobra? — To była najgłupsza rzecz, jaką słyszałam od wielu lat
— Firmie grozi bankructwo...
— To dlaczego nie pozwolisz Mateo przejąć inicjatywy? On ma plan!
— Jaki plan? — Albo udawał albo naprawdę o niczym nie wiedział
— I oczywiście o niczym nie wiesz! Mateo ma plan na uratowanie
firmy, ale ty najprawdopodobniej nie miałeś czasu, by z nim zamienić chociaż
słowo! Jesteś uparty jak osioł! To, że nie umiesz sobie z czymś poradzić nie
oznacza, że jesteś sam! Masz rodzinę! A może już zapomniałeś?! — krzyczałam,
pozwalając by frustracja i złość znalazły ujście.
Zapadła cisza, a ja czułam, że tracę na to wszystko siły. Łzy mimowolnie
zaczęły mi płynąć z oczu. Ojciec podszedł do mnie i mocno przytulił. Zaskoczył
mnie, ale chociaż przez chwilę czułam się znów małym dzieckiem, małym, kochanym
i potrzebnym.
— Zachowywałem się samolubnie, masz racje, ale to się zmieni —
powiedział, delikatnie gładząc mnie po włosach. — Postaram się zmienić, obiecuję.
Tylko już nie płacz.
Nie mogłam powstrzymać łez. Rozbeczałam się na dobre. W sercu
czułam, że mówi prawdę, ale rozum mówił mi co innego. Zawsze kierowałam się
logiką, więc może czas posłuchać serca?
— Czyli nie będzie tego… ślubu? — niemal wyplułam ostatnie słowo.
— Nie będzie — przytaknął.
Wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam do łazienki.
Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Miałam lekko zaczerwieniałe
oczy. Wróciłam do salonu.
— Przepraszam, ale muszę już iść. Przyjechałam tu w interesach i mam
jeszcze umówione spotkanie. — Pocałował mnie w czoło. — Wszystkim się zajmę —
dodał, by mnie pocieszyć, uspokoić.
Gdy opuścił mieszkanie, usiadłam na kanapie i zaczęłam się nad tym
wszystkim zastanawiać. Dlaczego ojciec tak nagle zmienił zdanie? Wzruszyły go
moje słowa? Nie mogłam tak po prostu uwierzyć w jego zmianę. Nie chciałam.
*
Rano obudziłam się na kanapie z bólem pleców. Wstałam,
przeciągając się jak kotka. Rzuciłam okiem na zegarek w telefonie; 7.30! O nie!
Spóźnię się! Szybko wzięłam zimny prysznic. Ubrałam pierwsze lepsze rzeczy z
szafy, czyli w tym wypadku dżinsy, kremową bluzkę z i dżinsową kurtkę. Zrobiłam
delikatny makijaż. Po wczorajszych łzach o dziwo nie miałam zapuchniętych oczu.
Wypiłam kawę, zjadłam szybkie śniadanko i już chciałam wyjść, gdy przypomniałam
sobie, że nie założyłam butów. Szybko wyszperałam z szafy ulubione
trampki. Wybiegając z mieszkania, prawie wpadłam na moją sąsiadkę z
naprzeciwka. Była to starsza, miła pani, ale znałam ją tylko z widzenia.
Cuda się zdarzają, albo mam po prostu szczęście. Do szkoły weszłam
równo z dzwonkiem. Poszłam do pokoju nauczycielskiego. Spojrzałam na plan i
mnie zamurowało. Pustka, pustka, pustka. Nie mam żadnej lekcji. Pierwsze
zajęcia zaczynam o dziewiątej. W tamtej chwili czułam się jak największy
przegryw.
— Czemu wczoraj zniknęłaś bez słowa? — Usłyszałam za plecami
dobrze znany głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Itachi'ego.
— Zostawiłam ci wiadomość.
— To było naprawdę nierozsądne z twojej strony — powiedział ostro,
ale natychmiast złagodniał. — Jak się czujesz?
— Dużo lepiej — odpowiedziałam. — Dziękuję za opiekę.
— Przyjemność po mojej stronie — odparł i zniknął.
Czułam, jak w moim brzuchu coś trzepocze skrzydełkami.
Potrząsnęłam głową. Byłam dorosła, nie mogłam sobie pozwolić na takie
szczeniackie zagrania.
Nie mając nic do roboty przez godzinę, postanowiłam udać się do
pani dyrektor i wyjaśnić sprawę wycieczki do teatru. Było mi wstyd, że inny
nauczyciel musiał się nią zająć.
Bardzo mi się podobał rozdział, fajnie że Mateo napisał Saki o Sasuke, przynajmniej wie na czym stoi :) Podobała mi się rozmowa między Sakurą i Itachim ;) Teraz tylko czekam na jego reakcje jak dowie się że saki "zostanie" jego rodziną :D Czekam na nexta i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPS: Oby był tak długi jak ten albo jeszcze dłuższy :p
Super rozdział:D Mam nadzieję, że kolejny pojawi się nie długo:d Byłoby fajnie gdy by nie doszło do tego ślubu:D Życzę dużo, dużo weny do dalszego pisani:D Pozdrawiam cieplutko;)
OdpowiedzUsuńP.S.
Mam nadzieję, że notka będzie nie długo:D
Yey super rozdział ! ;3 Wowowow tyle się dzieje *o* Hmm ciekawa jaka będzie końcowa decyzja jej taty [?] Itachi <3 Zazdrosny? ;3 Ja chcę żeby Sakura była z Itasiem! <3 Chociaż jestem też ciekawa sytuacji jak wbije Sasuke ^^ Kurczę! Już nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńPoproszę o info jak się pojawi następny rozdzialik^^
Zapraszam do mnie ;3
http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/
Ach ten Deidara... szczerze mówiąc to należy on do mojego złotego trio, zaraz po Itachim <3
OdpowiedzUsuń"-Andre to ty? Jak miło cię słyszeć przyjacielu!-powiedział dość głośno" - czytam to zdanie kilka razy i tylko cały czas sobie myślę "Wtf?" Jedno z moich ulubionych skrótów, bo lubię jeszcze "Omg", bo oba tak się fajnie wymawia, mimo, że jedno jest brzydkie xd
No, a teraz powracając do rozdziału... ciekawe jaki to plan ma ten brat Sakury, aż boję się myśleć xd
Święta... u nas już po świętach, no ale wiadomo w opku czas płynie inaczej :) Ej, tylko nie mów, że ten ślub może ma być w święta? Nie, muszę sobie wybić to z głowy, bo potem będę o tym za dużo myśleć :D
*próbuje, pokonać sklerozę* xd A tak na poważnie to: ta rozmowa ojca z Sakurą jakoś jeszcze bardziej mnie do niego zraziła nw czemu :/
No i najlepsze zostawiłam sobie na deserek, że tak powiem xd Flirt Saki z łasicą *.* Aż strach pomyśleć co dalej, tylko gdyby Sasuke tak nie istniał to w ogóle bym skakała z radości ^^
Dobra, znowu napisałam bezsensowny komentarz, jak to ja, gdzie w ogóle nie można wyciągnąć żadnych wniosków, ale nic nie poradzę :p
Pozdro :*
A zapomniałam co do tej notki o walentynkach to... czemu nie? :D ja sama zastanawiam się nad jedną, ale z okazji innego święta xd
UsuńŚwietny rozdział, w końcu coś się zaczyna dziać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
~Naomi
A więc przybywam i ja :)
OdpowiedzUsuńW pierwszych rozdziałach jest dużo błędów- ortograficznych i interpunkcyjnych. Ale co tam, ja też takie robiłam xP Tylko jak znajdziesz czas, sprawdź notki ;)
No, blog. Z pomysłem, fajnymi postaciami i... DŁUGIMI NOTKAMI! A to z Sasuke... <33 Tylko mam nadzieję, że jednak będą małżeństwem, ale Sakura będzie go zdradzała z Itachim. Wiem, za dużo romansów xD
A! Czekam na więcej przyjaciół Sakury, tzn. Przebojowej Ino, Miłej Hinaty, Śmiesznego Kiby i Głupiego Naruto xd
Pozdrawiam i czekam na następną notkę <33
Możesz informować mnie o nowych notkach w SPAM na bold-secrets? XD
UsuńÁ propos tego bloga! Nwm czy czytałaś Harry'ego Pottera, ale tam Rita Skeeter (ciotka Ivette ;) jest wścibską dziennikarką, która wyolbrzymia różne historie, aby robić furrore xD Więc ten, storczyk był morderczym kwiatkiem z tego powodu xP
Nie ma sprawy.
UsuńAha, no to jej się udało zrobić furrorę.
A, dobra. Zobaczyłam obserwatorów xD No to moja prośba odwołana. O pomyłkę wiń internet ;)
Usuńxoxo ;*
Kiedy następna notka? ^^ Czekam i czeka aż się dodam do obserwatorów! ^^
OdpowiedzUsuńhttp://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/
Mroczny ten Itachi... Czarna łazienka, czarny pokój... Rany Boskie!
OdpowiedzUsuńWidzę, że sprawy między nimi zaczynają się powoli rozwijać. Bardzo mnie to cieszy! :)
Rozdział świetny, ale to już powinnaś wiedzieć. :)