piątek, 14 lutego 2014

Siódma kartka

Zapukałam delikatnie do gabinetu pani Tsunade. Po usłyszeniu pozwolenia, weszłam do środka. Kobieta siedziała nad jakimiś papierami. Promienie słońca muskały jej twarz, ukazując piękno i elegancje. Oprócz tego można było zauważyć kilka siwych włosów, ale to szczegół.
— Witaj, Sakura. — Senju uniosła wzrok znad dokumentów. — Jak się czujesz?
— Dziękuję, dobrze — odpowiedziałam, siadając. — Chciałam przeprosić, że nie mogłam zająć się wycieczką do teatru. Naprawdę mi głupio.
— To nic takiego. — Machnęła ręką, uznając sprawę za zakończoną. Zmarszczyła brwi i długą chwilę nad czymś się zastanawiała. — Chyba… Chyba powinnaś wiedzieć. Konohamaru po raz drugi próbował odebrać sobie życie. Podciął sobie żyły. Miał szczęście, bo Naruto w porę zadzwonił po karetkę. Chłopak leży teraz w szpitalu, ale lada dzień powinien wyjść. Cały czas faszerują go środkami antydepresyjnym. Jest pod stałą opieką psychologa.
— Ale dlaczego? — wykrztusiłam. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej, po usłyszeniu tej szokującej wiadomości.
— Nie chce nic powiedzieć, a póki co nie można na niego wywierać presji. Psychika ludzka jest wciąż nie zbadana. Trudno powiedzieć, jakie demony go dręczą. — Kobieta oparła głowę na splecionych rękach. — Szkoda mi go. Będzie musiał się po tym jakoś pozbierać, więc przepadnie mu rok szkolny — westchnęła.
— Jak to? — Zdziwiłam się.
— Lekarze twierdzą, że to rówieśnicy mieli na niego taki wpływ. Najlepiej będzie jak odpuści sobie  i wróci do nauki w przyszłym roku, w innym gimnazjum.
— Nie uważa pani, że to jeszcze bardziej na niego wpłynie? Będzie czuł się obco i nieswojo.
— Może i masz racje, ale musimy zdać się na opinie lekarzy. — Nachyliła się lekko w moją stronę. — Tak między nami to uważam, że masz po części rację, ale my nie możemy decydować o ludzkim życiu.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas o Konohamaru. Naprawdę szkoda mi chłopaka. Ma zmarnowane życie, biedak. Czas leciał mi bardzo szybko i niestety zadzwonił dzwonek.
— Zapomniałabym! Dziś na trzeciej godzinie zamiast okienka masz świetlicę z II a. Orochimaru się rozchorował — poinformowała mnie brązowooka.
— Dobrze.
W sekretariacie minęłam uśmiechniętą Shizune. Podśpiewywała sobie coś pod nosem i wyglądała na szczęśliwą. Wyszłam na korytarz, a tam jak zawsze zalała mnie fala uczniów.

*

Pierwsza lekcja tego dnia na szczęście minęła mi dość szybko. Było to bardzo zastanawiające zwłaszcza, że miałam zajęcia z III b! Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Byli jacyś smutni i przygnębieni. Może to z powodu Konohamaru? Jeśli tak to jestem w stanie zrozumieć.
Zamknęłam klasę. Po drodze do pokoju nauczycielskiego zaczepił mnie Kakashi. Jak zwykle w dżinsach i białej koszuli, na którą miał założony sweterek. Typowy strój mężczyzny przechodzącego kryzys wieku średniego albo jak kto woli – nauczyciela historii.
— Sakura, dobrze, że cię widzę. Potrzebuję pomocy, masz chwilkę? — Rozglądał się nerwowo jakby bał się, że ktoś nas zauważy.
— Co się stało? — zapytałam.
— Może wyjdźmy na dwór. Chyba masz dyżur, prawda?
Skinęłam głową. Skierowaliśmy się w stronę boiska. Pogoda była piękna. Słońce świeciło, wiaterek przyjemnie rozwiewał włosy, po prostu cudnie. Uczniowie siedzieli na ławkach, rozmawiając i śmiejąc się. Niektórzy bardziej odważni grali w kosza. Zazwyczaj dostawali po uszach od Orochimaru, ale dzisiaj go nie było, więc mieli szczęście. Dziewczyny przechwalały się i przekrzykiwały, która ładniejsza, która ma lepsze ciuchy, która ma chłopaka.
Usiedliśmy na ławce w cieniu drzew. Liście szumiały melodię przyjemną dla uszu.
— Co się stało? — ponowiłam pytanie.
— Niech to zostanie między nami, ok? — Spojrzał na mnie błagalnie. — Umówiłem się na randkę, ale nie przemyślałem tego do końca. Nie wiem, gdzie ją zabrać.
            Gdy już otrząsnęłam się z pierwszego szoku, zapytałam:
— A jakie miejsce przychodzi ci do głowy jako pierwsze? Gdzie byś chciał pójść?
— Do restauracji? — palnął bez zastanowienia.
— Mało oryginalne, Kakashi. — Ze zrezygnowaniem pokręciłam głową. — Co powiesz na romantyczny spacer po parku?
— Hm, nie uważasz, że to trochę zwyczajne?
— Wyobraź to sobie. Spacerujecie alejkami, trzymacie za ręce, obserwujecie zachodzące słońce, siadacie na ławeczce. Zapada niezręczna cisza, którą ty przerywasz jakimś bełkotem, przysuwasz się do niej, całujesz… Po prostu dajesz się ponieść chwili. Robi się ciemno, więc proponujesz, że odprowadzisz ją do domu, a reszta już zależy od was — mówiłam. — To wcale nie jest takie trudne.
— Łatwo powiedzieć — mruknął.
— Więcej wiary w siebie. — Uśmiechnęłam się do niego. — Shizune na pewno będzie szczęśliwa.   
— Em, ja… To nie tak, ja..
Zaśmiałam się, widząc jego nieudolne zaprzeczanie. Chwilę później zadzwonił dzwonek i pobiegłam do szkoły na kolejną lekcje. Pod klasą czekali już uczniowie. Wpuściłam ich do środka i poczekałam aż się uspokoją. Nie zajęło im to dużo czasu, więc sprawdziłam obecność, a potem zaczęłam omawianie tematu.

*
           
            Podczas przerwy śniadaniowej znów miałam dyżur na boisku. Zabrałam swoje kanapki i usiadłam na tej samej ławce, na której rozmawiałam z Kakashim. Uśmiechnęłam się mimowolnie na wspomnienie mężczyzny, lecz jednocześnie poczułam dziwne szczęście. Przyszedł do mnie po radę w tak ważnej sprawie, zaufał mi.
            Kiedy kończyłam jeść śniadanie, znienacka pojawił się Itachi. Rozmawialiśmy chwilę o pracy i Konohamaru. On także wydawał się zmartwiony. Szybko jednak tematy zeszły na dużo przyjemniejsze.  
            — Wydajesz się bardzo tajemniczy — rzuciłam bez zastanowienia. Skarciłam się w myślach, jednak brnęłam dalej. Nie było już odwrotu. — Właściwie niewiele o tobie wiem.
            — W takim razie, pytaj — odpowiedział, śmiejąc się perliście.
            — Hm, może opowiesz mi coś o swojej rodzinie?
— Rodzice są zajęci pracą, teraz mieszkają chyba w Akibie. Z bratem nie utrzymuję kontaktu od jakiegoś czasu. Właściwie w Tokio nie mam nikogo bliskiego — powiedział. Starał się mówić chłodno, jednak wiedziałam, że odczuwał ból. — A ty?
— Też mam młodszego brata i bardzo zapracowanych rodziców. — Wzruszyłam ramionami. — Uciekłam od nich, odcięłam się. — Widząc jego zdziwione spojrzenie, dodałam: — Przyciągam kłopoty jak magnes. Nie chciałam, żeby musieli się mną zajmować.
            — Ach tak? — mruknął pod nosem.

*

Skończywszy pracę, udałam się do parku. Musiałam w spokoju przemyśleć pewną sprawę, która nie dawała mi spokoju. Wyjęłam z torebki list od Mateo i jeszcze raz go przeczytałam. Potem otworzyłam sms-a otrzymanego po naszej rozmowie. Pomiędzy tymi wiadomościami była pewna rozbieżność. W liście brat pisał, że powinnam przemyśleć sprawę ślubu, lecz później sugerował mi ucieczkę. O co tu chodziło?
 Wybrałam jego numer i czekałam na połączenie.
— Co tam, siostra?
— Ten twój plan to lipa, co? — Natychmiast przystąpiłam do ataku, jego dobre samopoczucie podziałało na mnie jak zapalnik. — Chciałeś ze mnie zrobić idiotkę? Jak ojciec?!
— Uważaj — warknął. — Nie porównuj mnie do niego. Mój plan nie jest lipą, skąd taki pomysł?
— Napisałeś, że w ostateczności mam wziąć ten głupi ślub, mam się zastanowić — wyrzuciłam. — A potem piszesz, że mam uciekać. W co ty pogrywasz? — szepnęłam słabo.
— W głowę się uderzyłaś? Nigdy, ale to nigdy, nie kazałbym ci brać tego ślubu — powiedział bardzo przekonująco. — Masz jeszcze ten papierek? Coś mi tu nie gra…
— Mam.
— Wejdź wieczorem na skype. Wyjaśnimy to na spokojnie.
— Dobrze — odparłam. — Mateo, przepraszam. Nie powinnam na ciebie krzyczeć.
— Żaden problem, siostra.


12 komentarzy:

  1. Cudowne opowiadanie, jestem bardzo ciekawa kto napisał ten list. Z okazji walentynek życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pff... Walentynki... I operacja... I łyżwy <33

    No więc... I'm so happy, że Saska jeszcze nie usunęłaś z jej życia. To będzie ciekwe- wojna Uchiha o różową xD
    A co do leku na depresje to... niestety chyba takiego nie ma, bo już by mnie nim nafaszerowali ;-----;
    Teraz trochę przeskoczę do listu xd

    Mam kilka wersji:
    Uno- Zrobił to jeden z kolegów Itacza, bo dowiedział się o sytuacji "różowa-Saske" xD
    Duo- Zrobił to sam Saske (tak, on ruszył swój tyłek!). TADAM :)

    Nadal oczekuję szybkiego rozdziału ;)
    PS: Nie wiem czy byś chciała, ale skomentujesz? xd -> http://zatracone-dusze.blogspot.com/2014/02/007-013-love-love-love.html

    OdpowiedzUsuń
  3. :O:O:O:O:O Nie no bez jaj! Ja chcę szybciutko wiedzieć co będzie dalej! O co kaman teraz z tym listem!? Wgl Itachi <3 Coś tu się dzieje tajemniczego ;D Czyżby szykuje się wojna rodzinna Uchih'ów? ^^ CZEKAM CZEKAM CZEKAM!!
    Pozdrawiam Dośka <3

    (Post Walentynkowy)
    http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Koment nie będzie długi, gdyż mało czasu, więc:
    Kompletny szok: Kaszalot i Shizune? O.o
    No i ten list po prostu nie mam pojęcia o co chodzi *myśli*
    Dobra przepraszam, ale goni mnie czas, więc życzę wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek buźki :*
    Pozdro :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakoś wyszło. Mój brat uważa, że Kakasi nie pasuje do niej, ale ja mam swoje zdanie.
      Jak będziesz uważnie czytać następne rozdziały to sie dowiesz.
      Pozdro

      Usuń
  5. Super rozdział:D W sumie jak każdy:D Mam nadzieję, że nowa notka będzie nie długo:D Kakashi i Shizune kto by pomyślał;D Życzę dużo, dużo weny do dalszego pisania:D Fajnie by było jakby nowa notka była dłuższa:D Pozdrawiam cieplutko i udanych Walentynek życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW :) taki szok na z tym listem, aż sama jestem ciekawa kto go napisał. Mam nadzieję, że już wkrótce się dowiemy. życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też uważam, że Kakashi pasuje do Shizune. Ale bardziej intryguje mnie, kto podłożył list. I kiedy Itachi dowie się prawdy. Czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam.
    ~Naomi

    http://naruto-and-hinata-love-forever.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Poszukujesz szablonu?
    Zapraszamy na nową szabloniarnię!
    http://szablony-cheylachan.blogspot.com/
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :) Już nie mogę się doczekać następnego. Pisz szybciutko. Mam nadzieję, że akcja będzie się coraz szybciej rozwijać :)
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  10. Hym hym hym przepraszam ja bardzo, ale... GDZIE JEST JAKIŚ NOWY ROZDZIAŁ!? Czy ja jestem ślepa i nie widzę?
    (sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com -> To ja DOTAKA)
    Przepraszam, ale nie bd kontynuowała starego bloga, bo mam nowego laptopa i potraciłam wszystkie konta oraz hasła. Musiałam założyć nowe konto google i za tym poszedł nowy blog ------> byakko-moj-swiat.blogspot.com <----------OTO ON. Jeszcze nic na nim nie ma, bo jest 'remont', ale nowy rozdział już się tworzy i niedługo się pojawi na blogspocie^^ Dlatego zapraszam serdecznie do obserwowania bloga i z chęcią poinformuję Cię o nowym rozdziale. <- To tak dla informacji ^w^
    Ale zaraz, zaraz... Ja chciałam sobie poczytać nowy rozdział, może ponadrabiać rozdzialiki, a tu co!? NICO!
    Prooooszę o nowy rozdział! Czekam i mam nadzieję, że coś wyskrobiesz oraz nie zostawisz swoich czytelników ;3
    Pozdrawiam DOTAKA ;3
    ->byakko-moj-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki znowu zły wpływ? Ech... To bardzo dobrze, że przy nim nie może udawać opanowanej, bardzo dobrze! :D

    Super, super rozdział! Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: Arriku